sobota, 18 stycznia 2014

Rozdział czwarty

Poniedziałek, 1 Lipca 2013r.
                                              *** Jakiś czas później***
Zaczynałam się powoli wybudzać. Teraz już słyszałam wszystkie głosy, ale nie miałam siły aby otworzyć oczy. Powoli zaczęłam uchylać powieki, ale poczułam ogromny ból i zrezygnowałam. Niedokładnie pamiętałam co się stało. Postanowiłam jeszcze raz spróbować. Tym razem szybko otworzyłam oczy i o dziwo udało mi się ich nie zamknąć.
-Nareszcie się Pani obudziła.-odezwał się jakiś uradowany męski głos.
-Moja głowa.-jęknęłam cicho i złapałam się za głowę.
-Zaraz Panią zbadamy, spokojnie.-dodał ten sam głos.-Potrafi Pani wstać?- zapytał i wyciągnął w moją stronę rękę, którą po chwili chwyciłam. Muszę przyznać, że nie tylko głowa mnie bolała. Całe moje ciało było obolałe.
-Dziękuję.-powiedziałam cicho i zaczęłam podążać za mężczyzną na zaplecze sklepu, aby mogli mnie spokojnie zbadać.
Widziałam jak kilku ludzi przygląda się całej sytuacji. Po drodze zauważyłam stertę puszek z kukurydzą, czyli to właśnie ,mnie zaatakowało.
Na zapleczu moja głowa została dokładnie zbadana. Świecili mi jakimś światełkami po oczach i sprawdzali moją koncentrację. W końcu stwierdzili, że wszystko jest w porządku i, że jestem tylko poobijana. Wyszłam z zaplecza i postanowiłam dokończyć zakupy, ale usłyszałam, że ktoś mnie woła:
-Przepraszam czy moglibyśmy chwilkę porozmawiać?-zapytał mnie młody chłopak o brązowych oczach. Nie powiem był nawet przystojny. Krótko obcięty z kilu dniowym zarostem wyglądał naprawdę bosko.
-Jasne, oczywiście tylko nie za bardzo wiem o czym.-odparłam.
-Bo ten wypadek... To wszystko przez nas.- wytłumaczył.
-Przez nas? Ja tu nikogo oprócz Ciebie nie widzę.-powiedziałam rozglądając się, a chłopak tylko się zaśmiał.
-No jest nas więcej. Chłopaki!-krzyknął, a już po chwili obok niego pojawiła się czwórka innych. Kurde skąd ja ich znam? Chwila to oni byli przed Nando's...
-Już wiem!- wtedy właśnie zorientowałam się, że krzyknęłam to na głos, a oni na mnie tylko dziwnie spojrzeli.
-Co wiesz?- zapytał brunet o szaroniebieskich tęczówkach.
-Czy wy jest..-nie zdążyłam dokończyć po przerwał mi chłopak w lokach.
-Tak my jesteśmy One Direction.-powiedział i zaśmiał się. Moje oczy powiększyły się kilkakrotnie.
-WOW, być zasypaną puszkami z kukurydzą przez One Direction to jest coś.- wypaliłam, a oni tylko wybuchnęli śmiechem.
-Tak i właśnie dlatego chcieliśmy Cię bardzo przeprosić... Właściwie to jak masz na imię?-zapytał z uśmiechem.
-Klaudia. Miło mi. - powiedziałam i wyciągnęłam rękę w kierunku chłopaka. Od razu ją uścisnął.
-Liam. Mnie również.- powiedział i po chwili zaczęła mi się przedstawiać reszta chłopaków.
-Louis.-powiedział chłopak o szaroniebieskich oczach. Jemu również uścisnęłam dłoń.
-Niall.- rzekł do mnie blondyn (chyba farbowany).
-Harry.-powiedział loczek i uśmiechnął się ukazując dołeczki w swoich policzkach.
-Zayn.- powiedział chłopak o miodowych oczach.
-Miło mi Was wszystkich poznać.-powiedziałam.
-Nam również.-odpowiedzieli chórem na co ja się tylko zaśmiałam.
-Wy tak zawsze chórem?-zapytałam z uśmiechem.
-Nie zawsze.-odpowiedzieli znowu chórem,a wtedy już wybuchłam niepohamowanym śmiechem.
-Rozumiem.- powiedziałam tylko.
-Czyli już się nie gniewasz?-zapytał mnie Zayn.
-Nie no co Wy przecież nic mi nie jest.-odpowiedziałam.
-Ale jednak chcielibyśmy się jakoś zrewanżować.-dodał Harry uwodzicielsko się uśmiechając.
-Harry ty zboczeńcu.- powiedział Louis szturchając go łokciem.
-W zasadzie to możecie... Mi pomóc zrobić zakupy.- powiedziałam szczerząc się.
-Jasne nie ma sprawy.- powiedział Liam.
-No to chodźmy. Przy okazji Wy chyba też zrobicie swoje. - powiedziałam, a oni tylko przytaknęli.
Chodziliśmy między półkami i wybieraliśmy potrzebne nam rzeczy. W tym czasie bardziej poznałam chłopaków. Byli naprawdę bardzo mili. Świetnie nam się rozmawiało. Okazało się, że Zayn, Louis i Liam są już zajęci, a Harry i Niall nie. Po tym Harry zaczął się jeszcze dziwniej zachowywać i stał się nawet trochę bezczelny, przynajmniej taki mi się wydawało, ale nie dawałam tego po sobie poznać. Po wybraniu wszystkich potrzebnych produktów udaliśmy się do kas i każdy zapłacił za swoje zakupy. Wyszliśmy ze sklepu i udaliśmy się do swoich samochodów. Okazało się, że stoją obok siebie na parkingu.
-No, no wypasione masz to autko.-powiedział Zayn, a się tylko zaśmiałam. 

