Usiadłyśmy na kanapie i zaczęłyśmy
rozmawiać. Nasze rozmowy mogłyby nie mieć końca. Rozmawiałyśmy
o wszystkim i o niczym. W końcu sobie przypomniałam, że nie
powiadomiłam Weroniki o bardzo ważnej sprawie.
-Weronika, bo my zapomniałyśmy Ci o
czymś powiedzieć.-zaczęłam nieśmiało temat. Wiedziałam, że
będzie zdenerwowana.
-O czym?!-zapytała.
-Marzena przyjedzie do nas za kilka
dni.-wyjaśniłam na jednym wdechu.
-To świetnie, tylko czemu mi wcześniej
nie powiedziałyście?-zapytała.
-Bo, ona wpadnie z Mateuszem.-dodała
Ola. Weronika nigdy nie pałała jakąś szczególną sympatią
do niego i już po jej wyrazie twarzy
dało się wyczytać, że nie jest jej to na rękę.
-No cóż, jakoś się
przemęczę.-wzruszyła ramionami. Zaskoczyło mnie to, ponieważ
zawsze reagowała bardziej emocjonalnie na takie wieści. Z wrażenia
aż otwarłam buzię.
-Zamknij tą paszczę bo Ci mucha
wleci.-powiedziała Weronika, a ja wybuchłam śmiechem.
-Ty tak serio na spokojnie?-zapytałam.
-No, a jak mam się zachować? Przecież
ja kocham Marzenę tak samo jak Was. Nie mogę ciągle być niemiła
dla Mateusza, bo w końcu ona go kocha.- wyjaśniła.
-No dobra to nie mówmy już o tym.
Chodźcie wypróbujemy nowe instrumenty.-zaproponowała Ola.
-Świetny pomysł.-powiedziałam i
udałyśmy się na górę.
Miałyśmy w tym domu takie jedno
większe pomieszczenie, gdzie urządziłyśmy sobie pokój muzyczny
połączony z salonem gier. Znajdował się w nim fortepian, dwie
gitary akustyczne i jedna elektryczna. Oprócz tego stała tam
jeszcze perkusja, było kilka mikrofonów i ogromna wieża. W drugiej
stronie pokoju stała kanapa i ogromna plazma. Oprócz tego konsola
i kilka padów. Już zdążyłam polubić to miejsce. Weszłyśmy do
środka i każda z nas udała się do ulubionego instrumentu. Ja
zabrałam jedną gitarę, Weronika usiadła przy perkusji, a Ola przy
fortepianie.
-To co sprawdzamy?-zapytałam, a one
tylko pokiwały głowami.
Każda z nas zaczęła coś brzdękać
na swoim instrumencie. Ta melodia nie miała ze sobą nic wspólnego.
Po prostu każda grała jakieś proste melodyjki bądź w przypadku
Weroniki wybijała rytmy. Jednak, gdy zaczęłam grać jedną z
naszych ulubionych piosenek melodie grane przez dziewczyny ustały.
Była to piosenka Eda Sheerana Give me
love.
Śpiewałyśmy razem. Bardzo często to
robiłyśmy i uwielbiałyśmy to. Gdy piosenka się skończyła
usiadłyśmy wszystkie przy fortepianie i zaczęłyśmy grać
piosenką Nicki Minaj Starships.
Zawsze grałyśmy to razem. Musiało
to wyglądać komicznie, gdy nasze ręce się mieszały. Ta piosenka
była naszym popisowym numerem. Śpiewałyśmy i świetne się przy
tym bawiłyśmy. Jak zawsze przy frazie: But
fuck who you want and fuck who you like
krzyczałyśmy bardzo głośno.
Śpiewałyśmy jeszcze dużo piosenek, aż w końcu Ola zaczęła
grać piosenkę chłopaków They Don't know about us.
Gdy miała już zacząć śpiewać ktoś ją uprzedził. Strasznie
się wystraszyłam, gdy usłyszałam męski głos. Spojrzałam w
stronę drzwi i ujrzałam dobrze mi znaną piątkę chłopaków.
Okazało się, że to właśnie Liam uprzedził moją przyjaciółkę
w śpiewaniu. Ola na chwilę przerwała grę, ale Liam pokazał jej
gestem ręki aby kontynuowała. Dziewczyna znów zaczęła grać, a
chłopcy po kolei zaczęli śpiewać każdy swoją zwrotkę. Muszę
przyznać, że na żywo brzmią świetnie. Znam kilka ich piosenek,
ale w porównaniu z ich głosami na żywo jest to zupełnie coś
innego. Krępowało mnie tylko to, że Harry śpiewając patrzy na
mnie i się uśmiecha. Delikatnie odwzajemniłam uśmiech i
zobaczyłam, że loczka to odrobinę zdziwiło. Gdy skończyli
śpiewać zaczęłyśmy my im bić brawo.
