Kochani! To już rok jak jesteście ze mną i chciałabym Wam bardzo serdecznie za to podziękować! Jesteście niesamowici, że wytrzymaliście wszystkie moje humorki i braki weny. Cieszę się, że jesteście ze mną. Dzięki Waszym opiniom i komentarzom dostaję dużą dawkę motywacji. Mam nadzieję, że kolejny rok też spędzimy razem. A z okazji Sylwestra chciałabym Wam wszystkim życzyć szampańskiej zabawy i wszystkiego dobrego w nadchodzącym Nowym Roku!
A przy okazji chciałabym bardzo, ale to bardzo serdecznie podziękować moim przyjaciółkom, które tak bardzo mnie wspierają w pisaniu. Kocham Was!
Kocham Was wszystkich! <3
P.S. Jutro dodam oneshot z okazji rocznicy, a teraz udanej zabawy i żebyście się zbyt nie opili! :D
Klaudia ^^
środa, 31 grudnia 2014
czwartek, 25 grudnia 2014
ŻYCZENIA ^^
Moi Kochani! Z okazji tych cudownych Świąt Bożego Narodzenia chciałabym Wam wszystkim życzyć dużo, miłości, szczęścia, zdrowia, cudownych prezentów, samych smacznych potraw oraz spełnienia wszystkich Waszych marzeń! A w nadchodzącym Nowym Roku samych powodzeń w życiu i również szczęścia! Pozdrawiam Was wszystkich bardzo serdecznie! :* <3
Klaudia Xx
środa, 5 listopada 2014
Rozdział dziesiąty/ Wielki powrót ^^
Krótkie Info!
Znów przepraszam, nie będę się tłumaczyć po to ja zawaliłam. A teraz łapcie dziesiąty rozdział! :D
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Znów przepraszam, nie będę się tłumaczyć po to ja zawaliłam. A teraz łapcie dziesiąty rozdział! :D
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Czwartek, 4 Lipca 2013r.
~* Następny dzień *~
Obudziła mnie chęć wymiotów. Szybko
wyparowałam z łóżka i pędem pobiegłam do łazienki.
Zwróciłam wszystko co wypiłam i
zjadłam wczoraj. Wreszcie kiedy poczułam się zupełnie pusta
odetchnęłam z ulgą. Przepłukałam usta zimną wodą i oparłam
się rękami o umywalkę. Z pewnością mogłam stwierdzić, że
zdecydowanie za dużo wczoraj wypiłam. Odepchnęłam się od
umywalki i spojrzałam w lustro. Nie wyglądałam zachęcająco.
Podkrążone oczy i rozmazany makijaż z wczoraj wcale nie dodawały
mi uroku. Szybko zrzuciłam z siebie piżamę i weszłam pod
prysznic. Letnia woda orzeźwiła moje ciało i pobudziła krwiobieg.
Dokładnie umyłam całe moje ciało i włosy, a następnie je
spłukałam. Wyszłam spod prysznica i od razu opatuliłam ciało
puchowym ręcznikiem. Następnie dokładnie się wytarłam i ruszyłam
z powrotem do sypialni. Stanęłam przy szafie i wyciągnęłam z
niej świeżą bieliznę i jakieś dresy, w które później się
przebrałam. Podeszłam do drzwi balkonowych, aby jak codziennie
zapalić, ale gdy zobaczyłam jaka pogoda jest na zewnątrz od razu
zmieniłam zdanie. Na dworze lało jak z cebra. Do tego strasznie
wiało. Jednak chęć zapalenia okazała się większa i wyszłam na
balkon odpalając fajkę. Zaciągnęłam się dymem i od razu
poczułam się lepiej. Papierosy od zawsze pomagały mi na kaca.
Usiadłam na dywaniku bardzo blisko drzwi aby nie zmoknąć i
rozkoszowałam się smakiem papierosa. Moją chwilę ukojenia
przerwał dźwięk otwierania drzwi. Od razu spojrzałam przed siebie
i zobaczyłam jak Harry wychodzi na balkon. Przed moimi oczami
momentalnie pojawił się obraz wczorajszego wieczoru psując mi tym
samym humor. Spojrzał w moją stronę i jakby nigdy nic uśmiechnął
się i pomachał mi. Na początku chciałam mu pokazać środkowy
palec, ale po chwili zrozumiałam, że przecież znając życie on
nie pamięta nic z wczoraj. Odwzajemniłam gest i kończąc papierosa
wróciłam do środka. Postanowiłam, że nie mogę na niego
naskakiwać tylko po prostu na spokojnie z nim porozmawiam.
Zeszłam na dół i od razu weszłam do
kuchni. Chwyciłam butelkę wody i nalałam sobie szklankę. Wypiłam
ją duszkiem jak dwie następne. Nie miałam najmniejszej ochoty na
jedzenie, więc po prostu wyszłam i ruszyłam do salonu, gdzie
ujrzałam coś co mnie zaskoczyło. Na kanapie i fotelach zasiadało
One Direction. Widać było, że wszyscy mają kaca. Usiadłam na
wolnym fotelu rzucając tylko krótkie ,,cześć”. Rozsiadłam się
wygodnie i zaczęłam wpatrywać się w telewizor.
-Klaudia?-usłyszałam głos Zayn'a.
Spojrzałam w jego stronę i kiwnęłam
głową pytająco.
-Nie masz gdzieś tej Twojej
mikstury?-zapytał.
-Nie mam, ale zaraz zrobię.
Wstałam z fotela i ruszyłam do
kuchni. Zebrałam wszystkie składniki i dokładnie je zmiksowałam w
blenderze. Wlałam miksturę do dzbanka i postawiłam go na tacy.
Następnie postawiłam obok 10 szklanek. Zabrałam wszystko do salonu
i postawiłam na stole. Każdy nalał sobie koktajlu i zaczął go
pić. Usiadłam z powrotem na fotelu i sączyłam powoli świeżo
przygotowany napój.
Opróżniłam szklankę do końca i
znów poczułam jak zbiera mi się na wymioty. Pobiegłam szybko do
łazienki i zaczęłam zwracać. Podobnie jak rano poczułam się
lepiej kiedy stałam się zupełnie pusta. Podeszłam do umywalki i
przepłukałam usta wodą. Wyszłam z łazienki i udałam się do
kuchni. Postanowiłam zrobić sobie jakieś ziółka na żołądek.
Po chwili gorący płyn stał już przede mną. Zabrałam kubek w
ręce i udałam się do salonu.
-Wszystko ok?-zapytała Weronika, gdy
tylko przekroczyłam próg salonu.
-Tak, tylko trochę źle się czuję,
ale zaraz mi przejdzie. Po prostu za dużo wypiłam.-odpowiedziałam.
-Wybaczcie, ale pójdę się położyć.
Wszyscy tylko kiwnęli głowami, a ja
wypiłam resztę ziółek i udałam się do sypialni.
Usiadłam na łóżku i zabrałam
laptopa na kolana. W tym momencie zorientowałam się, że przez ten
cały czas nie rozmawiałam z moją rodziną. Włączyłam laptopa i
od razu weszłam na skype. Na szczęście Laura była dostępna, więc
od razu wykonałam połączenie.
-Hej Młoda!-przywitałam się, gdy
tylko twarz dziewczyny pojawiła się na ekranie.
-Hej Stara!-odpowiedziała z uśmiechem.
- Co tam?-zapytałam.
-W porządku, ale z Tobą chyba nie za
bardzo.- powiedziała unosząc prawą brew.
-Wczoraj trochę zabalowałam z
przyjaciółmi.- odpowiedziałam.
-Haha, kto by się chciał z Tobą
zadawać?- zapytała kąśliwie.
-Dużo ludzi, Mała.-wytknęłam jej
język.
Rozmawiałyśmy jeszcze kilkanaście
minut, dowiedziałam się, że wyjeżdżają całą rodziną na
wakacje. Zakończyłyśmy rozmowę, a ja wyłączyłam laptopa i
położyłam się do łóżka. Po chwili już odpływałam do krainy
snów.
** Kilka godzin później **
Obudziłam się około 18.00.
Przetarłam oczy i przeciągnęłam się. Wstałam z łózka i od
razu udałam się do łazienki. Musiałam wziąć prysznic. Owinięta
w ręcznik wyszłam z łazienki w poszukiwaniu czystych ubrań.
Wybrałam taki zestaw.
Zrobiłam makijaż i zeszłam na dół.
Udałam się do kuchni, ponieważ zrobiłam się głodna. Zrobiłam
sobie kilka kanapek i stawiając je na stole zobaczyłam zostawioną
na nim karteczkę o treści: Jesteśmy u chłopaków obok. Wpadnij
jak się wyśpisz. XxXx.
Jedząc kanapki
zastanawiałam się czy chcę tam w ogóle iść. W końcu
stwierdziłam, że nic mi nie szkodzi. Skończyłam jeść posiłek i
wyszykowałam się do wyjścia. Ubrałam buty. Ostatni raz
przejrzałam się w lustrze i zabierając telefon, kilka drobnych,
papierosy i zapalniczkę oraz klucze do domu wyszłam z niego.
Zamknęłam drzwi na klucz i ruszyłam do domu sąsiadów. Stanęłam
przed drzwiami i głośno odetchnęłam. Tylko czego do cholery ja
się tak bałam?! Zaśmiałam się duchu i zadzwoniłam do drzwi.
Usłyszałam zgrzyt zamka i po chwili w pojawił się nich roześmiany
Lou, który gdy tylko mnie zobaczył roześmiał się jeszcze
bardziej.
-Marcheweczko!
-krzyknął i od razu złapał mnie w objęcia.
-Lou, dusisz.-
powiedziałam cicho. Chłopak tylko się roześmiał i posłał mi
jeden z tych swoich uśmiechów, na co automatycznie na moich ustach
zagościł banan. Chłopak bez pytania pociągnął mnie za rękę
tym samym wprowadzając do przedpokoju. Muszę przyznać, że był
cudowny. Beżowe ściany, na których wisiały różne zdjęcia w
białych ramkach. Większość z nich przedstawiała chłopaków.
Kolor ścian idealnie komponował się z meblami. Najbliżej
wyjścia stała szafa na ubrania z ogromnym lustrem. Kilka małych
szafek i wszystko udekorowane wazonami z kompozycjami kwiatowymi.
Stałam w przedpokoju nawet nie zauważając, że Louis gdzieś
zniknął. Potrząsnęłam głową i ściągnęłam buty. Weszłam do
salonu, który urządzony był w podobny sposób. Nowocześnie, ale
przytulnie. Przywitałam się z wszystkimi i usiadłam na kanapie
obok Harry'ego. Chłopak delikatnie się do mnie przysunął.
Zaczęliśmy rozmawiać na różne tematy. Począwszy od tych
błahych, a kończąc na bardzo poważnych. Śmialiśmy się i
wygłupialiśmy. Nagle poczułam czyjś dotyk na mojej ręce. Harry
delikatnie mnie dotknął. Spojrzałam na jego twarz, na której
malował się strach i niepokój. Bał się czy nie odrzucę jego
pieszczoty. Nie wiedziałam co zrobić. Odsunęłam delikatnie dłoń,
ale na tyle by dalej nasze palce się stykały. Koło 19.00
włączyliśmy telewizję. Padło na jakiś kanał muzyczny, na
którym właśnie emitowany był jakiś program plotkarski. Kobieta
po trzydziestce zaczęła mówić:
Niedawno w
życiu najsławniejszego boy banu na świecie, czyli One Direction
pojawiły się trzy nowe kobiety, a wczoraj na imprezie ekipy 1D
pojawiła się jeszcze jedna. Cztery młode kobiety świetnie się
czują w towarzystwie chłopaków. Na wczorajszej imprezie tańczyły
nawet na rurze! Widać było, że pomiędzy jedną z nich, a Harry'm
iskrzy. Czy ta młoda, śliczna dziewczyna to kolejna zdobycz
przystojniaka? A może to ona uwiodła jego? Jednak jedno jest pewne,
że pomiędzy tą dwójką coś jest! Tylko co? O tym będziemy Was
informować na bieżąco!
W tym momencie na ekranie pojawiły się nasze wspólne zdjęcia z
ogniska, imprezy, w supermarkecie po prostu wszędzie! Wstałam i
wydarłam się na cały regulator.
-Co do cholery?! Co to ma być?!- chłopcy podążyli moim śladem i
też szybko wstali. Zaraz tuż obok mnie pojawił się Niall, który
mocno mnie w siebie wtulił.
-Cii, spokojnie to tylko plotki. Mała uspokój się. - szeptał w
moje włosy. Automatycznie cała moja złość gdzieś uleciała.
Odsunęłam się od blondyna i spuściłam głowę w dół.
-Przepraszam za mój wybuch. - powiedziałam cicho.
-Nic się nie stało. - odpowiedział blondyn. - Twoja reakcja była
zrozumiała.-dodał.
