Poniedziałek, 1 Lipca 2013r.
*** Jakiś czas później***
Zaczynałam się powoli wybudzać.
Teraz już słyszałam wszystkie głosy, ale nie miałam siły aby
otworzyć oczy. Powoli zaczęłam uchylać powieki, ale poczułam
ogromny ból i zrezygnowałam. Niedokładnie pamiętałam co się
stało. Postanowiłam jeszcze raz spróbować. Tym razem szybko
otworzyłam oczy i o dziwo udało mi się ich nie zamknąć.
-Nareszcie się Pani obudziła.-odezwał
się jakiś uradowany męski głos.
-Moja głowa.-jęknęłam cicho i
złapałam się za głowę.
-Zaraz Panią zbadamy, spokojnie.-dodał
ten sam głos.-Potrafi Pani wstać?- zapytał i wyciągnął w moją
stronę rękę, którą po chwili chwyciłam. Muszę przyznać, że
nie tylko głowa mnie bolała. Całe moje ciało było obolałe.
-Dziękuję.-powiedziałam cicho i
zaczęłam podążać za mężczyzną na zaplecze sklepu, aby mogli
mnie spokojnie zbadać.
Widziałam jak kilku ludzi przygląda
się całej sytuacji. Po drodze zauważyłam stertę puszek z
kukurydzą, czyli to właśnie ,mnie zaatakowało.
Na zapleczu moja głowa została
dokładnie zbadana. Świecili mi jakimś światełkami po oczach i
sprawdzali moją koncentrację. W końcu stwierdzili, że wszystko
jest w porządku i, że jestem tylko poobijana. Wyszłam z zaplecza i
postanowiłam dokończyć zakupy, ale usłyszałam, że ktoś mnie
woła:
-Przepraszam czy moglibyśmy chwilkę
porozmawiać?-zapytał mnie młody chłopak o brązowych oczach. Nie
powiem był nawet przystojny. Krótko obcięty z kilu dniowym
zarostem wyglądał naprawdę bosko.
-Jasne, oczywiście tylko nie za bardzo
wiem o czym.-odparłam.
-Bo ten wypadek... To wszystko przez
nas.- wytłumaczył.
-Przez nas? Ja tu nikogo oprócz Ciebie
nie widzę.-powiedziałam rozglądając się, a chłopak tylko się
zaśmiał.
-No jest nas więcej.
Chłopaki!-krzyknął, a już po chwili obok niego pojawiła się
czwórka innych. Kurde skąd ja ich znam? Chwila to oni byli przed
Nando's...
-Już wiem!- wtedy właśnie
zorientowałam się, że krzyknęłam to na głos, a oni na mnie
tylko dziwnie spojrzeli.
-Co wiesz?- zapytał brunet o
szaroniebieskich tęczówkach.
-Czy wy jest..-nie zdążyłam
dokończyć po przerwał mi chłopak w lokach.
-Tak my jesteśmy One
Direction.-powiedział i zaśmiał się. Moje oczy powiększyły się
kilkakrotnie.
-WOW, być zasypaną puszkami z
kukurydzą przez One Direction to jest coś.- wypaliłam, a oni tylko
wybuchnęli śmiechem.
-Tak i właśnie dlatego chcieliśmy
Cię bardzo przeprosić... Właściwie to jak masz na imię?-zapytał
z uśmiechem.
-Klaudia. Miło mi. - powiedziałam i
wyciągnęłam rękę w kierunku chłopaka. Od razu ją uścisnął.
-Liam. Mnie również.- powiedział i
po chwili zaczęła mi się przedstawiać reszta chłopaków.
-Louis.-powiedział chłopak o
szaroniebieskich oczach. Jemu również uścisnęłam dłoń.
-Niall.- rzekł do mnie blondyn (chyba
farbowany).
-Harry.-powiedział loczek i uśmiechnął
się ukazując dołeczki w swoich policzkach.
-Zayn.- powiedział chłopak o
miodowych oczach.
-Miło mi Was wszystkich
poznać.-powiedziałam.
-Nam również.-odpowiedzieli chórem
na co ja się tylko zaśmiałam.
-Wy tak zawsze chórem?-zapytałam z
uśmiechem.
-Nie zawsze.-odpowiedzieli znowu
chórem,a wtedy już wybuchłam niepohamowanym śmiechem.
-Rozumiem.- powiedziałam tylko.
-Czyli już się nie gniewasz?-zapytał
mnie Zayn.
-Nie no co Wy przecież nic mi nie
jest.-odpowiedziałam.
-Ale jednak chcielibyśmy się jakoś
zrewanżować.-dodał Harry uwodzicielsko się uśmiechając.
-Harry ty zboczeńcu.- powiedział
Louis szturchając go łokciem.
