Znów przepraszam, nie będę się tłumaczyć po to ja zawaliłam. A teraz łapcie dziesiąty rozdział! :D
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Czwartek, 4 Lipca 2013r.
~* Następny dzień *~
Obudziła mnie chęć wymiotów. Szybko
wyparowałam z łóżka i pędem pobiegłam do łazienki.
Zwróciłam wszystko co wypiłam i
zjadłam wczoraj. Wreszcie kiedy poczułam się zupełnie pusta
odetchnęłam z ulgą. Przepłukałam usta zimną wodą i oparłam
się rękami o umywalkę. Z pewnością mogłam stwierdzić, że
zdecydowanie za dużo wczoraj wypiłam. Odepchnęłam się od
umywalki i spojrzałam w lustro. Nie wyglądałam zachęcająco.
Podkrążone oczy i rozmazany makijaż z wczoraj wcale nie dodawały
mi uroku. Szybko zrzuciłam z siebie piżamę i weszłam pod
prysznic. Letnia woda orzeźwiła moje ciało i pobudziła krwiobieg.
Dokładnie umyłam całe moje ciało i włosy, a następnie je
spłukałam. Wyszłam spod prysznica i od razu opatuliłam ciało
puchowym ręcznikiem. Następnie dokładnie się wytarłam i ruszyłam
z powrotem do sypialni. Stanęłam przy szafie i wyciągnęłam z
niej świeżą bieliznę i jakieś dresy, w które później się
przebrałam. Podeszłam do drzwi balkonowych, aby jak codziennie
zapalić, ale gdy zobaczyłam jaka pogoda jest na zewnątrz od razu
zmieniłam zdanie. Na dworze lało jak z cebra. Do tego strasznie
wiało. Jednak chęć zapalenia okazała się większa i wyszłam na
balkon odpalając fajkę. Zaciągnęłam się dymem i od razu
poczułam się lepiej. Papierosy od zawsze pomagały mi na kaca.
Usiadłam na dywaniku bardzo blisko drzwi aby nie zmoknąć i
rozkoszowałam się smakiem papierosa. Moją chwilę ukojenia
przerwał dźwięk otwierania drzwi. Od razu spojrzałam przed siebie
i zobaczyłam jak Harry wychodzi na balkon. Przed moimi oczami
momentalnie pojawił się obraz wczorajszego wieczoru psując mi tym
samym humor. Spojrzał w moją stronę i jakby nigdy nic uśmiechnął
się i pomachał mi. Na początku chciałam mu pokazać środkowy
palec, ale po chwili zrozumiałam, że przecież znając życie on
nie pamięta nic z wczoraj. Odwzajemniłam gest i kończąc papierosa
wróciłam do środka. Postanowiłam, że nie mogę na niego
naskakiwać tylko po prostu na spokojnie z nim porozmawiam.
Zeszłam na dół i od razu weszłam do
kuchni. Chwyciłam butelkę wody i nalałam sobie szklankę. Wypiłam
ją duszkiem jak dwie następne. Nie miałam najmniejszej ochoty na
jedzenie, więc po prostu wyszłam i ruszyłam do salonu, gdzie
ujrzałam coś co mnie zaskoczyło. Na kanapie i fotelach zasiadało
One Direction. Widać było, że wszyscy mają kaca. Usiadłam na
wolnym fotelu rzucając tylko krótkie ,,cześć”. Rozsiadłam się
wygodnie i zaczęłam wpatrywać się w telewizor.
-Klaudia?-usłyszałam głos Zayn'a.
Spojrzałam w jego stronę i kiwnęłam
głową pytająco.
-Nie masz gdzieś tej Twojej
mikstury?-zapytał.
-Nie mam, ale zaraz zrobię.
Wstałam z fotela i ruszyłam do
kuchni. Zebrałam wszystkie składniki i dokładnie je zmiksowałam w
blenderze. Wlałam miksturę do dzbanka i postawiłam go na tacy.