Uśmiechnęłam się w podziękowaniu. Blondyn odwzajemnił uśmiech
i pociągnął mnie z powrotem na kanapę. A Harry? Harry nadal
siedział na kanapie jak wryty. Jakoś go to nie ruszyło, a może
nawet spodobało? Nie miałam pojęcia. Gotowało się we mnie.
Zachowywał się tak jakby to było u niego na porządku dziennym.
Podniosłam się powoli z kanapy i oznajmiłam.
-Idę zapalić. - wszyscy tylko skinęli głowami. Wyszłam na taras
i odpaliłam papierosa. Usiadłam na drewnianym krześle i
obserwowałam ulicę, przez którą co chwilę przejeżdżał jakiś
samochód. Przymknęłam oczy i odrzuciłam głowę w tył starając
się uspokoić swoje myśli. Przez głowę przewijały mi się
scenariusze tego co teraz będzie. Wszyscy będą mogli widzieć co
robię, z kim jestem. Cały świat pozna moje imię, nazwisko, nie
będę już miała życia prywatnego. Nagle przez głowę przemknęła
mi myśl: Może by to wszystko zostawić i gdzieś uciec?
Potrząsnęłam głową odganiając od siebie tą myśl. Nie mogłam
przecież zostawić najlepszych ludzi jakich udało mi się w życiu
poznać. Jednak nie chciałam, żeby historia mojego życia była
pożywieniem dla tych hien z plotkarskich magazynów, a pewne było,
że prędzej czy później wszystko się wyda. Narkotyki, wszystkie
imprezy, na których zbyt mocno zabalowałam i coś co udawało mi
się ukryć przez tyle lat... Wszystko wyjdzie na jaw. Przecież dla
nich nie będzie problemem to, żeby zapłacić komuś kilka tysięcy
funtów, dolarów, euro czy złotych, aby później zbić fortunę na
tych wszystkich historiach. Ale mam to gdzieś. Mam gdzieś ich
wszystkich i to co o mnie napiszą lub powiedzą. Wzięłam głęboki
oddech i wstałam z krzesła kierując się do drzwi tarasowych,
kiedy nagle znikąd wyrósł przede mną Harry.
-Przestraszyłeś mnie.- wycedziłam zbyt szorstko.
-Przepraszam.- wykrztusił.- Zastanawiałem się, czy nie
zechciałabyś pójść ze mną na spacer?-dodał spuszczając wzrok
na swoje buty. No nie wierzę! Styles się boi. Zachichotałam pod
nosem na co chłopak od razu podniósł wzrok. - Coś nie tak?-
zapytał.
-Nie. Wszystko w porządku. Możemy się przejść.-odpowiedziałam z
uśmiechem.
-Chodź.-pociągnął mnie za rękę w stronę ogrodu.
Przeszliśmy przez ogród tym samym obchodząc cały dom dookoła.
Wyszliśmy z posesji i w milczeniu skierowaliśmy się w stronę
pobliskiego parku. Chłopak chciał usiąść na ławce, ale ja
pociągnęłam go za rękę do największego drzewa w całym parku.
Usiedliśmy pod nim na zimnej trawie. W ciszy obserwowaliśmy zachód
słońca. Wyciągnęłam paczkę papierosów i zapaliłam jednego.
Oparłam głowę o drzewo i delikatnie przymknęłam powieki
delektując się cudownym smakiem mojego papierosa.
-Więc...-zaczęłam ochrypłym głosem.- O czym chciałeś ze mną
porozmawiać?
-Czy muszę chcieć z Tobą o czymś porozmawiać, aby iść na
spacer?-zapytał patrząc gdzieś w dal. Zerknęłam na niego kątem
oka, ale po chwili znów zatopiłam spojrzenie w otoczeniu przede
mną.
-Chyba nie powiesz mi, że zaprosiłeś mnie na spacer tylko po to,
aby oglądać ze mną zachód słońca?- prychnęłam ze śmiechem.
Chłopak zachichotał pod nosem jak nie przymierzając jakaś
rozemocjonowana nastolatka.
-Tak masz rację nie po to.-odrzekł z uśmiechem wwiercając we
mnie swoje spojrzenie.
-Więc o czym chcesz pogadać?- zapytałam unosząc lewą brew.
-Jaka Ty jesteś niecierpliwa.- stwierdził kręcąc głową.
-Idiota.-skomentowałam za co dostałam kuksańca w bok.- Hej! Nie
pozwalaj sobie Styles.- odkrzyknęłam ze śmiechem.
-No dobra już się nie denerwuj. A tak poza tym to chciałem
porozmawiać o tym wszystkim co się ostatnio wydarzyło.- zaczął
niepewnie. Przeczesał nerwowo swoje kasztanowe loki i ciągnął
dalej. - Twoja reakcja na ten reportaż była zrozumiała. Na pewno
nie chciałaś i dalej nie chcesz, aby ktoś mieszał się w Twoje
życie. Mogę sobie wyobrazić jaki szok wtedy przeżyłaś i...-
zatrzymał się na chwilę, ale zaraz znów zaczął mówić.- I chcę
Cię za to przeprosić.- skończył spuszczając wzrok, a ja
spojrzałam na niego z niezrozumieniem.
-Ale za co TY mnie przepraszasz skoro NIC nie zrobiłeś?-
zaakcentowałam te dwa słowa.
-Bo to wszystko przeze mnie.- wykrztusił.
-Nawet sobie tak nie żartuj.- podniosłam głos.- To nie Twoja wina,
że te harpie ciągle szukają jakiejś sensacji, okej?- dokończyłam.
Chłopak tylko pokiwał głową na co delikatnie się zaśmiałam.- I
już nie rób takiej miny.- szturchnęłam go w bok.- A teraz choćbyś
chciał to i tak Wam nie odpuszczę.- zaśmiałam się a chłopak mi
zawtórował.
Po tym jak sobie wszystko wyjaśniliśmy nasza rozmowa przebiegała
miło i swobodnie. Śmialiśmy z siebie nawzajem. Kiedy zaczynało
się powoli ściemniać zaczęliśmy się zbierać. Idąc przez
alejkę między drzewami oświetloną latarniami przyszedł mi do
głowy pewien pomysł. Krzyknęłam ,,berek” klepiąc Harry'ego w
ramię i zaczęłam uciekać. Chłopak zaczął mnie gonić między
drzewami. Piszczałam jak mała dziewczynka. W końcu udało mu się
mnie dogonić. Przyparł mnie do jednego z drzew i przyglądał mi
się z przyspieszonym oddechem. Zagryzłam dolną wargę i położyłam
rękę na jego torsie. Cholera, wyglądał tak idealnie. Kasztanowe
loki delikatnie opadły mu na czoło. W półmroku widziałam jego
zielone, błyszczące oczy. Mogłam poczuć jak szybko bije mu serce.
Czułam jego oddech na mojej twarzy. Był tak bardzo seksowny.
Przymknęłam powieki i wyrównałam oddech. I co teraz? Mam go
pocałować? On mnie pocałuje? Nie chciałam żeby to wydarzyło się
tak szybko, ale powoli uświadamiałam sobie, że coś czuję do tego
chłopaka. Wzięłam głęboki oddech i chciałam się ruszyć, ale
nie potrafiłam. Chłopak zbliżył się do mnie i pocałował mnie w
nos. Zaśmiałam się i puknęłam go w czoło.
-Jesteś głupi.- stwierdziłam.
-Ej!- krzyknął na co znów się zaśmiałam.- Idziemy.- dodał i
znów pociągnął mnie za rękę.
Szliśmy w ciszy przez park. Harry nadal nie puścił mojej ręki.
Mocny dreszcz targnął moim ciałem kiedy zawiał mocniejszy wiatr.
Chłopak od razu to spostrzegł, szybko puścił moją dłoń i
ściągnął bluzę ze swoich ramion. Opatulił mnie nią dokładnie,
a sam zaczynał się trząść z zimna.
-Nie trzeba było. Weź ją.- zaprotestowałam ściągając bluzę z
ramion.
-Zostaw ją sobie.- odpowiedział zatrzymując moje ręce.
-Ale przecież się trzęsiesz. - stwierdziłam.
-Ty też. - zaśmiał się na co mu zawtórowałam.
-Dziękuję.- dodałam na co Harry posłał mi śliczny uśmiech.
Szliśmy znów w ciszy przez oświetlone alejki, ale to nie była
krępująca cisza. Było przyjemnie, spokojnie i miło. Po krótkiej
chwili znaleźliśmy się na naszej ulicy.
-To co idziesz jeszcze do nas?- zapytał Harry kiedy stanęliśmy
przed furtką prowadzącą do domu chłopaków.
-Czemu nie.- odparłam wchodząc na podwórko.
W błyskawicznym tempie znaleźliśmy się w salonie i od razu
posypały się śmieszne komentarze na temat naszego spaceru i tego
co robiliśmy tak długo, bo prawie trzy godziny.
Siedzieliśmy w salonie oglądając jakieś głupawe programy w
międzyczasie jedząc kanapki przygotowane przez Daddy'ego. Kiedy już
miałyśmy się zbierać Lou wpadł na pomysł abyśmy zostały na
noc. Spojrzałyśmy na niego jak na człowieka niespełna rozumu.
-Przecież my nawet nie mamy w czym spać.- powiedziałam.
-Możecie spać nago. Mi to nie będzie przeszkadzać! - wypalił
Zayn na co rzuciłam w niego poduszką.
-Zboczeniec!- krzyknęłam na co wszyscy wybuchnęli gromkim
śmiechem.
-Możemy u Was spać, ale najpierw pójdziemy po swoje rzeczy.-
stwierdziła Weronika kierując swoją wypowiedź szczególnie do
Zayn'a.
Chłopcy zaśmiali się, a my udałyśmy się do wyjścia. W
błyskawicznym tempie znalazłam się w moim pokoju i zaczęłam
pakować najpotrzebniejsze rzeczy do torby. Wparowałam jeszcze
prędko do łazienki i spakowałam kosmetyczkę. Zamknęłam torbę i
zbiegłam na dół. Okazało się, że byłam pierwsza. Rzuciłam
torbę w kąt i udałam się do kuchni. Nalałam soku do szklanki i
wypiłam ją duszkiem. Po chwili usłyszałam kroki na schodach, więc
udałam się do holu.
-Myślałam, że już nie zejdziecie!- powiedziałam zakładając
ręce na piersi.
-A gdzie Ci się tak spieszy?- zachichotała Marzena.
-Yyyy..- zacięłam się.
-Daj jej spokój! Ona się się spieszy do Harry'ego.- odpowiedziała
jej Ola.
-Ej! Nieprawda!- krzyknęłam.
-Tak, jasne.- dodał Mateusz.
-Dobra idziemy w końcu?- zapytałam wywracając teatralnie oczami.
-Haha, dobra już się tak nie denerwuj.- powiedziała Weronika.
Wyszliśmy z domu i po chwili znów staliśmy pod drzwiami chłopaków.
Otworzył nam Liam i zaprosił do środka.
Usiedliśmy na kanapie, a w telewizji właśnie puszczano wiadomości.
Prezenter mówił o tym, że gdzieś w Ameryce Południowej
rozbrojono kolejny gang narkotykowy. Nagle mnie oświeciło. Przecież
miałam porozmawiać z Harry'm o tym co się stało na imprezie.
Spojrzałam ukradkiem na chłopaka przygryzając dolną wargę. Nie
mogłam go tak wprost przy wszystkich o to zapytać. Wyciągnęłam z
kieszeni telefon i wystukałam na klawiaturze wiadomość. Po chwili
dostałam odpowiedź.
Wstałam z kanapy i podążyłam za Harry'm wychodzącym z salonu.
Usłyszeliśmy za sobą gwizdy i śmiechy. Pokręciłam tylko głową
z uśmiechem wchodząc po schodach na piętro. Weszliśmy do jego
sypialni. Była wprost idealna. Dokładnie w jego stylu.
Chłopak usiadł na łóżku i poklepał miejsce obok siebie.
Usiadłam po turecku wpatrując się w twarz obróconego do mnie
Harry'ego. I jak mam zacząć? Słuchaj, wiem, że bierzesz, bo
sama też ćpam. To byłoby żałosne, a poza tym te śliczne
zielone tęczówki wpatrzone we mnie wcale nie dodawały mi odwagi.
Wypuściłam powietrze ze świstem i spojrzałam na towarzysza.
Przygryzłam dolną wargę i zaczęłam niepewnie.
-Harry, posłuchaj może wydać Ci się to dziwnie i pewnie będziesz
chciał zapytać skąd tyle wiem i w ogóle, ale nie przerywaj mi,
tylko pozwól mi opowiedzieć całą tą historię póki jeszcze mam
odwagę. - spojrzałam na chłopaka, ten tylko pokiwał głową, więc
ciągnęłam dalej mój monolog.-Jak już wiesz mój ukochany Tomek,
który wyciągnął mnie z wielu problemów wyjechał od razu po
mojej osiemnaste. Nie potrafiłam się pozbierać i znów wrócili
starzy przyjaciele i przyjaciółki. Mam na myśli alko, fajki,
żyletki, narkotyki i tak dalej. Kolejny raz wylądowałam na samym
dnie. Bywały kace, kiedy rzygałam dalej niż widziałam. Niewiele
brakowało, a wylądowałabym na odwyku. Na szczęście Ola, Weronika
i Marzena pomogły mi z tego jakoś wyjść, ale to i tak odbiło się
na mojej psychice. Pewnie teraz zapytasz skąd wiedziałam, że
wczoraj byłeś naćpany? Obserwując reakcje organizmu moje i moich
znajomych po zażyciu narkotyków domyśliłam się, że coś
wziąłeś. Sądzę nawet, że wiem co to było. Amfetamina. Zgadłam?