-W zasadzie to możecie... Mi pomóc
zrobić zakupy.- powiedziałam szczerząc się.
-Jasne nie ma sprawy.- powiedział
Liam.
-No to chodźmy. Przy okazji Wy chyba
też zrobicie swoje. - powiedziałam, a oni tylko przytaknęli.
Chodziliśmy między półkami i
wybieraliśmy potrzebne nam rzeczy. W tym czasie bardziej poznałam
chłopaków. Byli naprawdę bardzo mili. Świetnie nam się
rozmawiało. Okazało się, że Zayn, Louis i Liam są już zajęci,
a Harry i Niall nie. Po tym Harry zaczął się jeszcze dziwniej
zachowywać i stał się nawet trochę bezczelny, przynajmniej taki
mi się wydawało, ale nie dawałam tego po sobie poznać. Po
wybraniu wszystkich potrzebnych produktów udaliśmy się do kas i
każdy zapłacił za swoje zakupy. Wyszliśmy ze sklepu i udaliśmy
się do swoich samochodów. Okazało się, że stoją obok siebie na
parkingu.
-No, no wypasione masz to
autko.-powiedział Zayn, a się tylko zaśmiałam.
Nie powiem nigdy nie narzekałam na
brak pieniędzy i nie mogłam sobie odmówić tego samochodu.
-I co teraz się już pewnie więcej
nie zobaczymy?-spytał Louis i zrobił smutną minkę.
Bardzo chciałam ich jeszcze zobaczyć.
Polubiłam ich i to w dodatku tak szybko, jak chyba jeszcze nigdy
nikogo, ale mieli w sobie coś takiego co tak strasznie przyciągało,
biło od nich takie ciepło.
-Wcale tak nie
powiedziałam.-odpowiedziałam z uśmiechem.
-Jupi!-krzyknął i twarze wszystkich
się rozpogodziły.
-To może teraz ja Wam się odwdzięczę?
Zapraszam Was dzisiaj na kolację. - powiedziałam, a blondyn
uśmiechnął się szeroko ukazując rząd białych ząbków.
-Czemu nie, świetny pomysł.-powiedział
Liam.
-To ja Wam podam adres. To jest takie
nowe osiedle domów jednorodzinnych, ulica Kwiatowa 15.-powiedziałam
i podałam im karteczkę z adresem.
-Czyli jesteśmy sąsiadami.-powiedział
ucieszony Niall.
-Jak to?-zapytałam zaciekawiona.
-No faktycznie. My mieszkamy na
Kwiatowej 14.- wyjaśnił mi Zayn.
-Niesamowite.-odparłam.
-Zaraz, w takim razie to Ty sprzątnęłaś
nam tamten dom sprzed nosa.-oburzył się Louis.
-Serio? Ja nie wiedziałam.-powiedziałam
i popatrzyłam na nich przepraszającym wzrokiem.
-Żartuję.-powiedział Lou śmiejąc
się.
-To dobrze Lou.-odpowiedziałam mu.
-Lou? Skąd wiesz, że wszyscy mnie tak
nazywają?-zdziwił się.
-Wiesz... Długa historia.-
powiedziałam przez śmiech, bo właśnie przypomniało mi się jak
Ola ciągle o nich nadawała. Muszę przyznać, że teraz wydawało
mi się to nawet słodkie.
-Dobrze, ale opowiesz mi przy kolacji,
ale ty sama mieszkasz w tym domu? Przecież on jest ogromny.-
powiedział Louis, a chłopcy poparli jego pytanie.
-Wiecie, jestem tak jakby 1/3
mieszkańców tego domu.-wyjaśniłam.
-Czyli nie mieszkasz sama?-zapytał
Niall.
-Nie, mieszkam z
przyjaciółkami.-odpowiedziałam.
-Mhmm... Robi się coraz
ciekawiej.-powiedział Harry pocierając dłonią brodę udając
zamyślenie, a ja tylko się zaśmiałam.
-Tak, bardzo, ale poznacie je przy
kolacji. Pasuje Wam około 19.30?- zapytałam.
-Jasne.-odparli chórem.
-To do zobaczenia. - pożegnałam się
z nimi, a oni wsiedli do samochodu i odjechali machając mi.
Teraz pozostawało mi tylko wymyślić
co przygotuję na tą kolację. Mam strasznie dużo różnych
produktów, a alkohol był w domu, gdybyśmy chcieli wznieść jakiś
toast czy coś. Nie miałam się więc czym przejmować. Wsiadłam do
samochodu i odjechałam.
Dojechałam do domu około 17, więc
miałam jeszcze ponad 2 godziny. Powinnam zdążyć. Wyciągnęłam z
bagażnika zakupy i weszłam do domu.
-Gdzie Ty tak długo byłaś?-zapytała
mnie zdenerwowana Weronika.