-Jesteście świetni.-powiedziałam kłaniając się w geście
uznania. Oni jedynie się zaśmiali.
-Serio, i kto to mówi? Słyszeliśmy wszystko.-powiedział Louis jak
zwykle uśmiechnięty.
-Znaczy co?-zapytała Weronika udając, że nie wie o czym mówią.
-No jak to co. To jak śpiewałyście, jak grałyście czyli ogólnie
wszystko.-wyjaśnił Harry patrząc głównie na mnie.
-Nie powinniście tego słyszeć. To tylko takie nasze
wygłupy.-oznajmiłam spokojnie i uśmiechnęłam się delikatnie.
-Skoro to co przed chwilą miało tu miejsce nazywasz wygłupami, to
znaczy, że my na scenie się cały czas wygłupiamy.-powiedział
blondyn i zaśmiał się. Przy nich ciężko się było nie
uśmiechnąć, więc na mojej twarzy od razu zagościł szczery
uśmiech.
-No dobra skończmy już ten temat. Lepiej opowiedzcie jak się tu
znaleźliście i jak poszedł Wam wywiad?-zapytałam aby zmienić
temat.
-Wywiad jak wywiad.-wzruszył ramionami Liam.- A co do tego jak się
tu znaleźliśmy... Trudno nie usłyszeć tak pięknych głosów.- w
tym momencie poczułam jak moje policzki oblewają siarczyste
rumieńce. Tak, mnie dziewczynę, która prawie nigdy się nie
rumieni.
Spojrzałam nieśmiało na chłopaków, którzy tylko się
uśmiechnęli, ponieważ reakcje moje i moich przyjaciółek były
bardzo podobne, a nawet identyczne.
-Która to godzina, że już wróciliście?-ponownie zapytałam.
-Już po 13.00.- stwierdziła Weronika.
-To może jakiś obiad?Zapraszamy.-powiedziałam uśmiechając się
zachęcająco.
-Obiad? Jeśli chodzi o obiad to ja bardzo chętnie.-odpowiedział mi
uśmiechnięty Niall.
-Niall, Niall, Niall jeśli chodzi o jedzenie to ty zawsze jesteś
chętny.-poklepał go po ramieniu rozbawiony Louis, a Niall zrobił
oburzoną minę. Wtedy wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
-No, więc na co macie ochotę?-zapytałam.
-Na wszystko!-wykrzyknął Niall, a ja tylko się zaśmiałam i
zaczęłam schodzić do kuchni, aby zacząć przygotowywanie obiadu.
Zeszłam do kuchni i postanowiłam zrobić spaghetti. Najpierw
podsmażyłam mięso i zrobiłam sos. Następnie ugotowałam makaron.
Nałożyłam wszystko do dwóch naczyń, aby każdy mógł sobie
nałożyć ile chce. Starłam jeszcze odrobinę parmezanu na tarce i
zaniosłam wszystko do salonu. Zawołałam wszystkich na dół i już
po chwili siedzieliśmy przy stole zajadając się obiadem. Po tym
jak wszyscy zjedli zaczęłam zbierać naczynia, ale znów ktoś mnie
uprzedził.
-Ty gotowałaś, więc my posprzątamy.-powiedział pogodnie Liam.
-Ale wy jesteście moimi gośćmi.- odpowiedziałam mu.
-Nie ma żadnego ale.-powiedział stanowczo, a ja teatralnie
westchnęłam. Jak zawsze wszyscy wybuchnęli śmiechem. Chłopcy
zaczęli sprzątać, a ja razem z moimi przyjaciółkami siedziałam
na kanapie.
-Ej a możemy zrobimy coś na powitanie chłopaków w naszym
gronie.-zaproponowała Weronika, a mi od razu do głowy wpadł pewien
pomysł.
-W takim razie zróbmy ognisko.-odpowiedziałam wyprostowując się.
-Świetny pomysł.-odpowiedziała mi Ola.
-No dobra, to trzeba zrobić jakieś zakupy i w ogóle.- dodała jak
zwykle ogarnięta Weronika.
-No to dzieła!-krzyknęłam i od razu pobiegłam do chłopaków
powiadomić ich o tym.
Weszłam do kuchni i zastałam całą piątkę próbującą uruchomić
zmywarkę. Głośno się zaśmiałam na co oni się odrobinę
wystraszyli.
-O Matko! Nie strasz mnie, bo zawału dostanę.-wrzasnął Niall
łapiąc się za serce.
-Oj dramatyzujesz Horanku.-zaśmiałam się mierzwiąc jego włosy.
-A wcale, że nie.-odpowiedział poprawiając swoją blond czuprynę.
-No dobrze przepraszam.-powiedziałam robiąc smutną minkę.