- zapytałam patrząc Harry'emu w oczy.
-Tak, masz rację, ale to był pierwszy i zarazem ostatni raz. -
odpowiedział ochrypłym, niepewnym tonem.
-No ja mam nadzieję.- uśmiechnęłam się. Chłopak starał się
odwzajemnić gest, jednak nie wyszło mu to. - No już, nie przejmuj
się tak. Chodź tu. - zaśmiałam się rozkładając ręce do
uścisku.
Chłopak wtulił się we mnie jak w swojego ukochanego pluszaka i
głośno odetchnął.
-Dziękuję.- odparł odsuwając się ode mnie.
-Za co?- zapytałam.
-Za to, że mi to powiedziałaś, że w ogóle Cię to interesuje.-
odpowiedział.
-Oj Hazzuś. - zachichotałam czochrając jego loki. Chłopak
zmarszczył nosek w geście niezadowolenia na co wybuchnęłam
gromkim śmiechem.
-Idziemy na dół?- zapytałam.
-Posiedźmy tu jeszcze.- zamruczał.
-Dobra.- zaśmiałam się kładąc się na jego łóżku. Chłopak
położył się obok mnie chichocząc pod nosem.
Leżeliśmy w ciszy wpatrując się w sufit. Chłopak spojrzał na
mnie z uśmiechem.
-Co?- zapytałam.- Mam coś na twarzy?
-Jesteś taka śliczna. - powiedział półszeptem odgarniając
zbłąkany kosmyk włosów z mojej twarzy.
-Dziękuję.- odpowiedziałam z uśmiechem. Czułam jak moje policzki
przybierają kolor dorodnego pomidora.
Harry zaśmiał się wpatrując się we mnie. Nie wiedziałam co mam
zrobić. Coś podpowiedziało mi aby to przerwać.
-Idziemy już?- ugh, tak Klaudia jak zawsze potrafi popsuć każdy
romantyczny moment.
Chłopak z wyraźnym zmieszaniem odpowiedział:
-Ymmm, tak jasne.
Zeszliśmy na dół. Wchodząc do salonu posypały się komentarze
typu: Jak było? Nawet nie chciało mi się tego komentować,
więc zaśmiałam się tylko siadając na kanapie.
Chłopcy postanowili na nas nie czekać i już dawno włączyli film.
Padło na jakąś komedię, której tytułu nie znałam, ale i tak
mnie śmieszyła. Oparłam się o oparcie kanapy i zaczęłam
dokładnie analizować film. Po chwili poczułam jak moje powieki
robią się coraz cięższe. W końcu było już grubo po północy.
Uchyliłam powieki i zobaczyłam, że reszta już też powoli
zasypia. Uśmiechnęłam się i zamknęłam oczy. Po chwili
wędrowałam już po krainie snów.
wtorek, 22 lipca 2014
Informacja
Skarby Moje Najukochańsze!
Z powodu zepsucia się mojego laptopa nie mogę dodać rozdziału, ponieważ jak to ja nie zapisałam go w edytorze na bloggerze, tylko w programie na laptopie. Tak, wiem głupia ja. Ale za to udało mi się coś naskrobać na starym komputerze i tak oto powstał nowy blog!
Zapraszam Was do czytania i komentowania, a co do Niekończącej się Historii mam nadzieję, że wytrzymacie do piątku, bo wtedy mój laptop ma wrócić. :)
Trzymajcie się i do napisania! <3
Tutaj macie link do nowego bloga:
http://so-beybe-by-mine-tonight.blogspot.com/
Z powodu zepsucia się mojego laptopa nie mogę dodać rozdziału, ponieważ jak to ja nie zapisałam go w edytorze na bloggerze, tylko w programie na laptopie. Tak, wiem głupia ja. Ale za to udało mi się coś naskrobać na starym komputerze i tak oto powstał nowy blog!
Zapraszam Was do czytania i komentowania, a co do Niekończącej się Historii mam nadzieję, że wytrzymacie do piątku, bo wtedy mój laptop ma wrócić. :)
Trzymajcie się i do napisania! <3
Tutaj macie link do nowego bloga:
http://so-beybe-by-mine-tonight.blogspot.com/
środa, 28 maja 2014
Rozdział dziewiąty
HEJ KOCHANI! MAMY NOWY ROZDZIAŁ! ZAPRASZAM DO CZYTANIA I KOMENTOWANIA! :) ZA WSZYSTKIE BŁĘDY PRZEPRASZAM. ENJOY! :)
-----------------------------------------------------------------------------------------------
Zgasiłam papierosa i prędko zbiegłam na dół. Już od schodów dało się usłyszeć śmiechy moich przyjaciół. Dotarłam prędko na dół i krzyknęłam.-Heeej!- rzuciłam wesoło i wskoczyłam w objęcia Marzenie.
-Tak strasznie się za Tobą stęskniłam. - powiedziała przyciskając mnie mocniej do swojej klatki piersiowej.
Nim zdążyłam coś powiedzieć usłyszałam smutny głos Mateusza.
-A ja?- zapytał robiąc smutną minkę.
-Och, chodź tu.- powiedziałam i rozłożyłam ramiona.
Po czułym przywitaniu zaprosiłam wszystkich do salonu, a sama udałam się do kuchni, aby odgrzać resztę pizzy.
Zajadaliśmy się posiłkiem słuchając opowieści Marzeny i Mateusza.
Około 16.00 wszyscy udali się do swoich sypialni aby zacząć się przygotowywać do imprezy.
Weszłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Niewyspana, lekko skacowana, trochę zmęczona i nawet odrobinę przybita to taki krótki opis mojego stanu. Niby wszystko układało się świetnie, początek naszego nowego życia w Londynie zaczął się wprost idealnie, jednak to wszystko chyba toczy się zbyt szybko. Jestem tu dopiero kilka dni, a już wplątałam się w kilka poważnych spraw. Poznanie tej zwariowanej piątki, a do tego ta sprawa z Harry'm niby to coś pięknego, ale jednak przysparza problemów. Takie rozmyślania sprawiły że moje powieki powoli opadały. Postanowiłam się chwilę zdrzemnąć. Nastawiłam budzik w telefonie na godzinę 17.00. Nawet się nie przebierając zasnęłam.
Obudził mnie głośny dźwięk mojego budzika. Przeciągnęłam się i przetarłam oczy. Wstałam z łóżka i wyszłam z sypialni. Postanowiłam uprzedzić resztę, że zostały nam tylko trzy godziny do imprezy. Najpierw udałam się do pokoju Marzeny i Mateusza, ale gdy stojąc przy drzwiach usłyszałam ,,Kocham Cię Misiu” odpuściłam sobie. Powędrowałam, więc dalej do pokoju Oli, ale i tym razem nie weszłam do środka słysząc radosne odgłosy rozmowy Oli z Dawidem przez skype.
Miałam nadzieję, że chociaż z Weroniką uda mi się pogadać, ale gdy usłyszałam, że śpiewa coś o miłości znowu zrezygnowałam. Warknęłam i przeklęłam w myślach. ,, Pieprzona miłość! Wszędzie!” mruknęłam wkurzona i udałam się do siebie. Całą drogę do swojej sypialni przebyłam przeklinając miłość i jakiekolwiek uczucia. Wróciłam do pokoju i zatrzasnęłam drzwi z hukiem.
W takiej atmosferze to ja do wieczora nie wytrzymam-pomyślałam wchodząc do łazienki. Odkręciłam kurek i nalałam sobie pełną wannę wody. Zrzuciłam z siebie ubrania i weszłam do wody. Chciałam się chociaż trochę odprężyć. Moja głowa pulsowała z bólu i złości. Powoli przestawałam dawać sobie radę. W moim umyśle odbijała się tylko jedna myśl, a mianowicie taka, że jestem beznadziejna. Tak, dokładnie. Nic dodać, nic ująć. Kompletnie beznadziejna. Z coraz większą pewnością uświadamiałam sobie, że moje dalsze jestestwo na tej planecie jest bezcelowe. Potrafię tylko ranić, nic więcej. Nie umiem okazywać żadnych, nawet najprostszych uczuć. Kiedy czuję, że mogę coś do kogoś poczuć wycofuję się, oddalam i stwarzam ogromny mur, który odgradza mnie od tego całego świata. Staję się wyrachowaną, zimną, perfidną suką bez żadnych dążeń, marzeń, aspiracji. Potrafię tylko zadawać ból i ranić, zabijać czyjeś marzenia i pragnienia, miażdżyć całą czyjąś egzystencję. Jestem nikim! Nie umiem kochać.
Moje autodestrukcyjne myśli przerwał dreszcz, który przeszył moje ciało. Był spowodowany tym, że woda dawno już wystygła. Zmarznięta dokończyłam mycie ciała i włosów. Wyszłam z wanny i od razu szczelnie opatuliłam się puchowym ręcznikiem. Wytarłam dokładnie ciało i wysuszyłam włosy. Gdy wyszłam z łazienki zegar wskazywał godzinę 18.00. Stwierdziłam, że czas zacząć się szykować. Wybrałam strój, zrobiłam makijaż i ułożyłam włosy.
Okazało się, że zajęło mi to zaledwie nie całą godzinę. Zeszłam więc na dół, gdzie jak się okazało czekała już na mnie cała czwórka. Wszyscy byli gotowi.
Mateusz miał na sobie modny top i czarne rurki. Do tego nike za kostki. Wyglądał niby zwyczajnie, a jednak bardzo seksowanie.
Dziewczyny jak zwykle prezentowały się świetnie.
Ola:
Weronika:
Marzena:
Skomplementowałam stroje moich towarzyszy i rozsiadłam się wygodnie na kanapie. W telewizji puszczali powtórkę jakiejś opery mydlanej. Znudzona zaczęłam się bawić frędzlami poduszki leżącej na kanapie. Około 19.30 moje znudzenie sięgnęło zenitu. Sięgnęłam po wcześniej zapakowaną torebkę i wyjęłam z niej papierosy oraz zapalniczkę. Miałam już wychodzić na taras, gdy usłyszałam za sobą głos.
-Poczekaj, idę z Tobą.
Wraz z moją towarzyszką wyszłyśmy na taras. Dziewczyna usiadła na ławce, a ja stanęłam przy barierce odpalając papierosa. Panowała między nami dziwna cisza. Czułam, że coś jest nie tak.
W końcu postanowiłam się odezwać.
-Coś się stało?
-Dlaczego trzasnęłaś drzwiami?
-Kiedy?-zapytałam.
-Nie pamiętam kiedy dokładnie. Wiem, że wchodziłaś do swojego pokoju.
-Marzena... W sumie ciężko jest powiedzieć kiedy setki emocji zlały się w jedno. Czasami już nie wytrzymuję tego wszystkiego. Jest ciężko, boli mnie to.
-Co? Wytłumacz mi! Daj sobie pomóc. Błagam...-szepnęła błagalnym tonem składając dłonie jak do modlitwy.
-Ja...-nie zdążyłam dokończyć, bo usłyszałyśmy dzwonek do drzwi.
Posłałam dziewczynie przepraszające spojrzenie i zagasiłam papierosa. Wspólnie wyszłyśmy do salonu, gdzie wszyscy się już zbierali. Zabrałam torebkę po drodze wkładając do niej papierosy. Gdy wszyscy wyszli zamknęłam dom na klucz. Teraz byliśmy gotowi. Okazało się, że dostaliśmy ochroniarzy, więc jechaliśmy dwoma busami. Ja trafiłam do busa z chłopakami, a moi przyjaciele jechali osobno.
Droga zajęła nam dość dużo czasu, ponieważ o tej porze na drodze były straszne korki. Gdy w końcu udało nam się dotrzeć na miejsce od razu dało się usłyszeć głośną muzykę. Wysiedliśmy z busów i udaliśmy się od razu na przód kolejki. Wielu ludzi krzyczało, że tak nie powinno być i to strasznie chamskie. Przewróciłam tylko oczami i ruszyłam do moich towarzyszy. Weszliśmy do klubu bez większych problemów i od razu zajęliśmy miejsce w loży vip'owskiej. Przy stoliku siedziały trzy śliczne dziewczyny. Były to wybranki Zayn'a , Lou i Liam'a. Podeszłam bliżej i od razu się uśmiechnęłam.
-Cześć, jestem Klaudia.- powiedziałam i wyciągnęłam rękę do Perri.
-Miło mi, Perrie.-odpowiedziała ściskając moją dłoń.
-Sophie.-powiedziała kolejna witając się ze mną.