Następnie postawiłam obok 10 szklanek. Zabrałam wszystko do salonu
i postawiłam na stole. Każdy nalał sobie koktajlu i zaczął go
pić. Usiadłam z powrotem na fotelu i sączyłam powoli świeżo
przygotowany napój.
Opróżniłam szklankę do końca i
znów poczułam jak zbiera mi się na wymioty. Pobiegłam szybko do
łazienki i zaczęłam zwracać. Podobnie jak rano poczułam się
lepiej kiedy stałam się zupełnie pusta. Podeszłam do umywalki i
przepłukałam usta wodą. Wyszłam z łazienki i udałam się do
kuchni. Postanowiłam zrobić sobie jakieś ziółka na żołądek.
Po chwili gorący płyn stał już przede mną. Zabrałam kubek w
ręce i udałam się do salonu.
-Wszystko ok?-zapytała Weronika, gdy
tylko przekroczyłam próg salonu.
-Tak, tylko trochę źle się czuję,
ale zaraz mi przejdzie. Po prostu za dużo wypiłam.-odpowiedziałam.
-Wybaczcie, ale pójdę się położyć.
Wszyscy tylko kiwnęli głowami, a ja
wypiłam resztę ziółek i udałam się do sypialni.
Usiadłam na łóżku i zabrałam
laptopa na kolana. W tym momencie zorientowałam się, że przez ten
cały czas nie rozmawiałam z moją rodziną. Włączyłam laptopa i
od razu weszłam na skype. Na szczęście Laura była dostępna, więc
od razu wykonałam połączenie.
-Hej Młoda!-przywitałam się, gdy
tylko twarz dziewczyny pojawiła się na ekranie.
-Hej Stara!-odpowiedziała z uśmiechem.
- Co tam?-zapytałam.
-W porządku, ale z Tobą chyba nie za
bardzo.- powiedziała unosząc prawą brew.
-Wczoraj trochę zabalowałam z
przyjaciółmi.- odpowiedziałam.
-Haha, kto by się chciał z Tobą
zadawać?- zapytała kąśliwie.
-Dużo ludzi, Mała.-wytknęłam jej
język.
Rozmawiałyśmy jeszcze kilkanaście
minut, dowiedziałam się, że wyjeżdżają całą rodziną na
wakacje. Zakończyłyśmy rozmowę, a ja wyłączyłam laptopa i
położyłam się do łóżka. Po chwili już odpływałam do krainy
snów.
** Kilka godzin później **
Obudziłam się około 18.00.
Przetarłam oczy i przeciągnęłam się. Wstałam z łózka i od
razu udałam się do łazienki. Musiałam wziąć prysznic. Owinięta
w ręcznik wyszłam z łazienki w poszukiwaniu czystych ubrań.
Wybrałam taki zestaw.
Zrobiłam makijaż i zeszłam na dół.
Udałam się do kuchni, ponieważ zrobiłam się głodna. Zrobiłam
sobie kilka kanapek i stawiając je na stole zobaczyłam zostawioną
na nim karteczkę o treści: Jesteśmy u chłopaków obok. Wpadnij
jak się wyśpisz. XxXx.
Jedząc kanapki
zastanawiałam się czy chcę tam w ogóle iść. W końcu
stwierdziłam, że nic mi nie szkodzi. Skończyłam jeść posiłek i
wyszykowałam się do wyjścia. Ubrałam buty. Ostatni raz
przejrzałam się w lustrze i zabierając telefon, kilka drobnych,
papierosy i zapalniczkę oraz klucze do domu wyszłam z niego.
Zamknęłam drzwi na klucz i ruszyłam do domu sąsiadów. Stanęłam
przed drzwiami i głośno odetchnęłam. Tylko czego do cholery ja
się tak bałam?! Zaśmiałam się duchu i zadzwoniłam do drzwi.
Usłyszałam zgrzyt zamka i po chwili w pojawił się nich roześmiany
Lou, który gdy tylko mnie zobaczył roześmiał się jeszcze
bardziej.
-Marcheweczko!
-krzyknął i od razu złapał mnie w objęcia.
