sobota, 1 lutego 2014

Rozdział siódmy

Usiadłyśmy na kanapie i zaczęłyśmy rozmawiać. Nasze rozmowy mogłyby nie mieć końca. Rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym. W końcu sobie przypomniałam, że nie powiadomiłam Weroniki o bardzo ważnej sprawie.
-Weronika, bo my zapomniałyśmy Ci o czymś powiedzieć.-zaczęłam nieśmiało temat. Wiedziałam, że będzie zdenerwowana.
-O czym?!-zapytała.
-Marzena przyjedzie do nas za kilka dni.-wyjaśniłam na jednym wdechu.
-To świetnie, tylko czemu mi wcześniej nie powiedziałyście?-zapytała.
-Bo, ona wpadnie z Mateuszem.-dodała Ola. Weronika nigdy nie pałała jakąś szczególną sympatią
do niego i już po jej wyrazie twarzy dało się wyczytać, że nie jest jej to na rękę.
-No cóż, jakoś się przemęczę.-wzruszyła ramionami. Zaskoczyło mnie to, ponieważ zawsze reagowała bardziej emocjonalnie na takie wieści. Z wrażenia aż otwarłam buzię.
-Zamknij tą paszczę bo Ci mucha wleci.-powiedziała Weronika, a ja wybuchłam śmiechem.
-Ty tak serio na spokojnie?-zapytałam.
-No, a jak mam się zachować? Przecież ja kocham Marzenę tak samo jak Was. Nie mogę ciągle być niemiła dla Mateusza, bo w końcu ona go kocha.- wyjaśniła.
-No dobra to nie mówmy już o tym. Chodźcie wypróbujemy nowe instrumenty.-zaproponowała Ola.
-Świetny pomysł.-powiedziałam i udałyśmy się na górę.
Miałyśmy w tym domu takie jedno większe pomieszczenie, gdzie urządziłyśmy sobie pokój muzyczny połączony z salonem gier. Znajdował się w nim fortepian, dwie gitary akustyczne i jedna elektryczna. Oprócz tego stała tam jeszcze perkusja, było kilka mikrofonów i ogromna wieża. W drugiej stronie pokoju stała kanapa i ogromna plazma. Oprócz tego konsola i kilka padów. Już zdążyłam polubić to miejsce. Weszłyśmy do środka i każda z nas udała się do ulubionego instrumentu. Ja zabrałam jedną gitarę, Weronika usiadła przy perkusji, a Ola przy fortepianie.
-To co sprawdzamy?-zapytałam, a one tylko pokiwały głowami.
Każda z nas zaczęła coś brzdękać na swoim instrumencie. Ta melodia nie miała ze sobą nic wspólnego. Po prostu każda grała jakieś proste melodyjki bądź w przypadku Weroniki wybijała rytmy. Jednak, gdy zaczęłam grać jedną z naszych ulubionych piosenek melodie grane przez dziewczyny ustały.
Była to piosenka Eda Sheerana Give me love. 

Śpiewałyśmy razem. Bardzo często to robiłyśmy i uwielbiałyśmy to. Gdy piosenka się skończyła usiadłyśmy wszystkie przy fortepianie i zaczęłyśmy grać piosenką Nicki Minaj Starships. 

Zawsze grałyśmy to razem. Musiało to wyglądać komicznie, gdy nasze ręce się mieszały. Ta piosenka była naszym popisowym numerem. Śpiewałyśmy i świetne się przy tym bawiłyśmy. Jak zawsze przy frazie: But fuck who you want and fuck who you like krzyczałyśmy bardzo głośno.
Śpiewałyśmy jeszcze dużo piosenek, aż w końcu Ola zaczęła grać piosenkę chłopaków They Don't know about us. 