-Miałam mały wypadek.-oznajmiłam
wyciągając zakupy z siatek.
-Jaki wypadek?!-no pięknie to teraz ją
serio zdenerwowałam.
-Wywróciła się na mnie sterta puszek
z kukurydzą i straciłam na kilkanaście minut
przytomność.-wytłumaczyłam spokojnie.
-I mówisz o tym tak spokojnie? To
dlaczego chociaż nie odpisałaś czy nie zadzwoniłaś?Martwiłyśmy
się.
Wyciągnęłam z kieszeni telefon.
-Cholera, rozładowany. Przepraszam Was
bardzo.-powiedziałam.
-No już w porządku.- powiedziała i
się uśmiechnęła.
-To świetnie, a właśnie
zapomniałabym będziemy mieć gości na kolacji, więc ogarnijcie
trochę dom, a ja zabiorę się za zrobienie kolacji. Może tak być?-
zapytałam.
-Jasne, tylko powiedz Nam kto to
będzie?-powiedziała Ola.
-Hmmm, to niespodzianka.-powiedziałam
z uśmiechem.- Ale powinni Wam się spodobać.-dodałam.
-Powinni? Czyli to jakieś ciacha,
tak?-zapytała podekscytowana Olka.
-Nic nie powiem.-powiedziałam i
przyłożyłam palec do ust.
-No dobra, to do roboty!-krzyknęła
Weronika i zabrałyśmy się do pracy.
Włączyłyśmy radio, tak nam się
zawsze lepiej pracowało. Ja postanowiłam zrobić sałatkę z
kurczakiem i taką zwykłą z samych warzyw. Do tego pieczony
kurczak, i ziemniaczki w mundurkach. Sądziłam , że powinno im
smakować. Na deser tarta bananowo-marchewkowa i ciasteczka
czekoladowe. Gdy wszystko było gotowe, a wypieki siedziały w
piekarniku postanowiłam się przygotować. Okazało się, że jest
dopiero po 18. Muszę przyznać, że szybko nam poszło. Weszłam do
swojego pokoju i postanowiłam wziąć prysznic. Dziewczyny zrobiły
podobnie. Prysznic był krótki i orzeźwiający. Wstąpiły we mnie
nowe siły. Stanęłam przed lustrem i zobaczyłam na mojej skroni
ogromnego siniaka. Dotknęłam go i syknęłam z bólu. No ładnie
mnie chłopaki urządzili-pomyślałam. Rozczesałam włosy i
wysuszyłam je. Potem zrobiłam trochę mocniejszy makijaż aby
chociaż trochę zakryć siniak, ale i tak wyglądało to naturalnie.
Jeszcze nie wiedziałam co zrobić z włosami, więc postanowiłam
najpierw wybrać strój. Nie chciałam się zbytnio stroić, ale
chciałam również wyglądać elegancko. Wybrałam to:
Włosy postanowiłam jednak zostawić
rozpuszczone.
Weronika wybrała dla siebie taki
zestaw:
Ola postawiła na spódniczkę:
Wtedy właśnie przypomniałam sobie o
ciastach. Pędem zbiegłam do kuchni, ale piekarnik był już
wyłączony. Uff jak dobrze, że włączyłam timer. W innym wypadku
pewnie nie dużo by z niego zostało. Spojrzałam na zegar, wskazywał
19.10 więc postanowiłam podgrzać kurczaka żeby był świeży i
ciepły. Zdążyłam jeszcze podłączyć telefon do ładowarki i
usłyszałam dzwonek do drzwi. Ostatni raz przejrzałam się w
lustrze i otworzyłam drzwi. Stało w nich pięciu uśmiechniętych
chłopaków. Każdy z nich przywitał mnie całusem w policzek, co
przyznam trochę mnie zdziwiło, ale oni już tacy byli. Zaprosiłam
ich do salonu, gdzie Weronika i Ola właśnie skończyły układać
naczynia na stole.
-Dziewczyny poznajcie chłopaków. -
powiedziałam z uśmiechem.
Mina Oli była bezcenna. Zapamiętam ją
do końca życia.
-To Weronika.-wskazałam na
przyjaciółkę.-A to Ola.- powiedziałam wskazując na drugą.
Chłopcy podali dziewczynom dłonie i
przedstawili się. Potem wszyscy usiedliśmy do stołu. Bardzo
stresowałam się, bo nie wiedziałam czy chłopakom przypadną do
gustu moje potrawy.
-To jest pyszne!-krzyknął Niall
konsumując sałatkę.
-Dziękuję.- powiedziałam cicho.
-Ty to gotowałaś?-zapytał ze
zdziwieniem.
-Tak.-odparłam tylko.