-Lou, dusisz.-
powiedziałam cicho. Chłopak tylko się roześmiał i posłał mi
jeden z tych swoich uśmiechów, na co automatycznie na moich ustach
zagościł banan. Chłopak bez pytania pociągnął mnie za rękę
tym samym wprowadzając do przedpokoju. Muszę przyznać, że był
cudowny. Beżowe ściany, na których wisiały różne zdjęcia w
białych ramkach. Większość z nich przedstawiała chłopaków.
Kolor ścian idealnie komponował się z meblami. Najbliżej
wyjścia stała szafa na ubrania z ogromnym lustrem. Kilka małych
szafek i wszystko udekorowane wazonami z kompozycjami kwiatowymi.
Stałam w przedpokoju nawet nie zauważając, że Louis gdzieś
zniknął. Potrząsnęłam głową i ściągnęłam buty. Weszłam do
salonu, który urządzony był w podobny sposób. Nowocześnie, ale
przytulnie. Przywitałam się z wszystkimi i usiadłam na kanapie
obok Harry'ego. Chłopak delikatnie się do mnie przysunął.
Zaczęliśmy rozmawiać na różne tematy. Począwszy od tych
błahych, a kończąc na bardzo poważnych. Śmialiśmy się i
wygłupialiśmy. Nagle poczułam czyjś dotyk na mojej ręce. Harry
delikatnie mnie dotknął. Spojrzałam na jego twarz, na której
malował się strach i niepokój. Bał się czy nie odrzucę jego
pieszczoty. Nie wiedziałam co zrobić. Odsunęłam delikatnie dłoń,
ale na tyle by dalej nasze palce się stykały. Koło 19.00
włączyliśmy telewizję. Padło na jakiś kanał muzyczny, na
którym właśnie emitowany był jakiś program plotkarski. Kobieta
po trzydziestce zaczęła mówić:
Niedawno w
życiu najsławniejszego boy banu na świecie, czyli One Direction
pojawiły się trzy nowe kobiety, a wczoraj na imprezie ekipy 1D
pojawiła się jeszcze jedna. Cztery młode kobiety świetnie się
czują w towarzystwie chłopaków. Na wczorajszej imprezie tańczyły
nawet na rurze! Widać było, że pomiędzy jedną z nich, a Harry'm
iskrzy. Czy ta młoda, śliczna dziewczyna to kolejna zdobycz
przystojniaka? A może to ona uwiodła jego? Jednak jedno jest pewne,
że pomiędzy tą dwójką coś jest! Tylko co? O tym będziemy Was
informować na bieżąco!
W tym momencie na ekranie pojawiły się nasze wspólne zdjęcia z
ogniska, imprezy, w supermarkecie po prostu wszędzie! Wstałam i
wydarłam się na cały regulator.
-Co do cholery?! Co to ma być?!- chłopcy podążyli moim śladem i
też szybko wstali. Zaraz tuż obok mnie pojawił się Niall, który
mocno mnie w siebie wtulił.
-Cii, spokojnie to tylko plotki. Mała uspokój się. - szeptał w
moje włosy. Automatycznie cała moja złość gdzieś uleciała.
Odsunęłam się od blondyna i spuściłam głowę w dół.
-Przepraszam za mój wybuch. - powiedziałam cicho.
-Nic się nie stało. - odpowiedział blondyn. - Twoja reakcja była
zrozumiała.-dodał.
Uśmiechnęłam się w podziękowaniu. Blondyn odwzajemnił uśmiech
i pociągnął mnie z powrotem na kanapę. A Harry? Harry nadal
siedział na kanapie jak wryty. Jakoś go to nie ruszyło, a może
nawet spodobało? Nie miałam pojęcia. Gotowało się we mnie.
Zachowywał się tak jakby to było u niego na porządku dziennym.
Podniosłam się powoli z kanapy i oznajmiłam.