Nie powiem nigdy nie narzekałam na brak pieniędzy i nie mogłam sobie odmówić tego samochodu.
-I co teraz się już pewnie więcej nie zobaczymy?-spytał Louis i zrobił smutną minkę.
Bardzo chciałam ich jeszcze zobaczyć. Polubiłam ich i to w dodatku tak szybko, jak chyba jeszcze nigdy nikogo, ale mieli w sobie coś takiego co tak strasznie przyciągało, biło od nich takie ciepło.
-Wcale tak nie powiedziałam.-odpowiedziałam z uśmiechem.
-Jupi!-krzyknął i twarze wszystkich się rozpogodziły.
-To może teraz ja Wam się odwdzięczę? Zapraszam Was dzisiaj na kolację. - powiedziałam, a blondyn uśmiechnął się szeroko ukazując rząd białych ząbków.
-Czemu nie, świetny pomysł.-powiedział Liam.
-To ja Wam podam adres. To jest takie nowe osiedle domów jednorodzinnych, ulica Kwiatowa 15.-powiedziałam i podałam im karteczkę z adresem.
-Czyli jesteśmy sąsiadami.-powiedział ucieszony Niall.
-Jak to?-zapytałam zaciekawiona.
-No faktycznie. My mieszkamy na Kwiatowej 14.- wyjaśnił mi Zayn.
-Niesamowite.-odparłam.
-Zaraz, w takim razie to Ty sprzątnęłaś nam tamten dom sprzed nosa.-oburzył się Louis.
-Serio? Ja nie wiedziałam.-powiedziałam i popatrzyłam na nich przepraszającym wzrokiem.
-Żartuję.-powiedział Lou śmiejąc się.
-To dobrze Lou.-odpowiedziałam mu.
-Lou? Skąd wiesz, że wszyscy mnie tak nazywają?-zdziwił się.
-Wiesz... Długa historia.- powiedziałam przez śmiech, bo właśnie przypomniało mi się jak Ola ciągle o nich nadawała. Muszę przyznać, że teraz wydawało mi się to nawet słodkie.
-Dobrze, ale opowiesz mi przy kolacji, ale ty sama mieszkasz w tym domu? Przecież on jest ogromny.- powiedział Louis, a chłopcy poparli jego pytanie.
-Wiecie, jestem tak jakby 1/3 mieszkańców tego domu.-wyjaśniłam.
-Czyli nie mieszkasz sama?-zapytał Niall.
-Nie, mieszkam z przyjaciółkami.-odpowiedziałam.
-Mhmm... Robi się coraz ciekawiej.-powiedział Harry pocierając dłonią brodę udając zamyślenie, a ja tylko się zaśmiałam.
-Tak, bardzo, ale poznacie je przy kolacji. Pasuje Wam około 19.30?- zapytałam.
-Jasne.-odparli chórem.
-To do zobaczenia. - pożegnałam się z nimi, a oni wsiedli do samochodu i odjechali machając mi.
Teraz pozostawało mi tylko wymyślić co przygotuję na tą kolację. Mam strasznie dużo różnych produktów, a alkohol był w domu, gdybyśmy chcieli wznieść jakiś toast czy coś. Nie miałam się więc czym przejmować. Wsiadłam do samochodu i odjechałam.
Dojechałam do domu około 17, więc miałam jeszcze ponad 2 godziny. Powinnam zdążyć. Wyciągnęłam z bagażnika zakupy i weszłam do domu.
-Gdzie Ty tak długo byłaś?-zapytała mnie zdenerwowana Weronika.
-Miałam mały wypadek.-oznajmiłam wyciągając zakupy z siatek.
-Jaki wypadek?!-no pięknie to teraz ją serio zdenerwowałam.
-Wywróciła się na mnie sterta puszek z kukurydzą i straciłam na kilkanaście minut przytomność.-wytłumaczyłam spokojnie.
-I mówisz o tym tak spokojnie? To dlaczego chociaż nie odpisałaś czy nie zadzwoniłaś?Martwiłyśmy się.
Wyciągnęłam z kieszeni telefon.
-Cholera, rozładowany. Przepraszam Was bardzo.-powiedziałam.
-No już w porządku.- powiedziała i się uśmiechnęła.
-To świetnie, a właśnie zapomniałabym będziemy mieć gości na kolacji, więc ogarnijcie trochę dom, a ja zabiorę się za zrobienie kolacji. Może tak być?- zapytałam.
-Jasne, tylko powiedz Nam kto to będzie?-powiedziała Ola.
-Hmmm, to niespodzianka.-powiedziałam z uśmiechem.- Ale powinni Wam się spodobać.-dodałam.
-Powinni? Czyli to jakieś ciacha, tak?-zapytała podekscytowana Olka.
-Nic nie powiem.-powiedziałam i przyłożyłam palec do ust.
-No dobra, to do roboty!-krzyknęła Weronika i zabrałyśmy się do pracy.
Włączyłyśmy radio, tak nam się zawsze lepiej pracowało. Ja postanowiłam zrobić sałatkę z kurczakiem i taką zwykłą z samych warzyw. Do tego pieczony kurczak, i ziemniaczki w mundurkach. Sądziłam , że powinno im smakować. Na deser tarta bananowo-marchewkowa i ciasteczka czekoladowe. Gdy wszystko było gotowe, a wypieki siedziały w piekarniku postanowiłam się przygotować. Okazało się, że jest dopiero po 18. Muszę przyznać, że szybko nam poszło. Weszłam do swojego pokoju i postanowiłam wziąć prysznic. Dziewczyny zrobiły podobnie. Prysznic był krótki i orzeźwiający. Wstąpiły we mnie nowe siły. Stanęłam przed lustrem i zobaczyłam na mojej skroni ogromnego siniaka. Dotknęłam go i syknęłam z bólu. No ładnie mnie chłopaki urządzili-pomyślałam. Rozczesałam włosy i wysuszyłam je. Potem zrobiłam trochę mocniejszy makijaż aby chociaż trochę zakryć siniak, ale i tak wyglądało to naturalnie. Jeszcze nie wiedziałam co zrobić z włosami, więc postanowiłam najpierw wybrać strój. Nie chciałam się zbytnio stroić, ale chciałam również wyglądać elegancko. Wybrałam to: 