-Eleanour. Miło Was w końcu poznać.-dodała.
-Mi Was też.
Później, gdy już się poznaliśmy Lou poszedł do baru i zamówił kolejkę shotów. Po wypiciu wszyscy udaliśmy się na parkiet.
Na parkiecie tańczyło mnóstwo osób z otoczenia chłopaków, więc szybko się z nimi wymieszaliśmy. Zaczęłam się poruszać w rytm muzyki. Coraz to seksowniejsze ruchy sprawiały, że coraz więcej ludzi mnie obserwowało. Razem z Marzeną, Olą i Weroniką postanowiłyśmy pokazać jak się tańczy w Polsce. Zrobiłyśmy wielkie kółko a my byłyśmy w środku. Ocierałyśmy się o siebie i schodziłyśmy na dół. Widziałyśmy jak większość facetów gapi się na nas, ale nie przeszkadzało nam to wcale, w końcu przyszłyśmy się tu bawić. Wpadłyśmy na pomyśl, aby naśladować ruchy Miley z teledysku. Nie chwaląc się wychodziło nam to świetnie. Z każdym kolejnym krokiem na parkiecie stawałyśmy się pewniejsze siebie. To było coś dla nas. Tak samo jak w Polsce rozkręcałyśmy imprezę. Jedynym utrudnieniem okazały się sukienki, a poza tym szło nam dość dobrze. Gdy piosenka się skończyła usiedliśmy z powrotem do naszego stolika. Spędziliśmy dość sporo czasu na rozmowach i piciu przeróżnych trunków. W końcu, gdy byliśmy już dość podpici padło pytanie:
-Dziewczyny skoro tak dobrze tańczycie to może zatańczycie nam coś na rurze?-zapytał Lou.
My spojrzałyśmy na siebie i stwierdziłyśmy zgodnie, że skoro mamy się bawić to czemu nie.
-Zgoda.-odparłyśmy chórem.
Cudem udało nam się dotrzeć do Dj'a. Poprosiłyśmy go o jakąś fajną piosenkę i zapowiedzieć.
Gdy znalazłyśmy się na podeście z rurami dałam mu znak ręką, aby zaczynał.
*UWAGA! UWAGA! Trzy piękne panie postanowiły się sprawdzić w tańcu na rurze, a jednocześnie wygrać zakład! Nagrodźmy je wielkimi brawami! *
I się zaczęło. Najpierw trochę nieśmiało, a później się rozkręciłyśmy. Aroganckie miny i seksowne ruchy. Kilka shake'ów i twerkowanie. Musiałyśmy wyglądać komicznie niezbyt udolnie naśladując popularne kroki taneczne.
Podczas popisu spojrzałam na Harry'ego. Uśmiechał się... Uśmiechał się do mnie ukazując przy tym te swoje cudowne dołeczki. Kolejny raz pokazał, że nawet w dość niecodziennej sytuacji może być uroczy jak mały chłopiec. Jednocześnie dało się zauważyć, że podoba mu się to co robię i to nawet bardzo. Uśmiechnęłam się chytrze i wróciłam do tańca.
W końcu, gdy piosenka się skończyła zeszłyśmy z podestów. Zostałyśmy nagrodzone gromkimi brawami i gwiazdami. Harry stał oparty o bar i uśmiechał się. Gdy mnie zauważył przygryzł wargę i oblizując ją ruszył w moją stronę.
-No, muszę przyznać, że byłaś świetna.
-Dziękuję.- powiedziałam delikatnie się rumieniąc.
-To słodkie.-stwierdził.
-Co?-wytrzeszczyłam oczy.
-To jak się rumienisz.
-Co? Ja się nie rumienię.
-Och, daj spokój. Zatańczymy?
-Jasne.
I tak oto wspólnie ruszyliśmy na parkiet. Przetańczyliśmy razem kilka piosenek, a później wróciliśmy do stolika. Wspólnie zresztą wypiliśmy znowu po kilka drinków i wróciliśmy na parkiet. Około 1.00 wszyscy byli już nieźle podpici, a ja chyba byłam jedną z tych najbardziej pijanych. W przypływie odwagi, co gdybym była trzeźwa na pewno by się nie zdarzyło postanowiłam porozmawiać z Harry'm jednak nigdzie nie potrafiłam go znaleźć. W końcu wyszłam na świeże powietrze i zobaczyłam go siedzącego na barierce. Na pierwszy rzut oka widać było, że coś jest nie tak. Niby wyglądał normalnie, ale coś w jego zachowaniu mi nie pasowało nawet, gdyby był bardzo pijany tak raczej by się nie zachowywał. Ledwo opierał się o barierkę i patrzył w niebo co chwilę machając w górę.
Podeszłam do niego i położyłam mu rękę na ramieniu. Ten odskoczył jak poparzony i wrzasnął.
-Nie dotykaj mnie!
Nie powiem przestraszyłam się, nawet bardzo.
-Co się stało?-zapytałam spokojnie.
-Nic! Zostaw mnie, rozumiesz!-znowu krzyk.-Daj mi spokój!
Nie odpowiedziałam nic tylko chwyciłam go mocno za ramiona tak aby nie mógł się wyrwać i spojrzałam mu w oczy. Tak jak podejrzewałam.
-Brałeś coś?!-wydarłam się. '
-Nie Twoja sprawa.-warknął i obrócił się do mnie plecami.
-Nie okłamuj mnie do cholery!
-Co Ty o tym wszystkim możesz o tym wiedzieć?! Dziewczynka z dobrego domu, która nie zna prawdziwego życia.-prychnął.
-Co masz na myśli? Dragi? Jesteś śmieszny! Brałam przez prawie półtora roku. To Ty nic nie wiesz o prawdziwym życiu! Pieprzona gwiazdka! ,,Jestem członkiem One Direction i wszyscy muszą mi współczuć!”-próbowałam naśladować jego głos.-Gówno wiesz o życiu!
Nic nie odpowiedział po prostu stał jak wryty. Milczał. Jego ciało nie drgnęło nawet o milimetr. W dalszym ciągu się nie odzywał. Nie miałam siły tam dłużej stać. Przeklęłam pod nosem i wróciłam do klubu. Od razu udałam się do baru.
-Podwójną whisky z lodem poproszę.-powiedziałam do barmana.
-Robi się.-odpowiedział.
Po chwili stała przede mną szklanka z trunkiem. Siedziałam chwilę obracając ją w ręce aż w końcu wypiłam całą zawartość lekko się przy tym krzywiąc. Byłam zdenerwowana, ale i przybita. Zabolało mnie to co powiedział, nawet bardzo. Poprosiłam o kolejną whiskey i wypiłam ją duszkiem. Gdy jestem zdenerwowana nawet nie czuję tych procentów w moim ciele. Siedziałam dłuższą chwilę przy barze opróżniając już piątą szklankę whiskey. Było mi smutno. Wśród tego całego tłumu, blichtru i hałasu znów poczułam się samotna. Jak dobrze było mi znane to uczucie. Oparłam głowę na dłoni i powoli moje powieki stawały się coraz cięższe. Nawet nie zauważyłam, że ktoś usiadł obok mnie.
-Można?
Odwróciłam się w prawo i zobaczyłam przystojnego chłopaka.
-Jasne.
-David.-wyciągnął rękę w moją stronę.
-Klaudia. Miło mi.
-Mnie również.
-Dlaczego tak piękna dziewczyna siedzi tutaj sama?-zapytał nagle.
-Długa historia, wybacz, ale nie mam ochoty o tym rozmawiać.-odpowiedziałam.
-Jasne, rozumiem.-uśmiechnął się.
-To zdrowie.-powiedziałam unosząc resztę trunku znajdującego się w mojej szklance. Wypiłam do dna i odstawiłam szklankę na blat.
-Przepraszam wiesz może która godzina?-zagadnęłam chłopaka.
-Dochodzi 3.00.-odparł.
-W takim razie będę się zbierać.-uśmiechnęłam się.
Uregulowałam rachunek w barze i już miałam się zbierać, gdy usłyszałam głos chłopaka.
-Zaczekaj, zobaczymy się jeszcze kiedyś?-zapytał z nadzieją w głosie.
-Kiedyś na pewno.
-A tak poważnie?-zapytał.
-A tak poważnie to mój numer. Odezwij się.-uśmiechnęłam się i wręczyłam chłopakowi karteczkę z zapisanymi cyferkami. -Cześć.
-Do zobaczenia.-podkreślił i odwzajemnił uśmiech.
Ostatni raz spojrzałam w jego stronę i udałam się do naszej loży. Wszyscy siedzieli przy stoliku. Przejechałam wzrokiem po nich i dostrzegłam sylwetkę, na której widok ciśnienie mi się podniosło.
Wielmożny Pan Styles siedział na kanapie i żywo rozmawiał o czymś z resztą towarzystwa. Usiadłam obok Weroniki, która od razu na mnie spojrzała. Obdarzyłam ją wymuszonym uśmiechem i szybko przeniosłam wzrok na stół.
-Wszyscy są?-zapytał jeden z ochroniarzy, a my tylko przytaknęliśmy.- To co?Chyba się zbieramy po trzeciej już.
-Masz rację, jedziemy.-poparł go Liam.
Zabrałam wszystkie swoje rzeczy i razem z moimi towarzyszami ruszyłam do busów. Tym razem udało mi się trafić do busa z dziewczynami i Mateuszem. Rozsiadłam się wygodnie na siedzeniu i oparłam głowę o szybę. Bezwiednie jedna łza spłynęła po moim policzku, gdy tylko przypomniałam sobie jak potraktował mnie Harry. Szybko ją otarłam i odetchnęłam głęboko. Tym razem droga minęła nam zaskakująco szybko. Już po chwili wysiadaliśmy z busa. Grzecznie podziękowałam kierowcy i pożegnałam się z nim krótkim ,,do widzenia”. Chwiejnym krokiem podeszłam do moich przyjaciół i otworzyłam drzwi do domu. Wszyscy weszli do środka, a ja od razu zamknęłam je szczelnie od wewnątrz na klucz. Weszłam do kuchni nalałam sobie szklankę wody, którą wypiłam duszkiem. Pożegnałam się z resztą domowników krótkim ,,dobranoc”. Weszłam na górę i od razu udałam się do mojej sypialni. Zamknęłam za sobą drzwi i weszłam do łazienki. Rozebrałam się, a następnie wskoczyłam pod prysznic. Teraz emocje puściły już na maxa. Rozpłakałam się. Stałam pod strumieniem ciepłej wody i krztusiłam się od płaczu. Nie miałam siły już walczyć z tym wszystkim.
Umyłam dokładnie całe ciało i włosy po czym wyszłam spod prysznica. Wytarłam się, a następnie ubrałam piżamę. Stałam przed lustrem, patrzyłam na swoje odbicie i miałam ochotę je rozbić. Otworzyłam jedną z szufladek i wyciągnęłam tak dobrze znane mi narzędzie... Lecz czy naprawdę tego chciałam? Chciałam się pociąć? Gdzieś w głowie słyszałam głos, który mówił: ,, Potnij się i poczuj to ukojenie i tak nikt nie zauważy!” Jednak nie zrobiłam tego. Schowałam żyletkę z powrotem do szuflady i wyszłam z łazienki. Od razu wskoczyłam do łóżka i przymknęłam powieki. Jedna łza spłynęła po moim policzku, a później już nie pamiętam. Zasnęłam.
piątek, 2 maja 2014
Rozdział ósmy
NA POCZĄTKU CHCĘ BARDZO PRZEPROSIĆ ZA MOJĄ NIEOBECNOŚĆ. NIE BĘDĘ USPRAWIEDLIWIAĆ MOJEJ BARDZO DŁUGIEJ NIEOBECNOŚCI, ALE POWIEM TYLKO TYLE, MIAŁAM WIELE PROBLEMÓW. JESZCZE RAZ WAS BARDZO PRZEPRASZAM I TERAZ ZABIERAM SIĘ OSTRO DO ROBOTY! PRZESYŁAM WAM NOWY ROZDZIAŁ I ZABIERAM SIĘ ZA NADRABIANIE WSZYSTKICH ZALEGŁOŚCI. :)
ENJOY!
------------------------------------------------------------------------------------------
ENJOY!
------------------------------------------------------------------------------------------
-Ja...-nie zdążyłam dokończyć,
ponieważ ktoś mi przerwał. Doskonale znałam ten ochrypły,
magnetyzujący głos.
-Dajcie spokój, wszyscy jesteśmy
pijani...-dokończył Harry. Posmutniałam. Dlaczego? Bo uświadomiłam
sobie, że jego wcale to nie interesuje, ale nie mogłam dać tego po
sobie poznać.
-Zróbmy coś innego, bo ta gra z Wami
nie wróży nic dobrego.-zaśmiała się Weronika w ten pijacki
sposób upijając kolejny łyk piwa malinowego.
-Zgadzam się.-dodałam z uśmiechem.
-Tylko co?-zapytał Zayn na co ja tylko
wzruszyłam ramionami.