Gdy miała już zacząć śpiewać ktoś ją uprzedził. Strasznie się wystraszyłam, gdy usłyszałam męski głos. Spojrzałam w stronę drzwi i ujrzałam dobrze mi znaną piątkę chłopaków. Okazało się, że to właśnie Liam uprzedził moją przyjaciółkę w śpiewaniu. Ola na chwilę przerwała grę, ale Liam pokazał jej gestem ręki aby kontynuowała. Dziewczyna znów zaczęła grać, a chłopcy po kolei zaczęli śpiewać każdy swoją zwrotkę. Muszę przyznać, że na żywo brzmią świetnie. Znam kilka ich piosenek, ale w porównaniu z ich głosami na żywo jest to zupełnie coś innego. Krępowało mnie tylko to, że Harry śpiewając patrzy na mnie i się uśmiecha. Delikatnie odwzajemniłam uśmiech i zobaczyłam, że loczka to odrobinę zdziwiło. Gdy skończyli śpiewać zaczęłyśmy my im bić brawo.
-Jesteście świetni.-powiedziałam kłaniając się w geście uznania. Oni jedynie się zaśmiali.
-Serio, i kto to mówi? Słyszeliśmy wszystko.-powiedział Louis jak zwykle uśmiechnięty.
-Znaczy co?-zapytała Weronika udając, że nie wie o czym mówią.
-No jak to co. To jak śpiewałyście, jak grałyście czyli ogólnie wszystko.-wyjaśnił Harry patrząc głównie na mnie.
-Nie powinniście tego słyszeć. To tylko takie nasze wygłupy.-oznajmiłam spokojnie i uśmiechnęłam się delikatnie.
-Skoro to co przed chwilą miało tu miejsce nazywasz wygłupami, to znaczy, że my na scenie się cały czas wygłupiamy.-powiedział blondyn i zaśmiał się. Przy nich ciężko się było nie uśmiechnąć, więc na mojej twarzy od razu zagościł szczery uśmiech.
-No dobra skończmy już ten temat. Lepiej opowiedzcie jak się tu znaleźliście i jak poszedł Wam wywiad?-zapytałam aby zmienić temat.
-Wywiad jak wywiad.-wzruszył ramionami Liam.- A co do tego jak się tu znaleźliśmy... Trudno nie usłyszeć tak pięknych głosów.- w tym momencie poczułam jak moje policzki oblewają siarczyste rumieńce. Tak, mnie dziewczynę, która prawie nigdy się nie rumieni.
Spojrzałam nieśmiało na chłopaków, którzy tylko się uśmiechnęli, ponieważ reakcje moje i moich przyjaciółek były bardzo podobne, a nawet identyczne.
-Która to godzina, że już wróciliście?-ponownie zapytałam.
-Już po 13.00.- stwierdziła Weronika.
-To może jakiś obiad?Zapraszamy.-powiedziałam uśmiechając się zachęcająco.
-Obiad? Jeśli chodzi o obiad to ja bardzo chętnie.-odpowiedział mi uśmiechnięty Niall.
-Niall, Niall, Niall jeśli chodzi o jedzenie to ty zawsze jesteś chętny.-poklepał go po ramieniu rozbawiony Louis, a Niall zrobił oburzoną minę. Wtedy wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
-No, więc na co macie ochotę?-zapytałam.
-Na wszystko!-wykrzyknął Niall, a ja tylko się zaśmiałam i zaczęłam schodzić do kuchni, aby zacząć przygotowywanie obiadu. Zeszłam do kuchni i postanowiłam zrobić spaghetti. Najpierw podsmażyłam mięso i zrobiłam sos. Następnie ugotowałam makaron. Nałożyłam wszystko do dwóch naczyń, aby każdy mógł sobie nałożyć ile chce. Starłam jeszcze odrobinę parmezanu na tarce i zaniosłam wszystko do salonu. Zawołałam wszystkich na dół i już po chwili siedzieliśmy przy stole zajadając się obiadem. Po tym jak wszyscy zjedli zaczęłam zbierać naczynia, ale znów ktoś mnie uprzedził.