Włosy postanowiłam jednak zostawić rozpuszczone.
Weronika wybrała dla siebie taki zestaw: 

Ola postawiła na spódniczkę: 

Wtedy właśnie przypomniałam sobie o ciastach. Pędem zbiegłam do kuchni, ale piekarnik był już wyłączony. Uff jak dobrze, że włączyłam timer. W innym wypadku pewnie nie dużo by z niego zostało. Spojrzałam na zegar, wskazywał 19.10 więc postanowiłam podgrzać kurczaka żeby był świeży i ciepły. Zdążyłam jeszcze podłączyć telefon do ładowarki i usłyszałam dzwonek do drzwi. Ostatni raz przejrzałam się w lustrze i otworzyłam drzwi. Stało w nich pięciu uśmiechniętych chłopaków. Każdy z nich przywitał mnie całusem w policzek, co przyznam trochę mnie zdziwiło, ale oni już tacy byli. Zaprosiłam ich do salonu, gdzie Weronika i Ola właśnie skończyły układać naczynia na stole.
-Dziewczyny poznajcie chłopaków. - powiedziałam z uśmiechem.
Mina Oli była bezcenna. Zapamiętam ją do końca życia.
-To Weronika.-wskazałam na przyjaciółkę.-A to Ola.- powiedziałam wskazując na drugą.
Chłopcy podali dziewczynom dłonie i przedstawili się. Potem wszyscy usiedliśmy do stołu. Bardzo stresowałam się, bo nie wiedziałam czy chłopakom przypadną do gustu moje potrawy.
-To jest pyszne!-krzyknął Niall konsumując sałatkę.
-Dziękuję.- powiedziałam cicho.
-Ty to gotowałaś?-zapytał ze zdziwieniem.
-Tak.-odparłam tylko.
-Zostań moją żoną!-krzyknął, a ja zrobiłam bardzo dziwną minę. Chłopcy tylko się głośno roześmiali.
-To jest nasz żarłok.-wyjaśnił mi Liam na co ja tylko się zaśmiałam.
-Czyli mają coś wspólnego.-wtrąciła Weronika.
-Ty też jesteś żarłokiem?-zapytał z niedowierzaniem Harry lustrując moją sylwetkę, a raczej rozbierając mnie wzrokiem. Muszę przyznać, że trochę mnie to krępowało i denerwowało. Styles był zbyt pewny siebie.
-Nic po Tobie nie widać. - stwierdził Zayn.
-Przestańcie, bo się zarumienię.- powiedziałam oblewając się czerwonymi rumieńcami.
-Bardzo sexi się rumienisz.- powiedział Harry.
-Harry!-krzyknął Lou.
-Co?-zapytał zdziwiony.
-Ty już mnie nie kochasz!- krzyknął i zaczął udawać płacz. Przyglądałam się całej sytuacji z wielkim rozbawieniem.
-Louis to nie tak...-zaczął tłumaczyć Harry na co my wybuchnęliśmy gromkim śmiechem.
-No dobrze, ale żeby mi to było ostatni raz.-powiedział Louis.
Na tym zakończyła się nasza rozmowa,a ja wyciągnęłam wino i kieliszki. Stwierdziliśmy, że musimy wypić za to, że się poznaliśmy. Śmialiśmy się i wygłupialiśmy aż wszyscy zjedli. Wtedy zaczęłam zbierać talerze.