-Dansimy!!!- wydarła się nagle Ola
podnosząc w górę opróżnioną już butelkę po piwie o mało co
nie spadając z ławki. Nie mogłam powstrzymać ataku śmiechu.
-Co robimy?!- zapytał Liam z bardzo
zdezorientowaną miną. No tak, bardzo dziwne słowo i do tego
wypowiedziane pijackim bełkotem na pewno było nie zrozumiałe.
-Yyy to znaczy tańczymy... Znaczy
chyba.- wyjaśniłam niepewnie.
-W takim razie spoko.- dodał Niall.
Zgłosiliśmy muzykę i już po chwili zaczynaliśmy taniec. Na
początku w kółeczku, a potem w parach. Na początku tańczyłam z
Louis'em. Później ze wszystkimi po kolei. Świetnie się bawiłam.
Po około godzinie tańczenia zmęczeni rozsiedliśmy się znów na
ławkach i krzesłach. Czułam jak procenty w mojej głowie buzują i
jest ich coraz więcej. Tańczyłam przecież ciągle popijając
jakiś alkohol, ale o dziwo czułam się dobrze. Alkohol w moim
organizmie sprawiał mi wielką przyjemność. Nagle naszła mnie
wielka ochota na papierosa. Sięgnęłam po paczkę fajek leżącą
na stoliku, wyjęłam jednego i odpaliłam go. Zaciągałam się
papierosem raz po raz wypuszczając dym ustami lub nosem tworząc
kółeczka. Z tego co pamiętam chłopakom zawsze takie moje popisy
imponowały. Sądzili, że to takie niegrzeczne. W końcu odwróciłam
się do Harry'ego, który bacznie przyglądał się moim poczynaniom.
Zaciągnęłam się papierosem i wypuściłam dym zgrabnie z ust
wprost w twarz chłopaka. Nie spodobało mu się to najwidoczniej,
bo zakaszlał i spojrzał na mnie wrogo na co ja tylko wzruszyłam
ramionami pięknie się uśmiechając. Po chwili jednak odwzajemnił
gest. Odwróciłam wzrok. Po tym jak uciął moją wypowiedź nie
miałam jakiejś większej ochoty na rozmowy z nim. W sumie sama nie
wiem dlaczego, przecież nic do niego nie czułam. Tak mi się
wydawało... To tylko alkohol- powtarzałam sobie w myślach ostatni
raz zaciągając się nikotyną. Zgasiłam niedopałek i wrzuciłam
go do popielniczki. Rozsiadłam się wygodniej na wiklinowym krześle
przysłuchując się ożywionej rozmowie mojej towarzyszy. Nie za
bardzo wiedziałam na jaki temat toczy się rozmowa, ponieważ
dopiero co się do niej włączyłam. Postanowiłam się po prostu
bardziej wsłuchać, aby wyłapać sens konwersacji. Nagle poczułam
ciepłą dłoń na moim udzie. Spojrzałam na rękę, która
delikatnie gładziła moje jeansy. Następnie na jej właściciela,
którym oczywiście był Harry. Ścisnęłam mocno jego rękę
wbijając w skórę paznokcie na co usłyszałam ciche syknięcie z
bólu. Uśmiechnęłam się chamsko w jego stronę strzepując dłoń
z mojego uda. W tym momencie byłam strasznie sadystyczna, ale według
mojego pijanego mózgu należało mu się. Spojrzał na mnie
przygryzając swoją dolną wargę i delikatnie ją oblizując. Tryb
podrywacz się włączył- pomyślałam i wywróciłam oczami
odwracając wzrok. Przez chwilę znów przysłuchiwałam się
rozmowie reszty, ale po chwili znów poczułam ciepłą dłoń tylko,
że tym razem na mojej dłoni. Nie zareagowałam. Nagle poczułam
ciepły oddech na mojej szyi.
-Pójdziemy na spacer?-zapytał tym
swoim cudownym głosem wprost do mojego ucha jakby chciał aby to
była nasza wielka tajemnica. Poczułam cudny zapach jego perfum
wymieszany z zapachem alkoholu. Po moim ciele przeszedł przyjemny
dreszcz. NIE! STOP! Ogarnij się, co się z tobą dzieje?-zapytałam
sama siebie w duchu. Przełknęłam głośno ślinę i równie cicho
odpowiedziałam wprost w jego ucho.
-A po co?- zapytałam delikatnie
przygryzając płatek jego ucha. Sama nie wiem co mnie napadło.
Dobrze wiedziałam, że będę tego żałować.
-Żeby porozmawiać...-wyszeptał
prawie niesłyszalnie omiatając moją szyję swoim ciepłym
oddechem.
-Więc chodźmy.-odpowiedziałam
patrząc krótko w jego oczy, w których błysnęły iskierki
szczęścia.
Zabrałam do kieszeni spodni papierosy
i telefon. Oznajmiliśmy reszcie, że idziemy na spacer i
pomaszerowaliśmy w kierunku ulicy. Przez kilka minut panowała
cisza, ale nie była to krępująca cisza. Szłam z podniesioną
głową obserwując rozgwieżdżone niebo i wdychając zapach lata.
Kochałam ten zapach. Zapach gorącego dnia i upojnej nocy, zapach
wakacji przesiąkniętych alkoholem, imprezami i wakacyjnymi
miłościami. Zapach wszystkich kwitnących kwiatów i drzew. Zapach
wolności... Tak to zdecydowanie był dla mnie zapach wolności i
dobrego czasu, który właśnie się rozpoczynał. Szliśmy już tak
dobre 10 minut, jednak żadne z nas jeszcze się nie odezwało.
Postanowiłam zacząć rozmowę, jednak najpierw odpaliłam
papierosa. Zawsze, gdy piłam paliłam dużo więcej. Wypuściłam
dym ustami patrząc jak rozchodzi się w powietrzu. Przełknęłam
ślinę i niepewnie zapytałam.
-Więc o czym chciałeś porozmawiać?
-Dlaczego taka jesteś?- zapytał nagle
po krótkiej chwili ciszy, a ja spojrzałam na niego ze
zdezorientowanym wyrazem twarzy.
-Jaka?-zapytałam.
-Dlaczego kiedy ja robię krok w przód
ty cofasz się dwa kroki do tyłu? Dlaczego jak już ty robisz
chociaż pół kroku do przodu, a ja chcę iść dalej zwyczajnie
mnie odtrącasz? Dlaczego, gdy myślę, że wszystko stracone ty
zaczynasz budować wszystko od początku, a gdy myślę, że jest
dobrze ty wszystko rujnujesz?- zapytał, a ja w tym czasie wyrzuciłam
za siebie niedopałek. Doskonale wiedziałam o czym mówi.
-Harry... Tacy jak ja... Ja... Ja się
nie przywiązuję... Nie chcę znowu być zraniona...- wyszeptałam
ocierając łzę z kącika oka. Harry przystanął i obrócił mnie w
swoją stronę chwytając delikatnie za ramiona. Otarł moje łzy i
wyszeptał.
-Przepraszam... Ja nie chciałem... To
nie powinno tak wyglądać...- odparł.
-Nic się nie stało.-uśmiechnęłam
się delikatnie do loczka. Chłopak wyglądał na zatroskanego, więc
wyciągnęłam ręce i poniosłam kąciki jego ust wyciągając w
uśmiech. Puściłam jego usta, jednak uśmiech pozostał na jego
twarzy.
-Wybacz jeśli tak to wszystko
odebrałeś.- odpowiedziałam cicho. Nie otrzymałam żadnej
odpowiedzi tylko zostałam przyciśnięta do torsu chłopaka.
Wtuliłam się w niego i zaciągnęłam się zapachem jego perfum.
Były po prostu idealne. Po chwili oderwaliśmy się od siebie.
-Wracamy?- zaproponowałam, bo robiło
się chłodno.
-Tak, wracajmy.- odpowiedział z
uśmiechem.
Droga powrotna minęła nam w bardzo
miłej atmosferze. Zmieniliśmy temat i rozmowa toczyła się nam
bardzo miło. Teraz po tym wszystkim już kompletnie nie wiedziałam
co jest między nami. Czy to tylko przyjaźń, a może coś więcej?
Nie miałam zielonego pojęcia.
Przez ten spacer czułam jakby cały
alkohol ze mnie uleciał. W zasadzie to bardzo dobrze. Przynajmniej
nie będę miała jutro kaca.
Wróciliśmy do domu i od razu
skierowaliśmy się do ogrodu. Wszyscy oprócz Liama byli na
półprzytomni. Zayn spał pod drzewem. Ola i Weronika śpiewały coś
siedząc na trawie. Louis i Niall turlali się po trawie śmiejąc
się. Ogólnie wyglądało jak w Zoo. Tylko Liam siedział spokojnie
przy ognisku piekąc kiełbaskę. Kiedy tylko nas zobaczył
promiennie się uśmiechnął. Było dopiero po 1.00, a oni już tak
zdążyli się wstawić.
-Jak dobrze, że jesteście. Pomożecie
mi ogarnąć to zoo.-zaśmiał się.
-Skoro tak.- wzruszyłam ramionami i
zaczęliśmy wciągać wszystkich do ich sypialni.
Nie było to łatwym zadaniem, ponieważ
każdy z nich twierdził, że jest jeszcze trzeźwy i, że może się
dalej bawić. Bardzo ciężko było ich wtaszczyć na górę, ale w
końcu nam się udało.
Wyszliśmy znowu do ogrodu, aby jeszcze
trochę posiedzieć we trójkę. Na dworze było bardzo przyjemnie.
Od basenu bił delikatny chłód, co powodowało, że chwilami czułam
się tak jak nad morzem. Delikatny wiatr był moją morską bryzą, a
basen moją morską otchłanią. Wiem, że może się to wydać
trochę dziwne, ale bardzo tęskniłam za morzem i ostatnio bardzo
wiele rzeczy i wydarzeń mi je przypominało. Usiadłam wygodnie ma
krześle rozkoszując się tą chwilą. W rękach dzierżyłam kubek
z gorącą herbatą niedawno zrobioną przez Liama, który delikatnie
ogrzewał moje dłonie. Takie chwile mogłyby trwać wiecznie. Mówiąc
takie mam na myśli spędzone z przyjaciółmi , przy muzyce i dobrej
zabawie. Moje rozmyślania przerwał głos Liama.
-Jesteście świetne, wiesz?- zapytał
z uśmiechem.
-Haha, dziękuję. Miło mi.-na moją
twarz wkradły się dwa rumieńce.
-Potwierdzam zdanie mojego
przyjaciela.- dodał Harry z tym swoim idealnym uśmiechem.
W tym momencie nie liczyło się nic
innego. Tylko jego cudowne oczy, piękne malinowe usta i ten
uśmiech... Byłam jak w transie. Sama się kolejny raz na tym
przyłapałam. Potrząsnęłam głową i prędko odwróciłam wzrok
na Liama.
-Co będziecie robić w te
wakacje?-zapytałam nagle i po chwili zdałam sobie sprawę, że to
pytanie mogło być zbyt ciekawskie, ale Liam spokojnie na nie
odpowiedział.
-Mamy wolne!- odpowiedział mi
uradowany. Zaśmiałam się pogodnie w odpowiedzi.
-A wy?-zapytał Harry.
-Najprawdopodobniej będziemy szukać
pracy.- stwierdziłam bez większego zachwytu tym zadaniem.
Wiedziałam, że będzie bardzo trudno. Dopiero co skończyłyśmy
szkołę i nie mamy zbyt dużego doświadczenia. Oczywiście
zrobiłyśmy kilka sesji zdjęciowych w trakcie nauki w technikum jak
i zaraz po jego zakończeniu. Wszystkie mamy za sobą kilka kursów
zawodowych, ale to przecież to tylko kursy, nic wielkiego.
Postanowiłam się tym teraz nie zadręczać i wróciłam do rozmowy
z chłopakami. Opowiadali mi o trasie i jak to jest być zespołem.
Dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy z życia tych pięciu
wariatów. Fajnie było tego wszystkiego słuchać. Opowiedzieli mi
chyba o wszystkim. Głupie wpadki podczas jakiegoś wywiadu, dziwne
pytania dziennikarzy, spotkania z fanami i ich wygłupy.
Gdyby ktoś jeszcze tydzień temu
powiedział mi, że ich poznam i będę się z nimi tak świetnie
dogadywać wyśmiałabym go i powiedziała, że powinien sobie zbadać
głowę. A teraz o wpół do trzeciej w nocy 3/5 tego zespołu śpi w
moim domu, a 2/5 ze mną rozmawia. Dla mnie to jest po prostu
niesamowite. Nigdy nie byłam ich wielką fanką. Zawsze wydawali mi
się tacy sztuczni, wykreowani. A teraz wiem, że są prawdziwi,
cholernie prawdziwi. Sława nie uderzyła im do głowy. Są sobą.