-Ty gotowałaś, więc my posprzątamy.-powiedział pogodnie Liam.
-Ale wy jesteście moimi gośćmi.- odpowiedziałam mu.
-Nie ma żadnego ale.-powiedział stanowczo, a ja teatralnie westchnęłam. Jak zawsze wszyscy wybuchnęli śmiechem. Chłopcy zaczęli sprzątać, a ja razem z moimi przyjaciółkami siedziałam na kanapie.
-Ej a możemy zrobimy coś na powitanie chłopaków w naszym gronie.-zaproponowała Weronika, a mi od razu do głowy wpadł pewien pomysł.
-W takim razie zróbmy ognisko.-odpowiedziałam wyprostowując się.
-Świetny pomysł.-odpowiedziała mi Ola.
-No dobra, to trzeba zrobić jakieś zakupy i w ogóle.- dodała jak zwykle ogarnięta Weronika.
-No to dzieła!-krzyknęłam i od razu pobiegłam do chłopaków powiadomić ich o tym.
Weszłam do kuchni i zastałam całą piątkę próbującą uruchomić zmywarkę. Głośno się zaśmiałam na co oni się odrobinę wystraszyli.
-O Matko! Nie strasz mnie, bo zawału dostanę.-wrzasnął Niall łapiąc się za serce.
-Oj dramatyzujesz Horanku.-zaśmiałam się mierzwiąc jego włosy.
-A wcale, że nie.-odpowiedział poprawiając swoją blond czuprynę.
-No dobrze przepraszam.-powiedziałam robiąc smutną minkę.
-No już dobrze.-powiedział żarłok przytulając mnie.
-A ze mną kto zrobi miśka?-zapytał jak małe dziecko Harry.
-No dobra chodźcie tu wszyscy. - rozłożyłam ręce i już po chwili tkwiliśmy w grupowym uścisku.
-O mało co zapomniałam Wam powiedzieć.-palnęłam się w czoło, gdy już się od siebie oderwaliśmy.
-O czym?-zapytał zaciekawiony Harry.
-Robimy ognisko.-oznajmiłam.
-Super!-wykrzyknęli razem.
-Ale u kogo?-zapytał Lou.
-No u nas , raczej, że u nas. Później będziecie u nas spać.-wyszczerzyłam się.
-Ja się się czasami Ciebie boję.-powiedział Zayn z przerażeniem w oczach na co ja tylko się zaśmiałam.
-Dobra już spokój.-odrzekł nam jak zwykle ułożony Liam.-Trzeba pomyśleć kto co będzie robił.
-Masz rację.-dodałam i już po chwili w kuchni zjawiły się Weronika i Ola.
Po kilku minutach zadania zostały przydzielone. Liam i Louis mieli zająć się ogniskiem. Zayn i Niall mieli za zadanie przygotować miejsce i odpowiedni ekwipunek. Taki jak koce czy krzesła. Oprócz tego musieli wymyślić co będziemy robić podczas tego wieczoru. Ola i Weronika postanowiły zająć się gotowaniem. No i w taki sposób zostałam tylko ja i Harry. Widać było po nim, że cieszy się z tego powodu. Ja również nie miałam nic przeciwko temu. Sama nawet się sobie dziwiłam. Zostało nam przydzielone zrobienie zakupów. Już po chwili każdy zabierał się do pracy. My sporządziliśmy listę zakupów spożywczych jak i alkoholowych po czym byliśmy gotowi do wyjścia.
-Poczekaj moment, tylko się przebiorę i będziemy mogli się zbierać.-powiedziałam Harry'emu i zaraz udałam się do mojej sypialni, aby zmienić strój. Dla mnie przebieranie się kilka razy dziennie nie było niczym dziwnym, więc szybko wybrałam strój. 