-Pomogę Ci. - powiedział Harry i zabierając połowę naczyń i wędrując za mną do kuchni. Zaczynało mnie irytować jego zachowanie. Przez cały czas rozbierał mnie wzrokiem. Wtedy wpadłam na genialny pomysł. Będę się zachowywała tak, aby jeszcze bardziej go nakręcić. Co on sobie w ogóle wyobraża? Myśli, że jak się do mnie uśmiechnie i powie kilka miłych słówek to już jestem jego. Niech się trochę pomęczy. Nie była w moim typie, ale jego zachowanie było aroganckie, szczególnie gdy podczas kolacji bezczelnie patrzył mi w dekolt. Właśnie wkładałam naczynia do zmywarki. Chciałam żeby wyglądało to seksownie. Delikatnie wypięłam pupę i powoli się schylałam. Czułam, że na mnie patrzy, ale udawałam, że tego nie widzę. Wstałam i zaczęłam wyciągać z piekarnika wypieki.
-Pomożesz mi?-zapytałam Harrego, gdy ten nie mógł oderwać wzroku od mojego tyłka. Przecież ja to widziałam!
-Tak, jasne.- powiedział zdezorientowany.
-Talerze są w drugiej szafce na górnej półce.-pouczyłam go.
W tym samym czasie ja usiłowałam ściągnąć z wierzchu szafek dwie patery na ciasteczka i ciasto. Jednak byłam za niska. W tym momencie poczułam czyjeś ciało bardzo blisko mojego. Wiedziałam doskonale kto to. Czułam jego oddech na mojej szyi. Wyciągnął rękę i ściągnął bez problemu naczynia, które później odstawił na blat. Odwróciłam się w jego stronę i chciałam przejść, ale Harry mnie nie wypuścił. Przywarł do mojego ciała bardzo blisko.
-Sądzę, że powinniśmy skończyć już te podchody.-wychrypiał wprost do mojego ucha.
-Też tak sądzę.....-odpowiedziałam.
======================================================================= 
No i jest 4! Jak Wam się podoba? :) 
Ten rozdział chciałabym dedykować mojej ukochanej przyjaciółce Oli, która w środę miała urodziny. <3



5 komentarzy:

  1. Boszeee.. Cudo Cudo Cudo ! *.* Pisz szybko nexta ;)

    Zapraszam do siebie na nowy rozdział ;] ---->www.very-crazy-duo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobra nadrobiłam zaległości :D Dwa rozdziały cudo <3
    Myślę , że jak najszybciej znajdzie się 5 rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie nie nie nie nie !! Ja sądzę że ta oferta Niall'a jest do przyjęcia. :>

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeju, to jest zajebiste ! Znalazłam tego bloga dzisiaj i przezczytałam całego w niecałą godzine ! życze weny i czekam na next ! ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahaha rozwaliłaś mnie tymi puszkami kukurydzy xD czekam na szybkiego nexta :P
    A w wolnym czasie zapraszam do mnie:
    http://milosc-nie-dla-mnie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K