-Idę zapalić. - wszyscy tylko skinęli głowami. Wyszłam na taras
i odpaliłam papierosa. Usiadłam na drewnianym krześle i
obserwowałam ulicę, przez którą co chwilę przejeżdżał jakiś
samochód. Przymknęłam oczy i odrzuciłam głowę w tył starając
się uspokoić swoje myśli. Przez głowę przewijały mi się
scenariusze tego co teraz będzie. Wszyscy będą mogli widzieć co
robię, z kim jestem. Cały świat pozna moje imię, nazwisko, nie
będę już miała życia prywatnego. Nagle przez głowę przemknęła
mi myśl: Może by to wszystko zostawić i gdzieś uciec?
Potrząsnęłam głową odganiając od siebie tą myśl. Nie mogłam
przecież zostawić najlepszych ludzi jakich udało mi się w życiu
poznać. Jednak nie chciałam, żeby historia mojego życia była
pożywieniem dla tych hien z plotkarskich magazynów, a pewne było,
że prędzej czy później wszystko się wyda. Narkotyki, wszystkie
imprezy, na których zbyt mocno zabalowałam i coś co udawało mi
się ukryć przez tyle lat... Wszystko wyjdzie na jaw. Przecież dla
nich nie będzie problemem to, żeby zapłacić komuś kilka tysięcy
funtów, dolarów, euro czy złotych, aby później zbić fortunę na
tych wszystkich historiach. Ale mam to gdzieś. Mam gdzieś ich
wszystkich i to co o mnie napiszą lub powiedzą. Wzięłam głęboki
oddech i wstałam z krzesła kierując się do drzwi tarasowych,
kiedy nagle znikąd wyrósł przede mną Harry.
-Przestraszyłeś mnie.- wycedziłam zbyt szorstko.
-Przepraszam.- wykrztusił.- Zastanawiałem się, czy nie
zechciałabyś pójść ze mną na spacer?-dodał spuszczając wzrok
na swoje buty. No nie wierzę! Styles się boi. Zachichotałam pod
nosem na co chłopak od razu podniósł wzrok. - Coś nie tak?-
zapytał.
-Nie. Wszystko w porządku. Możemy się przejść.-odpowiedziałam z
uśmiechem.
-Chodź.-pociągnął mnie za rękę w stronę ogrodu.
Przeszliśmy przez ogród tym samym obchodząc cały dom dookoła.
Wyszliśmy z posesji i w milczeniu skierowaliśmy się w stronę
pobliskiego parku. Chłopak chciał usiąść na ławce, ale ja
pociągnęłam go za rękę do największego drzewa w całym parku.
Usiedliśmy pod nim na zimnej trawie. W ciszy obserwowaliśmy zachód
słońca. Wyciągnęłam paczkę papierosów i zapaliłam jednego.
Oparłam głowę o drzewo i delikatnie przymknęłam powieki
delektując się cudownym smakiem mojego papierosa.
-Więc...-zaczęłam ochrypłym głosem.- O czym chciałeś ze mną
porozmawiać?
-Czy muszę chcieć z Tobą o czymś porozmawiać, aby iść na
spacer?-zapytał patrząc gdzieś w dal. Zerknęłam na niego kątem
oka, ale po chwili znów zatopiłam spojrzenie w otoczeniu przede
mną.
-Chyba nie powiesz mi, że zaprosiłeś mnie na spacer tylko po to,
aby oglądać ze mną zachód słońca?- prychnęłam ze śmiechem.
Chłopak zachichotał pod nosem jak nie przymierzając jakaś
rozemocjonowana nastolatka.
-Tak masz rację nie po to.-odrzekł z uśmiechem wwiercając we
mnie swoje spojrzenie.
-Więc o czym chcesz pogadać?- zapytałam unosząc lewą brew.
-Jaka Ty jesteś niecierpliwa.- stwierdził kręcąc głową.
-Idiota.-skomentowałam za co dostałam kuksańca w bok.- Hej! Nie
pozwalaj sobie Styles.- odkrzyknęłam ze śmiechem.