Zachowują się jak normalni ludzie, czują i cierpią, jak my
wszyscy bez wyjątku. Pomimo tego wszystkiego co ich spotkało,
wielkiej sławy nie zmienili się. I to właśnie czyni ich
wyjątkowymi. Znamy się raptem kilka dni, a wydaje mi się jak bym
znała ich od urodzenia. Od momentu pojawienia się ich w moim życiu,
stosunkowo bardzo niedawno wszystko się zmieniło. Nie zamykam się
w sobie, nie tnę się, pokazuję swoje uczucia i nie wstydzę się
moich łez. Bo mieć przyjaciela to mieć wszystko, a mieć ich
kilkoro to żyć w niebie.
,,Nawet w obliczu śmierci
przyjemna jest świadomość posiadania przyjaciela.” (Mały
Książę)
A ja mam ósemkę
przyjaciół i czuję się jak najszczęśliwsza osoba na tym
świecie. Przynajmniej tak mi się wydaje. Muszę przyznać, że
pomimo iż znam ich tylko kilka dni nie wyobrażam sobie, abym mogła
ich stracić. Moje rozmyślania mogłyby trwać wiecznie, gdyby ktoś
nie pomachał mi ręką przed twarzą. Szybko potrząsnęłam głową
i spojrzałam na chłopaków, którzy zanosili się ze śmiechu.
-Odpłynęłaś
dobre 10 minut temu. - stwierdził Liam, a ja zrobiłam zdziwioną
minę.
-Widać, że dobre
zioło. - dodał Harry i przybili sobie z Liam'em żółwika. Chwila,
stop! Czy ja przed chwilą myślałam, że nie mogłabym bez nich
żyć?! No to chyba mnie pogrzało! Przecież oni obrażają moje
rozmyślania i to do tego o nich! Toż to grzech!
-Ta zniewaga krwi
wymaga!-krzyknęłam unosząc palec wskazujący w górę.- Jak wy
śmiecie? Jak 19 lat żyje to nikt nigdy tak nie obraził moich
filozoficznych rozmyślań!- krzyknęłam wstając. Ich miny były
genialne. Malowało się na nich przerażenie i strach oraz
zdziwienie, a ja ciągnęłam dalej.- Jesteście zbójcami! Tak mnie
znieważyć i poniżyć! Toż to czyste plugastwo! Ja nie nic nie
brałam!- i właśnie w tym momencie wszyscy wybuchnęliśmy
śmiechem. Było warto odegrać tą szopkę.
-Sądzę, że powinniśmy chyba już
iść spać.-stwierdził Liam na co my przytaknęliśmy głowami.
Ogarnęliśmy trochę ogród i
rozeszliśmy się do swoich sypialni. Dochodziła 4 nad ranem. No
cóż... Najwyżej dłużej pośpię. Szybko wskoczyłam pod
prysznic, przebrałam się w piżamę i ułożyłam się wygodnie w
łóżku. Po chwili odpłynęłam.
Środa, 3 Lipca 2014r.
Następny dzień
Obudziły mnie
ciepłe promienie słońca wpadające do mojego pokoju przez
niezasłonięte rolety. Mruknęłam niezadowolona i wstałam z łóżka.
Zegar wskazywał godzinę 11.00. Muszę przyznać, że nawet się
wyspałam. Przeciągnęłam się i pomaszerowałam do łazienki.
Chłodna woda delikatnie pieściła moje ciało, pobudzając je do
życia. Wyszłam spod prysznica, wytarłam włosy i całe ciało.
Umyłam zęby i wyszłam z łazienki. Musiałam wybrać jakiś strój
na dziś. Postawiłam jak zwykle na luz i wygodę.
Wysuszyłam i
uczesałam moje włosy i zeszłam na dół. Musiałam upichcić
jakieś śniadanie dla wszystkich. Weszłam do kuchni i zaczęłam
się zastanawiać co mogłabym zrobić na śniadanie.
Stwierdziłam
jednak, że na początku przyrządzę moją miksturę na kaca. Po tym
co wczoraj się działo mogła się przydać. Ja nie wypiłam zbyt
dużo, a później i tak siedzieliśmy jeszcze dłużej z chłopakami,
więc cały alkohol ze mnie wyparował. Byłam bardzo z tego powodu
zadowolona, ponieważ miałam spokój z bólem głowy i całym tak
zwanym kacem. Wyciągnęłam z lodówki wszystkie potrzebne
składniki, a były nimi owoce i kostki lodu. W sumie nigdy nie było
najważniejsze jakie owoce znajdą się w musie, ale musiał tam być
banan, który ma składniki dobrze działające na kaca. Opłukałam,
obrałam owoce i wrzuciłam wszystko do blendera. Wszystko się
idealnie zmiksowało i powstał pyszny owocowy mus. Nalałam sobie
szklankę napoju i upiłam spory łyk, tak zapobiegawczo.
Teraz pozostawało
mi tylko wymyślić co przygotuję na śniadanie. Postanowiłam
zrobić wielkie śniadanie. Postawiłam na naleśniki, kanapki i
tosty. Zaczęłam robić kanapki i tosty. Po chwili na stole stały
dwa talerze z górą kanapek i tostów. W międzyczasie wstawiłam
wodę na kawę i herbatę. W końcu zabrałam się za robienie
naleśników.
~*Perspektywa Harry'ego*~
Obudził mnie
zapach świeżo parzonej kawy i tostów, który wdarł się do
sypialni przez uchylone drzwi. Muszę przyznać, że świetnie mi się
spało w tej sypialni. Gdy wczoraj ją zobaczyłem nawet lekko się
przestraszyłem, ale teraz czuję się tutaj jak u siebie. Jest tutaj
zupełnie inaczej niż w całym domu. Okrągłe łóżko i ten obraz
kwiatu na ścianie odróżnia ten pokój od innych. Jest świetny.
Przetarłem oczy i
wstałem z łóżka. Zebrałem rzucone w kąt wczorajsze ubrania i
wciągnąłem je na siebie. Nie wyglądałem zbyt zachęcająco, więc
jak najszybciej musiałem znaleźć się w swoim domu, aby się
odświeżyć. Wyszedłem na korytarz i teraz pozostawało mi tylko
jakoś zejść na dół. Nie okazało się to jednak być łatwym
zadaniem. W końcu z trudem odnalazłem schody i zszedłem po nich.
Od razu dało się wyczuć piękny zapach świeżego posiłku.
Podążałem więc za nim aż do kuchni. Przystanąłem przy wejściu
i oparłem się o framugę drzwi. Zacząłem przyglądać się
Klaudii, która coś pichciła nucąc przy tym jakąś nieznaną mi
bliżej piosenkę. Muszę przyznać, że miała naprawdę piękny
głos. W końcu odwróciła się w moją stronę. Delikatnie się
speszyła, ale po chwili się odezwała:
-Co tak
stoisz?-zapytała opierając ręce na biodrach. No tak, to było do
niej podobne żadnego powitania tylko od razu z grubej rury.
-Ja tylko
podziwiam.-wypaliłem bez zastanowienia. I od razu zrobiłem się
cały czerwony na co Klaudia pokręciła tylko głową z uśmiechem.
-To już skończ i
mi pomóż.- szturchnęła mnie w bok ramieniem, wybudzając mnie tym
samym z rozmyślań.
-Taa jasne. To co
robimy?-zapytałem.
-Naleśniki.-odpowiedziała
krótko i zaczęła wyciągać z półek potrzebne składniki.
Już po chwili
wielki stos pysznych naleśników stygł na talerzu, a ja
przygotowywałem kolejną porcję ciasta.
Nagle poczułem
jak dostaję czymś w twarz. Okazało się, że to mąka.
Potrząsnąłem głową i po chwili wokół mnie unosił się biały
obłoczek dymu. Zwróciłem twarz w stronę Klaudii, która śmiała
się ze mnie ledwo powstrzymując łzy. Zrobiłem groźną minę i
zrobiłem to samo co ona. Na jej twarzy przez chwilę malowało się
zdziwienie, ale po chwili znów oddała cios.
-Broń
się!-krzyknęła i zaczęła mnie obrzucać mąką.
-Nie żyjesz!-
krzyknąłem, gdy biały proszek wylądował w moich lokach.
Dziewczyna
spojrzała na mnie jak na kogoś niespełna rozumu i parsknęła
śmiechem. Wtedy właśnie zacząłem mój pościg za nią.
Dziewczyna po drodze złapała jajko leżące na blacie i dalej
przede mną uciekała. W końcu po długiej gonitwie udało mi się
ją złapać. Przyciągnąłem ją mocno do mojego torsu obracając
ją przodem do mnie. Spojrzałem w jej piękne zielone oczy. Tańczyły
w nich pogodne ogniki. Kolejny raz zatopiłem się w jej spojrzeniu.
Mógłbym patrzeć na jej twarz do końca mojego życia. Oczy,
uśmiech, delikatne rumieńce, piękne malinowe usta i niesforne
kosmyki włosów, które bezwładnie opadały na jej czoło. To mój
obraz szczęścia. Ona, jej twarz, ciało i osobowość to wszystko
czego w tym momencie potrzebowałem. Zbliżyłem moją twarz do jej
zaciągając się jej cudownym zapachem. Świat przestał istnieć.
Liczyliśmy się tylko my. Ten moment, ta ulotna chwila. Chcieliśmy
trwać w niej jak najdłużej i czerpać z niej jak najwięcej.
Zagarnąłem kosmyk jej włosów za ucho i delikatnie gładziłem
kciukiem jej policzek. Po prostu chwila idealna, nic nie mogło jej
zepsuć.
~* Perspektywa Klaudii *~
Staliśmy tak
blisko siebie. Nasze twarze praktycznie się stykały. Kolejny raz
zatapiam się w nim całym, chociaż wiem, że nie powinnam. Jego
zielone oczy wpatrzone we mnie tak jakby cały świat nie istniał.
Liczyliśmy się tylko my i to co nas łączyło, a przecież to jest
złe, tego w ogóle nie powinno być. Przecież miałam sobie to
wybić z głowy. Jego, jego oczy, uśmiech, tak strasznie słodkie
dołeczki w policzkach, piękne loki, jego cudowny zapach, ale tego
nie da się tak po prostu zapomnieć. Nie mogę, nie potrafię zmusić
mojego mózgu a tym bardziej serca do zniszczenia tego wszystkiego
zanim mogło się to tak naprawdę zacząć. A z każdym dniem kiedy
go widzę jest coraz gorzej zapomnieć. Stałam tak wpatrzona w
niego, a on we mnie przez dłuższą chwilę, aż w końcu udało mi
się wyrwać z tego transu. Potrząsnąłem głową i delikatnie
odsunęłam się od Harry'ego. Na jego twarzy malowało się
zdziwienie i smutek. Wiem dokładnie czego chciał, ale ja po prostu
nie mogłam. Nie potrafiłabym dawać mu złudnej nadziei. Aby
rozluźnić atmosferę tylko dla zabawy rozbiłam jajko, które
ciągle trzymałam o jego głowę. Kolejna bezcenna mina. Zaczęłam
się śmiać jak głupia, a chłopak zabijał mnie wzrokiem. Po
chwili również na jego twarz wstąpił uśmiech i obydwoje
zaczęliśmy się śmiać.
-Teraz zaczyna się
prawdziwa wojna!- krzyknął Harry i wysypał na mnie całą
zawartość torebki z mąką. Nie byłam mu dłużna i rzuciłam w
niego kolejnym jajkiem.
Po około 20
minutach naszej wojny wyglądaliśmy okropnie, zresztą tak samo jak
cała kuchnia.
-Nie no coś Ty
zrobił.-powiedziałam z wyrzutem opierając ręce na biodrach.
-Ja?!-zapytał
zaskoczony i z lekką nutką oburzenia w głosie.
-No Ty, a kto
inny?-zapytałam z lekką kpiną w głosie.
-Ale to Ty
przecież zaczęłaś.- odpowiedział mi.
-Nieważne kto
zaczął, ważne kto skończył. A przecież to Ty oddałeś ostatni
strzał.- droczyłam się z nim.
-Ough... No dobra,
niech Ci będzie, ale sprzątamy po połowie.
-Hmmmm no
okey.-stwierdziłam w końcu.
W tym samym
momencie do kuchni wparowała zaspana Weronika o mało co nie padając
na zawał, gdy zobaczyła ten bałagan.
-Co? Co? Co wyście
tu do jasnej cholery robili?!- wykrzyknęła co chwilę jąkając się
na co my jak zwykle wybuchnęliśmy niepohamowanym śmiechem.
-Ouuuhhhh idioci.-
skomentowała i wyszła zostawiając nas samych. Spojrzałam w górę
i ujrzałam roześmianą twarz mojego towarzysza na co w moich oczach
zapewne pojawiły się ogniki radości.