-Zostań moją żoną!-krzyknął, a ja
zrobiłam bardzo dziwną minę. Chłopcy tylko się głośno
roześmiali.
-To jest nasz żarłok.-wyjaśnił mi
Liam na co ja tylko się zaśmiałam.
-Czyli mają coś wspólnego.-wtrąciła
Weronika.
-Ty też jesteś żarłokiem?-zapytał
z niedowierzaniem Harry lustrując moją sylwetkę, a raczej
rozbierając mnie wzrokiem. Muszę przyznać, że trochę mnie to
krępowało i denerwowało. Styles był zbyt pewny siebie.
-Nic po Tobie nie widać. - stwierdził
Zayn.
-Przestańcie, bo się zarumienię.-
powiedziałam oblewając się czerwonymi rumieńcami.
-Bardzo sexi się rumienisz.-
powiedział Harry.
-Harry!-krzyknął Lou.
-Co?-zapytał zdziwiony.
-Ty już mnie nie kochasz!- krzyknął
i zaczął udawać płacz. Przyglądałam się całej sytuacji z
wielkim rozbawieniem.
-Louis to nie tak...-zaczął tłumaczyć
Harry na co my wybuchnęliśmy gromkim śmiechem.
-No dobrze, ale żeby mi to było
ostatni raz.-powiedział Louis.
Na tym zakończyła się nasza
rozmowa,a ja wyciągnęłam wino i kieliszki. Stwierdziliśmy, że
musimy wypić za to, że się poznaliśmy. Śmialiśmy się i
wygłupialiśmy aż wszyscy zjedli. Wtedy zaczęłam zbierać
talerze.
-Pomogę Ci. - powiedział Harry i
zabierając połowę naczyń i wędrując za mną do kuchni.
Zaczynało mnie irytować jego zachowanie. Przez cały czas rozbierał
mnie wzrokiem. Wtedy wpadłam na genialny pomysł. Będę się
zachowywała tak, aby jeszcze bardziej go nakręcić. Co on sobie w
ogóle wyobraża? Myśli, że jak się do mnie uśmiechnie i powie
kilka miłych słówek to już jestem jego. Niech się trochę
pomęczy. Nie była w moim typie, ale jego zachowanie było
aroganckie, szczególnie gdy podczas kolacji bezczelnie patrzył mi w
dekolt. Właśnie wkładałam naczynia do zmywarki. Chciałam żeby
wyglądało to seksownie. Delikatnie wypięłam pupę i powoli się
schylałam. Czułam, że na mnie patrzy, ale udawałam, że tego nie
widzę. Wstałam i zaczęłam wyciągać z piekarnika wypieki.
-Pomożesz mi?-zapytałam Harrego, gdy
ten nie mógł oderwać wzroku od mojego tyłka. Przecież ja to
widziałam!
-Tak, jasne.- powiedział
zdezorientowany.
-Talerze są w drugiej szafce na górnej
półce.-pouczyłam go.
W tym samym czasie ja usiłowałam
ściągnąć z wierzchu szafek dwie patery na ciasteczka i ciasto.
Jednak byłam za niska. W tym momencie poczułam czyjeś ciało
bardzo blisko mojego. Wiedziałam doskonale kto to. Czułam jego
oddech na mojej szyi. Wyciągnął rękę i ściągnął bez
problemu naczynia, które później odstawił na blat. Odwróciłam
się w jego stronę i chciałam przejść, ale Harry mnie nie
wypuścił. Przywarł do mojego ciała bardzo blisko.
-Sądzę, że powinniśmy skończyć
już te podchody.-wychrypiał wprost do mojego ucha.
-Też tak sądzę.....-odpowiedziałam.
=======================================================================
No i jest 4! Jak Wam się podoba? :)
Ten rozdział chciałabym dedykować mojej ukochanej przyjaciółce Oli, która w środę miała urodziny. <3
Boszeee.. Cudo Cudo Cudo ! *.* Pisz szybko nexta ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na nowy rozdział ;] ---->www.very-crazy-duo.blogspot.com
Dobra nadrobiłam zaległości :D Dwa rozdziały cudo <3
OdpowiedzUsuńMyślę , że jak najszybciej znajdzie się 5 rozdział :)
Nie nie nie nie nie !! Ja sądzę że ta oferta Niall'a jest do przyjęcia. :>
OdpowiedzUsuńJeju, to jest zajebiste ! Znalazłam tego bloga dzisiaj i przezczytałam całego w niecałą godzine ! życze weny i czekam na next ! ♥
OdpowiedzUsuńHahaha rozwaliłaś mnie tymi puszkami kukurydzy xD czekam na szybkiego nexta :P
OdpowiedzUsuńA w wolnym czasie zapraszam do mnie:
http://milosc-nie-dla-mnie.blogspot.com/