Zeszłam na dół i zawołałam Harry'ego. Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do mojego samochodu. Droga minęła na w ciszy i już po chwili znajdowaliśmy się przed Tesco. Harry ubrał na głowę czapkę i nasunął na nos okulary, aby nikt go nie rozpoznał. Weszliśmy do środka i zaczęliśmy wrzucać do wózka potrzebne produkty. Niepewnie zaczęłam rozmowę.
-Harry... Ja chciałam Cię przeprosić...- wyszeptałam cicho przystając przy jakimś regale. No świetną porę wybrałam sobie na przeprosiny.
-Za co?-zapytał zaskoczony.
-Dobrze wiesz za co...- znów odezwałam się szeptem i spuściłam głowę.
Nagle poczułam ciepłą dłoń na moim ramieniu. Podniosłam wzrok. Harry stał centralnie naprzeciwko mnie. Obdarzał mnie znów tym swoim pięknym szerokim uśmiechem. Patrzyłam wprost w jego oczy. Były takie niesamowite.
-To ja powinienem Cię przeprosić.-powiedział przerywając tym samym moje rozmyślenia.-Zachowałem się jak totalny dupek... Bardzo Cię przepraszam.- powiedział prawie bezgłośnie i podobnie jak ja spuścił głowę. Widziałam, że było mu wstyd. Delikatnie ujęłam jego podbródek w moją dłoń i zmusiłam go tym samym do spojrzenia mi w oczy. Patrzył na mnie przepraszającym wzrokiem. Znów zatopiłam się w jego szmaragdowych tęczówkach. Sama nie wiedziałam co się ze mną dzieje. W końcu odważyłam się znów odezwać.
-Dam się przeprosić, jeśli ty też nie będziesz się gniewać.- odpowiedziałam puszczając jego brodę.
-Nie mógłbym się gniewać na tak piękną dziewczynę.-odparł na co tylko się zaśmiałam, a na moje policzki wstąpiły rumieńce. Ugh, znowu się rumienię! Muszę to jakoś opanować.
-To świetnie!-odrzekłam radośnie i ruszyliśmy w dalszą podróż po markecie.
Tym razem nie panowała między nami cisza. Rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Zachowywaliśmy się swobodnie jak dobrzy przyjaciele. Harry opowiedział mi dużo o sobie. Powiedział, że pochodzi z Holmes Chapel i stwierdził, że kiedyś na pewno mnie tam zabierze. Opowiedział mi również o tym jak poszedł do X Factora, o tym jak poznał chłopaków i o tym jak stworzyli zespół. Krótko mówiąc streścił mi dość duży kawałek swojego życia. Ja oczywiście nie pozostałam mu dłużna. Opowiedziałam mu o moim nudnym życiu, pomijając niektóre fakty takie jak problemy i moje przygody z alkoholem, narkotykami i żyletką. Jednocześnie odważyłam się opowiedzieć mu o mojej pierwszej miłości Tomku. To było między moim szesnastym, a osiemnastym rokiem życia. Niby szczeniacka miłość, a jednak prawdziwa. To z nim przeżyłam mój pierwszy raz. To on był moją podporą w trudnych chwilach. Niestety na tydzień przed moimi osiemnastymi urodzinami opuścił mnie, a dokładniej wyjechał ze swoimi rodzicami właśnie do Anglii. Po kilku miesiącach kontakt się urwał i już na zawsze z mojego życia zniknął Tomek. Teraz już nie czuję do niego nic. Ani gniewu, ani złości. Jedynie czasami tęsknię za nim i za tym co było. Skończyłam opowiadać i właśnie w tym samym czasie skończyliśmy zakupy. Z pełnym wózkiem jedzenia i alkoholu ruszyliśmy do kasy. Zapłaciłam za zakupy i wyszliśmy ze sklepu. Włożyliśmy wszystko do bagażnika i odjechaliśmy. Po kilku minutach byliśmy z powrotem w domu. Harry pomógł mi w wypakowaniu zakupów i ruszyliśmy na taras zobaczyć jak to wszystko wygląda.
-Klimatycznie.-stwierdziłam.
-Mhmmm.-wymruczał tylko Harry rozglądając się.
Muszę przyznać, że wyglądało świetnie. Ognisko, które powoli się rozpalało było głównym punktem. Na około stały krzesła wiklinowe. Na każdym leżał koc. Wyglądało miło i przytulnie, a basen w tle z połyskującą wodą dodawał uroku. W tle słychać było muzykę.
-Jak widać my tu chyba nie jesteśmy potrzebni. To może się zmyjemy?-zaproponowałam.
-Razem?-zapytał Harry ze swoim cudownym uśmiechem.
-Osobno Styles! Osobno!-krzyknęłam rozbawiona na co mój towarzysz zrobił smutną minkę. -Dobra ty rób co chcesz, a ja idę pod prysznic i ubrać jakąś sukienkę jak one.-wskazałam na moje przyjaciółki. Każda miała na sobie zwiewną sukienkę. Wyglądały naprawdę uroczo, więc nie chciałam się odróżniać.
-Już się nie mogę doczekać.-wymruczał pod nosem Harry.
-Słyszałam!-krzyknęłam wchodząc po schodach.
Weszłam do mojej sypialni i od razu udałam się do łazienki. Własna łazienka to jest to-pomyślałam wchodząc pod prysznic. Pod prysznicem zawsze mi się najlepiej myślało. W mojej głowie była tylko jedna myśl, że właśnie dzisiaj w supermarkecie poznałam prawdziwego Harry'ego Stylesa. Nie chłopaka z pierwszych stron gazet, tylko dziewiętnastolatka, który spełnia swoje marzenia. I musiałam stwierdzić, że bardzo cieszę się, że go poznałam. Szybko się umyłam i owinięta w ręcznik wyszłam z łazienki. Teraz pozostawało tylko się jakoś ubrać,umalować i zrobić włosy. Po krótkich namysłach wybrałam taki strój. 