-Trzeba by to w
końcu ogarnąć.-stwierdziłam i po chwili zabraliśmy się do
roboty. Jak się okazało nie było tego aż tak dużo, więc po
niecałych 15 minutach kuchnia błyszczała z czystości. Wraz z
Harry'm dokończyliśmy robienie śniadania, ponieważ do tej pory
nikt nie pojawił się w kuchni. Zjedliśmy wspólnie posiłek i
Harry postanowił pójść do siebie aby chociaż trochę się
ogarnąć. Postanowiłam zrobić podobnie i już po chwili
znajdowałam się w mojej sypialni. Udałam się do łazienki aby
wziąć prysznic. Ciepłe krople wody kolejny już raz tego dnia
pieściły moje ciało. Dosyć trudno było mi zmyć z ciała mąkę,
masło i jajka, ale jakoś się udało. Gdy tylko wyszłam spod
prysznica usłyszałam dźwięk dzwonka mojego telefonu. Cała mokra
wybiegłam z pomieszczenia jak poparzona o mało nie zabijając się
na śliskich kafelkach. Owinięta tylko w ręcznik szybko przesunęłam
po ekranie zieloną słuchawkę odbierając połączenie.
-No hej skarbie co
jest?- zapytałam.
-No witaj.
Chciałabym tylko powiedzieć, że za parę godzin będziemy w
Londynie.
-To świetnie. Mam
wyjechać po Was na lotnisko?- zapytałam.
-Nie, damy radę,
tylko wyślij mi sms-em Wasz adres. Jakoś dotrzemy.- usłyszałam w
słuchawce dźwięczny śmiech Marzeny.
-No jasne, to w
takim razie do zobaczenia. Paa!- zaszczebiotałam słodko kończąc
połączenie.
Od razu wysłałam
wiadomość do przyjaciółki, aby potem nie zapomnieć. W końcu
miałam chwilę aby wytrzeć swoje i tak już prawie suche ciało.
Stanęłam przy oknie i zaczęłam się przyglądać otoczeniu. Po
chwili spostrzegłam Harry'ego stojącego w oknie i gapiącego się
na moje półnagie ciało. Pokazałam mu język i okryłam się
zasłoną. -Mały zboczeniec.-pomyślałam. Teraz pozostawało mi
tylko wybrać strój. Postawiłam na to.
Ubrana, uczesana,
umalowana i w pełni gotowa zeszłam na dół gdzie reszta w kuchni
zajadała się śniadaniem. Uśmiechnęłam się i przywitałam się
ze wszystkimi. Widać było po ich minach, że wczoraj trochę
przeholowali z alkoholem, więc od razu podałam im moją miksturę.
Wszyscy zgodnie
wypili zawartość swoich szklanek i wrócili do jedzenia. Odezwałam
się jako pierwsza.
-Zapomniałabym
Marzena będzie za kilka godzin w Londynie.-powiedziałam na co
twarze dziewczyn trochę się rozpromieniły.
-To
świetnie.-odpowiedziała Ola.
-Tylko co będziemy
robić?- zapytała Weronika.
-Przyjeżdża ta
Wasza przyjaciółka tak?-zapytał Liam na co my tylko kiwnęłyśmy
głowami.- To świetnie się składa, bo zabieramy Was dzisiaj na
imprezę całej ekipy One Direction.
-Ale my tam nikogo
nie znamy, to chyba niezbyt wypada. - powiedziałam przygryzając
wargę.
-Daj spokój,
znacie Nas, a poza tym w końcu poznacie nasze dziewczyny.- dodał.
-Skoro tak , to
zgoda, a gdzie ta impreza?-zapytałam
-W nocnym klubie
,,Twenty One” (dop. autorki nazwa zmyślona). Pojedziecie z nami. O
20.00 spotykamy się u nas.
-Świetnie.-odpowiedziałam
Wspólnie
stwierdziliśmy, że trzeba by zrobić jakiś obiad i trochę ogarnąć
ogród po wczorajszym ognisku. Ola i Weronika postanowiły
przygotować posiłek, natomiast ja i chłopcy mieliśmy zamiar
posprzątać ogród.
Jednak po chwili stwierdziłam, że to
był chyba najgorszy pomysł w moim życiu. Chłopcy zaczęli biegać
po całym ogrodzie i rzucać się resztkami znalezionego jedzenia i
śmieciami. A ja stałam na tarasie i z ręką na czole. Zachowywali
się jak dzieci, czyli w sumie normalnie. W końcu po wielu moich
prośbach zaczęliśmy sprzątać. Nie zajęło nam to dużo czasu i
już po chwili ogród lśnił czystością. Wspólnie podlaliśmy
kwiaty i oczywiście nie obyło się bez lania wodą. W końcu udało
nam się skończyć i ruszyliśmy na obiad. Dziewczyny przygotowały
pizzę. Zjedliśmy ze smakiem i każdy udał się do siebie.
Zalogowałam się na wszystkie komunikatory i trochę popisałam z
siostrami. Po za tym nic ciekawego się nie działo więc wylogowałam
się i wyszłam na balkon zapalić. Zgasiłam niedopałek i wrzuciłam
go do popielniczki. Wchodząc z powrotem do sypialni usłyszałam
dzwonek do drzwi. Już wiedziałam kto nas odwiedził...
sobota, 1 lutego 2014
Rozdział siódmy
Usiadłyśmy na kanapie i zaczęłyśmy
rozmawiać. Nasze rozmowy mogłyby nie mieć końca. Rozmawiałyśmy
o wszystkim i o niczym. W końcu sobie przypomniałam, że nie
powiadomiłam Weroniki o bardzo ważnej sprawie.
-Weronika, bo my zapomniałyśmy Ci o
czymś powiedzieć.-zaczęłam nieśmiało temat. Wiedziałam, że
będzie zdenerwowana.
-O czym?!-zapytała.
-Marzena przyjedzie do nas za kilka
dni.-wyjaśniłam na jednym wdechu.
-To świetnie, tylko czemu mi wcześniej
nie powiedziałyście?-zapytała.
-Bo, ona wpadnie z Mateuszem.-dodała
Ola. Weronika nigdy nie pałała jakąś szczególną sympatią
do niego i już po jej wyrazie twarzy
dało się wyczytać, że nie jest jej to na rękę.
-No cóż, jakoś się
przemęczę.-wzruszyła ramionami. Zaskoczyło mnie to, ponieważ
zawsze reagowała bardziej emocjonalnie na takie wieści. Z wrażenia
aż otwarłam buzię.
-Zamknij tą paszczę bo Ci mucha
wleci.-powiedziała Weronika, a ja wybuchłam śmiechem.
-Ty tak serio na spokojnie?-zapytałam.
-No, a jak mam się zachować? Przecież
ja kocham Marzenę tak samo jak Was. Nie mogę ciągle być niemiła
dla Mateusza, bo w końcu ona go kocha.- wyjaśniła.
-No dobra to nie mówmy już o tym.
Chodźcie wypróbujemy nowe instrumenty.-zaproponowała Ola.
-Świetny pomysł.-powiedziałam i
udałyśmy się na górę.
Miałyśmy w tym domu takie jedno
większe pomieszczenie, gdzie urządziłyśmy sobie pokój muzyczny
połączony z salonem gier. Znajdował się w nim fortepian, dwie
gitary akustyczne i jedna elektryczna. Oprócz tego stała tam
jeszcze perkusja, było kilka mikrofonów i ogromna wieża. W drugiej
stronie pokoju stała kanapa i ogromna plazma. Oprócz tego konsola
i kilka padów. Już zdążyłam polubić to miejsce. Weszłyśmy do
środka i każda z nas udała się do ulubionego instrumentu. Ja
zabrałam jedną gitarę, Weronika usiadła przy perkusji, a Ola przy
fortepianie.
-To co sprawdzamy?-zapytałam, a one
tylko pokiwały głowami.
Każda z nas zaczęła coś brzdękać
na swoim instrumencie. Ta melodia nie miała ze sobą nic wspólnego.
Po prostu każda grała jakieś proste melodyjki bądź w przypadku
Weroniki wybijała rytmy. Jednak, gdy zaczęłam grać jedną z
naszych ulubionych piosenek melodie grane przez dziewczyny ustały.
Była to piosenka Eda Sheerana Give me
love.
Śpiewałyśmy razem. Bardzo często to
robiłyśmy i uwielbiałyśmy to. Gdy piosenka się skończyła
usiadłyśmy wszystkie przy fortepianie i zaczęłyśmy grać
piosenką Nicki Minaj Starships.
Zawsze grałyśmy to razem. Musiało
to wyglądać komicznie, gdy nasze ręce się mieszały. Ta piosenka
była naszym popisowym numerem. Śpiewałyśmy i świetne się przy
tym bawiłyśmy. Jak zawsze przy frazie: But
fuck who you want and fuck who you like
krzyczałyśmy bardzo głośno.
Śpiewałyśmy jeszcze dużo piosenek, aż w końcu Ola zaczęła
grać piosenkę chłopaków They Don't know about us.
Gdy miała już zacząć śpiewać ktoś ją uprzedził. Strasznie
się wystraszyłam, gdy usłyszałam męski głos. Spojrzałam w
stronę drzwi i ujrzałam dobrze mi znaną piątkę chłopaków.
Okazało się, że to właśnie Liam uprzedził moją przyjaciółkę
w śpiewaniu. Ola na chwilę przerwała grę, ale Liam pokazał jej
gestem ręki aby kontynuowała. Dziewczyna znów zaczęła grać, a
chłopcy po kolei zaczęli śpiewać każdy swoją zwrotkę. Muszę
przyznać, że na żywo brzmią świetnie. Znam kilka ich piosenek,
ale w porównaniu z ich głosami na żywo jest to zupełnie coś
innego. Krępowało mnie tylko to, że Harry śpiewając patrzy na
mnie i się uśmiecha. Delikatnie odwzajemniłam uśmiech i
zobaczyłam, że loczka to odrobinę zdziwiło. Gdy skończyli
śpiewać zaczęłyśmy my im bić brawo.
-Jesteście świetni.-powiedziałam kłaniając się w geście
uznania. Oni jedynie się zaśmiali.
-Serio, i kto to mówi? Słyszeliśmy wszystko.-powiedział Louis jak
zwykle uśmiechnięty.
-Znaczy co?-zapytała Weronika udając, że nie wie o czym mówią.
-No jak to co. To jak śpiewałyście, jak grałyście czyli ogólnie
wszystko.-wyjaśnił Harry patrząc głównie na mnie.
-Nie powinniście tego słyszeć. To tylko takie nasze
wygłupy.-oznajmiłam spokojnie i uśmiechnęłam się delikatnie.
-Skoro to co przed chwilą miało tu miejsce nazywasz wygłupami, to
znaczy, że my na scenie się cały czas wygłupiamy.-powiedział
blondyn i zaśmiał się. Przy nich ciężko się było nie
uśmiechnąć, więc na mojej twarzy od razu zagościł szczery
uśmiech.
-No dobra skończmy już ten temat. Lepiej opowiedzcie jak się tu
znaleźliście i jak poszedł Wam wywiad?-zapytałam aby zmienić
temat.
-Wywiad jak wywiad.-wzruszył ramionami Liam.- A co do tego jak się
tu znaleźliśmy... Trudno nie usłyszeć tak pięknych głosów.- w
tym momencie poczułam jak moje policzki oblewają siarczyste
rumieńce. Tak, mnie dziewczynę, która prawie nigdy się nie
rumieni.
Spojrzałam nieśmiało na chłopaków, którzy tylko się
uśmiechnęli, ponieważ reakcje moje i moich przyjaciółek były
bardzo podobne, a nawet identyczne.
-Która to godzina, że już wróciliście?-ponownie zapytałam.
-Już po 13.00.- stwierdziła Weronika.
-To może jakiś obiad?Zapraszamy.-powiedziałam uśmiechając się
zachęcająco.
-Obiad? Jeśli chodzi o obiad to ja bardzo chętnie.-odpowiedział mi
uśmiechnięty Niall.
-Niall, Niall, Niall jeśli chodzi o jedzenie to ty zawsze jesteś
chętny.-poklepał go po ramieniu rozbawiony Louis, a Niall zrobił
oburzoną minę. Wtedy wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
-No, więc na co macie ochotę?-zapytałam.
-Na wszystko!-wykrzyknął Niall, a ja tylko się zaśmiałam i
zaczęłam schodzić do kuchni, aby zacząć przygotowywanie obiadu.
Zeszłam do kuchni i postanowiłam zrobić spaghetti. Najpierw
podsmażyłam mięso i zrobiłam sos. Następnie ugotowałam makaron.
Nałożyłam wszystko do dwóch naczyń, aby każdy mógł sobie
nałożyć ile chce. Starłam jeszcze odrobinę parmezanu na tarce i
zaniosłam wszystko do salonu. Zawołałam wszystkich na dół i już
po chwili siedzieliśmy przy stole zajadając się obiadem. Po tym
jak wszyscy zjedli zaczęłam zbierać naczynia, ale znów ktoś mnie
uprzedził.
-Ty gotowałaś, więc my posprzątamy.-powiedział pogodnie Liam.
-Ale wy jesteście moimi gośćmi.- odpowiedziałam mu.
-Nie ma żadnego ale.-powiedział stanowczo, a ja teatralnie
westchnęłam. Jak zawsze wszyscy wybuchnęli śmiechem. Chłopcy
zaczęli sprzątać, a ja razem z moimi przyjaciółkami siedziałam
na kanapie.