-No dobra już się nie denerwuj. A tak poza tym to chciałem
porozmawiać o tym wszystkim co się ostatnio wydarzyło.- zaczął
niepewnie. Przeczesał nerwowo swoje kasztanowe loki i ciągnął
dalej. - Twoja reakcja na ten reportaż była zrozumiała. Na pewno
nie chciałaś i dalej nie chcesz, aby ktoś mieszał się w Twoje
życie. Mogę sobie wyobrazić jaki szok wtedy przeżyłaś i...-
zatrzymał się na chwilę, ale zaraz znów zaczął mówić.- I chcę
Cię za to przeprosić.- skończył spuszczając wzrok, a ja
spojrzałam na niego z niezrozumieniem.
-Ale za co TY mnie przepraszasz skoro NIC nie zrobiłeś?-
zaakcentowałam te dwa słowa.
-Bo to wszystko przeze mnie.- wykrztusił.
-Nawet sobie tak nie żartuj.- podniosłam głos.- To nie Twoja wina,
że te harpie ciągle szukają jakiejś sensacji, okej?- dokończyłam.
Chłopak tylko pokiwał głową na co delikatnie się zaśmiałam.- I
już nie rób takiej miny.- szturchnęłam go w bok.- A teraz choćbyś
chciał to i tak Wam nie odpuszczę.- zaśmiałam się a chłopak mi
zawtórował.
Po tym jak sobie wszystko wyjaśniliśmy nasza rozmowa przebiegała
miło i swobodnie. Śmialiśmy z siebie nawzajem. Kiedy zaczynało
się powoli ściemniać zaczęliśmy się zbierać. Idąc przez
alejkę między drzewami oświetloną latarniami przyszedł mi do
głowy pewien pomysł. Krzyknęłam ,,berek” klepiąc Harry'ego w
ramię i zaczęłam uciekać. Chłopak zaczął mnie gonić między
drzewami. Piszczałam jak mała dziewczynka. W końcu udało mu się
mnie dogonić. Przyparł mnie do jednego z drzew i przyglądał mi
się z przyspieszonym oddechem. Zagryzłam dolną wargę i położyłam
rękę na jego torsie. Cholera, wyglądał tak idealnie. Kasztanowe
loki delikatnie opadły mu na czoło. W półmroku widziałam jego
zielone, błyszczące oczy. Mogłam poczuć jak szybko bije mu serce.
Czułam jego oddech na mojej twarzy. Był tak bardzo seksowny.
Przymknęłam powieki i wyrównałam oddech. I co teraz? Mam go
pocałować? On mnie pocałuje? Nie chciałam żeby to wydarzyło się
tak szybko, ale powoli uświadamiałam sobie, że coś czuję do tego
chłopaka. Wzięłam głęboki oddech i chciałam się ruszyć, ale
nie potrafiłam. Chłopak zbliżył się do mnie i pocałował mnie w
nos. Zaśmiałam się i puknęłam go w czoło.
-Jesteś głupi.- stwierdziłam.
-Ej!- krzyknął na co znów się zaśmiałam.- Idziemy.- dodał i
znów pociągnął mnie za rękę.
Szliśmy w ciszy przez park. Harry nadal nie puścił mojej ręki.
Mocny dreszcz targnął moim ciałem kiedy zawiał mocniejszy wiatr.
Chłopak od razu to spostrzegł, szybko puścił moją dłoń i
ściągnął bluzę ze swoich ramion. Opatulił mnie nią dokładnie,
a sam zaczynał się trząść z zimna.
-Nie trzeba było. Weź ją.- zaprotestowałam ściągając bluzę z
ramion.
-Zostaw ją sobie.- odpowiedział zatrzymując moje ręce.
-Ale przecież się trzęsiesz. - stwierdziłam.
-Ty też. - zaśmiał się na co mu zawtórowałam.
-Dziękuję.- dodałam na co Harry posłał mi śliczny uśmiech.
Szliśmy znów w ciszy przez oświetlone alejki, ale to nie była
krępująca cisza. Było przyjemnie, spokojnie i miło. Po krótkiej
chwili znaleźliśmy się na naszej ulicy.
-To co idziesz jeszcze do nas?- zapytał Harry kiedy stanęliśmy
przed furtką prowadzącą do domu chłopaków.
-Czemu nie.- odparłam wchodząc na podwórko.