Włosy pokręciłam i zostawiłam rozpuszczone. Przeszłam jeszcze szybko po gościnnych pokojach sprawdzając ich czystość. Wszystko było w porządku, więc w spokoju mogłam udać się do reszty.
Już od progu salonu można było usłyszeć głośne śmiechy. Wyszłam na taras i od razu przyłączyłam się do reszty towarzystwa. Zaczęliśmy rozmawiać i śmiać się. W końcu Lou wpadł na pomysł abyśmy rozegrali mecz w nogę.
-Dziewczyny na chłopaków?-zaproponowałam opierając ręce na biodrach.
-Nie no, musi być sprawiedliwie.-zaśmiał się Louis.
-Jesteście zbyt pewni siebie.-stwierdziłam.
-Nie, no coś ty. Możecie sobie dobrać jednego z nas.-odpowiedział rozbawiony.
-Dobrze, więc bierzemy Harriet.-powiedziałam klepiąc po kolanie siedzącego obok mnie Harry'ego.
-Spoko.-odpowiedział Liam i już po chwili rozpoczynaliśmy nasz krótki mecz.
Pierwszego gola strzeliła Weronika. Następnego ja. Później gola strzelił nam Liam. Ostatnie minuty i decydujący strzał. Harry biegnie, strzela, ale Niall wykopuje piłkę. W ostatniej chwili wskakuje Stylesowi na plecy i odbijam piłkę z główki. Niall nie zdążył jej złapać i gol. Wygraliśmy! Miny chłopaków były bezcenne.
-Haha i co?- wytknęłam język w stronę Louisa.
-O nie Marchewo! Tak nie będziemy się bawić.- powiedział i zaczął mnie gonić po całym ogrodzie.
Po drodze zgubiłam moje baleriny. Okazało się jednak, że Lou był szybszy. Już po chwili trzymał mnie na rękach i niósł w stronę basenu.
-Nie Louis, tylko nie to. Błagam, proszę Cię.- zero reakcji z jego strony jedynie śmiech.
Po chwili wypuścił mnie z rąk i z wielkim pluskiem wpadłam do basenu. Cała mokra wyszłam z basenu i od razu udałam się do marchewkowego. Zbliżyłam się do niego i mocno przytuliłam. Jego minę zapamiętam do końca życia. Później szybko udałam się do mojej sypialni a by się przebrać. Wybrałam taki prosty strój. 


Ubrałam się i wróciłam na imprezę. Jak się okazało Weronika robiła kolorowe drinki. Były pyszne. 


Po wypiciu jednego zostałam przytulona przez wszystkich ze względu na moją bluzę. Naprawdę przyjemnie było się z nimi przytulać.

Gdy wszyscy byli już lekko wstawieni zaczęła się gra w butelkę. Na początku pytania i zadania były w miarę normalne, ale gdy usłyszałam pytanie Louisa kompletnie mnie zamurowało.

-Podoba Ci się nasz Harold?-i co ja miałam odpowiedzieć? Od kilku godzin sama nie wiedziałam, a teraz jeszcze byłam pijana...  
================================================================= 
Mamy siódmy rozdział! Jak się Wam podoba? Mi niezbyt przypadł do gustu. Dla mnie jest do dupy. Nie powinnam go chyba w ogóle dodawać. Zapraszam do komentowania! Każdy komentarz daje porządnego kopa. Nie ważne czy jest on pozytywny czy negatywny. Jeśli jest to miły komentarz to bardzo mnie to cieszy, a jeśli jest to krytyka to postaram się pisać lepiej. Pozdrawiam, trzymajcie się! xoxoxoxox
Szablon by S1K