-Ej a możemy zrobimy coś na powitanie chłopaków w naszym
gronie.-zaproponowała Weronika, a mi od razu do głowy wpadł pewien
pomysł.
-W takim razie zróbmy ognisko.-odpowiedziałam wyprostowując się.
-Świetny pomysł.-odpowiedziała mi Ola.
-No dobra, to trzeba zrobić jakieś zakupy i w ogóle.- dodała jak
zwykle ogarnięta Weronika.
-No to dzieła!-krzyknęłam i od razu pobiegłam do chłopaków
powiadomić ich o tym.
Weszłam do kuchni i zastałam całą piątkę próbującą uruchomić
zmywarkę. Głośno się zaśmiałam na co oni się odrobinę
wystraszyli.
-O Matko! Nie strasz mnie, bo zawału dostanę.-wrzasnął Niall
łapiąc się za serce.
-Oj dramatyzujesz Horanku.-zaśmiałam się mierzwiąc jego włosy.
-A wcale, że nie.-odpowiedział poprawiając swoją blond czuprynę.
-No dobrze przepraszam.-powiedziałam robiąc smutną minkę.
-No już dobrze.-powiedział żarłok przytulając mnie.
-A ze mną kto zrobi miśka?-zapytał jak małe dziecko Harry.
-No dobra chodźcie tu wszyscy. - rozłożyłam ręce i już po
chwili tkwiliśmy w grupowym uścisku.
-O mało co zapomniałam Wam powiedzieć.-palnęłam się w czoło,
gdy już się od siebie oderwaliśmy.
-O czym?-zapytał zaciekawiony Harry.
-Robimy ognisko.-oznajmiłam.
-Super!-wykrzyknęli razem.
-Ale u kogo?-zapytał Lou.
-No u nas , raczej, że u nas. Później będziecie u nas
spać.-wyszczerzyłam się.
-Ja się się czasami Ciebie boję.-powiedział Zayn z przerażeniem
w oczach na co ja tylko się zaśmiałam.
-Dobra już spokój.-odrzekł nam jak zwykle ułożony Liam.-Trzeba
pomyśleć kto co będzie robił.
-Masz rację.-dodałam i już po chwili w kuchni zjawiły się
Weronika i Ola.
Po kilku minutach zadania zostały przydzielone. Liam i Louis mieli
zająć się ogniskiem. Zayn i Niall mieli za zadanie przygotować
miejsce i odpowiedni ekwipunek. Taki jak koce czy krzesła. Oprócz
tego musieli wymyślić co będziemy robić podczas tego wieczoru.
Ola i Weronika postanowiły zająć się gotowaniem. No i w taki
sposób zostałam tylko ja i Harry. Widać było po nim, że cieszy
się z tego powodu. Ja również nie miałam nic przeciwko temu. Sama
nawet się sobie dziwiłam. Zostało nam przydzielone zrobienie
zakupów. Już po chwili każdy zabierał się do pracy. My
sporządziliśmy listę zakupów spożywczych jak i alkoholowych po
czym byliśmy gotowi do wyjścia.
-Poczekaj moment, tylko się przebiorę i będziemy mogli się
zbierać.-powiedziałam Harry'emu i zaraz udałam się do mojej
sypialni, aby zmienić strój. Dla mnie przebieranie się kilka razy
dziennie nie było niczym dziwnym, więc szybko wybrałam strój.
Zeszłam na dół i zawołałam Harry'ego. Wyszliśmy z domu i
wsiedliśmy do mojego samochodu. Droga minęła na w ciszy i już po
chwili znajdowaliśmy się przed Tesco. Harry ubrał na głowę
czapkę i nasunął na nos okulary, aby nikt go nie rozpoznał.
Weszliśmy do środka i zaczęliśmy wrzucać do wózka potrzebne
produkty. Niepewnie zaczęłam rozmowę.
-Harry... Ja chciałam Cię przeprosić...- wyszeptałam cicho
przystając przy jakimś regale. No świetną porę wybrałam sobie
na przeprosiny.
-Za co?-zapytał zaskoczony.
-Dobrze wiesz za co...- znów odezwałam się szeptem i spuściłam
głowę.
Nagle poczułam ciepłą dłoń na moim ramieniu. Podniosłam wzrok.
Harry stał centralnie naprzeciwko mnie. Obdarzał mnie znów tym
swoim pięknym szerokim uśmiechem. Patrzyłam wprost w jego oczy.
Były takie niesamowite.
-To ja powinienem Cię przeprosić.-powiedział przerywając tym
samym moje rozmyślenia.-Zachowałem się jak totalny dupek... Bardzo
Cię przepraszam.- powiedział prawie bezgłośnie i podobnie jak ja
spuścił głowę. Widziałam, że było mu wstyd. Delikatnie ujęłam
jego podbródek w moją dłoń i zmusiłam go tym samym do spojrzenia
mi w oczy. Patrzył na mnie przepraszającym wzrokiem. Znów
zatopiłam się w jego szmaragdowych tęczówkach. Sama nie
wiedziałam co się ze mną dzieje. W końcu odważyłam się znów
odezwać.
-Dam się przeprosić, jeśli ty też nie będziesz się gniewać.-
odpowiedziałam puszczając jego brodę.
-Nie mógłbym się gniewać na tak piękną dziewczynę.-odparł na
co tylko się zaśmiałam, a na moje policzki wstąpiły rumieńce.
Ugh, znowu się rumienię! Muszę to jakoś opanować.
-To świetnie!-odrzekłam radośnie i ruszyliśmy w dalszą podróż
po markecie.
Tym razem nie panowała między nami cisza. Rozmawialiśmy i
śmialiśmy się. Zachowywaliśmy się swobodnie jak dobrzy
przyjaciele. Harry opowiedział mi dużo o sobie. Powiedział, że
pochodzi z Holmes Chapel i stwierdził, że kiedyś na pewno mnie tam
zabierze. Opowiedział mi również o tym jak poszedł do X Factora,
o tym jak poznał chłopaków i o tym jak stworzyli zespół. Krótko
mówiąc streścił mi dość duży kawałek swojego życia. Ja
oczywiście nie pozostałam mu dłużna. Opowiedziałam mu o moim
nudnym życiu, pomijając niektóre fakty takie jak problemy i moje
przygody z alkoholem, narkotykami i żyletką. Jednocześnie
odważyłam się opowiedzieć mu o mojej pierwszej miłości Tomku.
To było między moim szesnastym, a osiemnastym rokiem życia. Niby
szczeniacka miłość, a jednak prawdziwa. To z nim przeżyłam mój
pierwszy raz. To on był moją podporą w trudnych chwilach. Niestety
na tydzień przed moimi osiemnastymi urodzinami opuścił mnie, a
dokładniej wyjechał ze swoimi rodzicami właśnie do Anglii. Po
kilku miesiącach kontakt się urwał i już na zawsze z mojego życia
zniknął Tomek. Teraz już nie czuję do niego nic. Ani gniewu, ani
złości. Jedynie czasami tęsknię za nim i za tym co było.
Skończyłam opowiadać i właśnie w tym samym czasie skończyliśmy
zakupy. Z pełnym wózkiem jedzenia i alkoholu ruszyliśmy do kasy.
Zapłaciłam za zakupy i wyszliśmy ze sklepu. Włożyliśmy wszystko
do bagażnika i odjechaliśmy. Po kilku minutach byliśmy z powrotem
w domu. Harry pomógł mi w wypakowaniu zakupów i ruszyliśmy na
taras zobaczyć jak to wszystko wygląda.
-Klimatycznie.-stwierdziłam.
-Mhmmm.-wymruczał tylko Harry rozglądając się.
Muszę przyznać, że wyglądało świetnie. Ognisko, które powoli
się rozpalało było głównym punktem. Na około stały krzesła
wiklinowe. Na każdym leżał koc. Wyglądało miło i przytulnie, a
basen w tle z połyskującą wodą dodawał uroku. W tle słychać
było muzykę.
-Jak widać my tu chyba nie jesteśmy potrzebni. To może się
zmyjemy?-zaproponowałam.
-Razem?-zapytał Harry ze swoim cudownym uśmiechem.
-Osobno Styles! Osobno!-krzyknęłam rozbawiona na co mój towarzysz
zrobił smutną minkę. -Dobra ty rób co chcesz, a ja idę pod
prysznic i ubrać jakąś sukienkę jak one.-wskazałam na moje
przyjaciółki. Każda miała na sobie zwiewną sukienkę. Wyglądały
naprawdę uroczo, więc nie chciałam się odróżniać.
-Już się nie mogę doczekać.-wymruczał pod nosem Harry.
-Słyszałam!-krzyknęłam wchodząc po schodach.
Weszłam do mojej sypialni i od razu udałam się do łazienki.
Własna łazienka to jest to-pomyślałam wchodząc pod prysznic.
Pod prysznicem zawsze mi się najlepiej myślało. W mojej głowie
była tylko jedna myśl, że właśnie dzisiaj w supermarkecie
poznałam prawdziwego Harry'ego Stylesa. Nie chłopaka z pierwszych
stron gazet, tylko dziewiętnastolatka, który spełnia swoje
marzenia. I musiałam stwierdzić, że bardzo cieszę się, że go
poznałam. Szybko się umyłam i owinięta w ręcznik wyszłam z
łazienki. Teraz pozostawało tylko się jakoś ubrać,umalować i
zrobić włosy. Po krótkich namysłach wybrałam taki strój.
Włosy pokręciłam i zostawiłam rozpuszczone. Przeszłam jeszcze
szybko po gościnnych pokojach sprawdzając ich czystość. Wszystko
było w porządku, więc w spokoju mogłam udać się do reszty.
Już od progu salonu można było usłyszeć głośne śmiechy.
Wyszłam na taras i od razu przyłączyłam się do reszty
towarzystwa. Zaczęliśmy rozmawiać i śmiać się. W końcu Lou
wpadł na pomysł abyśmy rozegrali mecz w nogę.
-Dziewczyny na chłopaków?-zaproponowałam opierając ręce na
biodrach.
-Nie no, musi być sprawiedliwie.-zaśmiał się Louis.
-Jesteście zbyt pewni siebie.-stwierdziłam.
-Nie, no coś ty. Możecie sobie dobrać jednego z nas.-odpowiedział
rozbawiony.
-Dobrze, więc bierzemy Harriet.-powiedziałam klepiąc po kolanie
siedzącego obok mnie Harry'ego.
-Spoko.-odpowiedział Liam i już po chwili rozpoczynaliśmy nasz
krótki mecz.
Pierwszego gola strzeliła Weronika. Następnego ja. Później gola
strzelił nam Liam. Ostatnie minuty i decydujący strzał. Harry
biegnie, strzela, ale Niall wykopuje piłkę. W ostatniej chwili
wskakuje Stylesowi na plecy i odbijam piłkę z główki. Niall nie
zdążył jej złapać i gol. Wygraliśmy! Miny chłopaków były
bezcenne.
-Haha i co?- wytknęłam język w stronę Louisa.
-O nie Marchewo! Tak nie będziemy się bawić.- powiedział i zaczął
mnie gonić po całym ogrodzie.
Po drodze zgubiłam moje baleriny. Okazało się jednak, że Lou był
szybszy. Już po chwili trzymał mnie na rękach i niósł w stronę
basenu.
-Nie Louis, tylko nie to. Błagam, proszę Cię.- zero reakcji z jego
strony jedynie śmiech.
Po chwili wypuścił mnie z rąk i z wielkim pluskiem wpadłam do
basenu. Cała mokra wyszłam z basenu i od razu udałam się do
marchewkowego. Zbliżyłam się do niego i mocno przytuliłam. Jego
minę zapamiętam do końca życia. Później szybko udałam się do
mojej sypialni a by się przebrać. Wybrałam taki prosty strój.
Ubrałam się i wróciłam na imprezę. Jak się okazało Weronika
robiła kolorowe drinki. Były pyszne.
Po wypiciu jednego zostałam przytulona przez wszystkich ze względu
na moją bluzę. Naprawdę przyjemnie było się z nimi przytulać.
Gdy wszyscy byli już lekko wstawieni zaczęła się gra w butelkę.
Na początku pytania i zadania były w miarę normalne, ale gdy
usłyszałam pytanie Louisa kompletnie mnie zamurowało.
-Podoba Ci się nasz Harold?-i co ja miałam odpowiedzieć? Od kilku
godzin sama nie wiedziałam, a teraz jeszcze byłam pijana...
=================================================================
Mamy siódmy rozdział! Jak się Wam podoba? Mi niezbyt przypadł do gustu. Dla mnie jest do dupy. Nie powinnam go chyba w ogóle dodawać. Zapraszam do komentowania! Każdy komentarz daje porządnego kopa. Nie ważne czy jest on pozytywny czy negatywny. Jeśli jest to miły komentarz to bardzo mnie to cieszy, a jeśli jest to krytyka to postaram się pisać lepiej. Pozdrawiam, trzymajcie się! xoxoxoxox
Subskrybuj:
Posty (Atom)