W błyskawicznym tempie znaleźliśmy się w salonie i od razu
posypały się śmieszne komentarze na temat naszego spaceru i tego
co robiliśmy tak długo, bo prawie trzy godziny.
Siedzieliśmy w salonie oglądając jakieś głupawe programy w
międzyczasie jedząc kanapki przygotowane przez Daddy'ego. Kiedy już
miałyśmy się zbierać Lou wpadł na pomysł abyśmy zostały na
noc. Spojrzałyśmy na niego jak na człowieka niespełna rozumu.
-Przecież my nawet nie mamy w czym spać.- powiedziałam.
-Możecie spać nago. Mi to nie będzie przeszkadzać! - wypalił
Zayn na co rzuciłam w niego poduszką.
-Zboczeniec!- krzyknęłam na co wszyscy wybuchnęli gromkim
śmiechem.
-Możemy u Was spać, ale najpierw pójdziemy po swoje rzeczy.-
stwierdziła Weronika kierując swoją wypowiedź szczególnie do
Zayn'a.
Chłopcy zaśmiali się, a my udałyśmy się do wyjścia. W
błyskawicznym tempie znalazłam się w moim pokoju i zaczęłam
pakować najpotrzebniejsze rzeczy do torby. Wparowałam jeszcze
prędko do łazienki i spakowałam kosmetyczkę. Zamknęłam torbę i
zbiegłam na dół. Okazało się, że byłam pierwsza. Rzuciłam
torbę w kąt i udałam się do kuchni. Nalałam soku do szklanki i
wypiłam ją duszkiem. Po chwili usłyszałam kroki na schodach, więc
udałam się do holu.
-Myślałam, że już nie zejdziecie!- powiedziałam zakładając
ręce na piersi.
-A gdzie Ci się tak spieszy?- zachichotała Marzena.
-Yyyy..- zacięłam się.
-Daj jej spokój! Ona się się spieszy do Harry'ego.- odpowiedziała
jej Ola.
-Ej! Nieprawda!- krzyknęłam.
-Tak, jasne.- dodał Mateusz.
-Dobra idziemy w końcu?- zapytałam wywracając teatralnie oczami.
-Haha, dobra już się tak nie denerwuj.- powiedziała Weronika.
Wyszliśmy z domu i po chwili znów staliśmy pod drzwiami chłopaków.
Otworzył nam Liam i zaprosił do środka.
Usiedliśmy na kanapie, a w telewizji właśnie puszczano wiadomości.
Prezenter mówił o tym, że gdzieś w Ameryce Południowej
rozbrojono kolejny gang narkotykowy. Nagle mnie oświeciło. Przecież
miałam porozmawiać z Harry'm o tym co się stało na imprezie.
Spojrzałam ukradkiem na chłopaka przygryzając dolną wargę. Nie
mogłam go tak wprost przy wszystkich o to zapytać. Wyciągnęłam z
kieszeni telefon i wystukałam na klawiaturze wiadomość. Po chwili
dostałam odpowiedź.
Wstałam z kanapy i podążyłam za Harry'm wychodzącym z salonu.
Usłyszeliśmy za sobą gwizdy i śmiechy. Pokręciłam tylko głową
z uśmiechem wchodząc po schodach na piętro. Weszliśmy do jego
sypialni. Była wprost idealna. Dokładnie w jego stylu.
Chłopak usiadł na łóżku i poklepał miejsce obok siebie.
Usiadłam po turecku wpatrując się w twarz obróconego do mnie
Harry'ego. I jak mam zacząć? Słuchaj, wiem, że bierzesz, bo
sama też ćpam. To byłoby żałosne, a poza tym te śliczne
zielone tęczówki wpatrzone we mnie wcale nie dodawały mi odwagi.
Wypuściłam powietrze ze świstem i spojrzałam na towarzysza.
Przygryzłam dolną wargę i zaczęłam niepewnie.
-Harry, posłuchaj może wydać Ci się to dziwnie i pewnie będziesz
chciał zapytać skąd tyle wiem i w ogóle, ale nie przerywaj mi,
tylko pozwól mi opowiedzieć całą tą historię póki jeszcze mam
odwagę. - spojrzałam na chłopaka, ten tylko pokiwał głową, więc
ciągnęłam dalej mój monolog.-Jak już wiesz mój ukochany Tomek,
który wyciągnął mnie z wielu problemów wyjechał od razu po
mojej osiemnaste. Nie potrafiłam się pozbierać i znów wrócili
starzy przyjaciele i przyjaciółki. Mam na myśli alko, fajki,
żyletki, narkotyki i tak dalej. Kolejny raz wylądowałam na samym
dnie. Bywały kace, kiedy rzygałam dalej niż widziałam. Niewiele
brakowało, a wylądowałabym na odwyku. Na szczęście Ola, Weronika
i Marzena pomogły mi z tego jakoś wyjść, ale to i tak odbiło się
na mojej psychice. Pewnie teraz zapytasz skąd wiedziałam, że
wczoraj byłeś naćpany? Obserwując reakcje organizmu moje i moich
znajomych po zażyciu narkotyków domyśliłam się, że coś
wziąłeś. Sądzę nawet, że wiem co to było. Amfetamina. Zgadłam?
- zapytałam patrząc Harry'emu w oczy.
-Tak, masz rację, ale to był pierwszy i zarazem ostatni raz. -
odpowiedział ochrypłym, niepewnym tonem.
-No ja mam nadzieję.- uśmiechnęłam się. Chłopak starał się
odwzajemnić gest, jednak nie wyszło mu to. - No już, nie przejmuj
się tak. Chodź tu. - zaśmiałam się rozkładając ręce do
uścisku.
Chłopak wtulił się we mnie jak w swojego ukochanego pluszaka i
głośno odetchnął.
-Dziękuję.- odparł odsuwając się ode mnie.
-Za co?- zapytałam.
-Za to, że mi to powiedziałaś, że w ogóle Cię to interesuje.-
odpowiedział.
-Oj Hazzuś. - zachichotałam czochrając jego loki. Chłopak
zmarszczył nosek w geście niezadowolenia na co wybuchnęłam
gromkim śmiechem.
-Idziemy na dół?- zapytałam.
-Posiedźmy tu jeszcze.- zamruczał.
-Dobra.- zaśmiałam się kładąc się na jego łóżku. Chłopak
położył się obok mnie chichocząc pod nosem.
Leżeliśmy w ciszy wpatrując się w sufit. Chłopak spojrzał na
mnie z uśmiechem.
-Co?- zapytałam.- Mam coś na twarzy?
-Jesteś taka śliczna. - powiedział półszeptem odgarniając
zbłąkany kosmyk włosów z mojej twarzy.
-Dziękuję.- odpowiedziałam z uśmiechem. Czułam jak moje policzki
przybierają kolor dorodnego pomidora.
Harry zaśmiał się wpatrując się we mnie. Nie wiedziałam co mam
zrobić. Coś podpowiedziało mi aby to przerwać.
-Idziemy już?- ugh, tak Klaudia jak zawsze potrafi popsuć każdy
romantyczny moment.
Chłopak z wyraźnym zmieszaniem odpowiedział:
-Ymmm, tak jasne.
Zeszliśmy na dół. Wchodząc do salonu posypały się komentarze
typu: Jak było? Nawet nie chciało mi się tego komentować,
więc zaśmiałam się tylko siadając na kanapie.
Chłopcy postanowili na nas nie czekać i już dawno włączyli film.
Padło na jakąś komedię, której tytułu nie znałam, ale i tak
mnie śmieszyła. Oparłam się o oparcie kanapy i zaczęłam
dokładnie analizować film. Po chwili poczułam jak moje powieki
robią się coraz cięższe. W końcu było już grubo po północy.
Uchyliłam powieki i zobaczyłam, że reszta już też powoli
zasypia. Uśmiechnęłam się i zamknęłam oczy. Po chwili
wędrowałam już po krainie snów.
No to czekam na nexta kochana! <3
OdpowiedzUsuń