-No już dobrze.-powiedział żarłok przytulając mnie.
-A ze mną kto zrobi miśka?-zapytał jak małe dziecko Harry.
-No dobra chodźcie tu wszyscy. - rozłożyłam ręce i już po
chwili tkwiliśmy w grupowym uścisku.
-O mało co zapomniałam Wam powiedzieć.-palnęłam się w czoło,
gdy już się od siebie oderwaliśmy.
-O czym?-zapytał zaciekawiony Harry.
-Robimy ognisko.-oznajmiłam.
-Super!-wykrzyknęli razem.
-Ale u kogo?-zapytał Lou.
-No u nas , raczej, że u nas. Później będziecie u nas
spać.-wyszczerzyłam się.
-Ja się się czasami Ciebie boję.-powiedział Zayn z przerażeniem
w oczach na co ja tylko się zaśmiałam.
-Dobra już spokój.-odrzekł nam jak zwykle ułożony Liam.-Trzeba
pomyśleć kto co będzie robił.
-Masz rację.-dodałam i już po chwili w kuchni zjawiły się
Weronika i Ola.
Po kilku minutach zadania zostały przydzielone. Liam i Louis mieli
zająć się ogniskiem. Zayn i Niall mieli za zadanie przygotować
miejsce i odpowiedni ekwipunek. Taki jak koce czy krzesła. Oprócz
tego musieli wymyślić co będziemy robić podczas tego wieczoru.
Ola i Weronika postanowiły zająć się gotowaniem. No i w taki
sposób zostałam tylko ja i Harry. Widać było po nim, że cieszy
się z tego powodu. Ja również nie miałam nic przeciwko temu. Sama
nawet się sobie dziwiłam. Zostało nam przydzielone zrobienie
zakupów. Już po chwili każdy zabierał się do pracy. My
sporządziliśmy listę zakupów spożywczych jak i alkoholowych po
czym byliśmy gotowi do wyjścia.
-Poczekaj moment, tylko się przebiorę i będziemy mogli się
zbierać.-powiedziałam Harry'emu i zaraz udałam się do mojej
sypialni, aby zmienić strój. Dla mnie przebieranie się kilka razy
dziennie nie było niczym dziwnym, więc szybko wybrałam strój.
Zeszłam na dół i zawołałam Harry'ego. Wyszliśmy z domu i
wsiedliśmy do mojego samochodu. Droga minęła na w ciszy i już po
chwili znajdowaliśmy się przed Tesco. Harry ubrał na głowę
czapkę i nasunął na nos okulary, aby nikt go nie rozpoznał.
Weszliśmy do środka i zaczęliśmy wrzucać do wózka potrzebne
produkty. Niepewnie zaczęłam rozmowę.
-Harry... Ja chciałam Cię przeprosić...- wyszeptałam cicho
przystając przy jakimś regale. No świetną porę wybrałam sobie
na przeprosiny.
-Za co?-zapytał zaskoczony.
-Dobrze wiesz za co...- znów odezwałam się szeptem i spuściłam
głowę.
Nagle poczułam ciepłą dłoń na moim ramieniu. Podniosłam wzrok.
Harry stał centralnie naprzeciwko mnie. Obdarzał mnie znów tym
swoim pięknym szerokim uśmiechem. Patrzyłam wprost w jego oczy.
Były takie niesamowite.
-To ja powinienem Cię przeprosić.-powiedział przerywając tym
samym moje rozmyślenia.-Zachowałem się jak totalny dupek... Bardzo
Cię przepraszam.- powiedział prawie bezgłośnie i podobnie jak ja
spuścił głowę. Widziałam, że było mu wstyd. Delikatnie ujęłam
jego podbródek w moją dłoń i zmusiłam go tym samym do spojrzenia
mi w oczy. Patrzył na mnie przepraszającym wzrokiem. Znów
zatopiłam się w jego szmaragdowych tęczówkach. Sama nie
wiedziałam co się ze mną dzieje. W końcu odważyłam się znów
odezwać.
-Dam się przeprosić, jeśli ty też nie będziesz się gniewać.-
odpowiedziałam puszczając jego brodę.
-Nie mógłbym się gniewać na tak piękną dziewczynę.-odparł na
co tylko się zaśmiałam, a na moje policzki wstąpiły rumieńce.
Ugh, znowu się rumienię! Muszę to jakoś opanować.
-To świetnie!-odrzekłam radośnie i ruszyliśmy w dalszą podróż
po markecie.
Tym razem nie panowała między nami cisza. Rozmawialiśmy i
śmialiśmy się. Zachowywaliśmy się swobodnie jak dobrzy
przyjaciele. Harry opowiedział mi dużo o sobie. Powiedział, że
pochodzi z Holmes Chapel i stwierdził, że kiedyś na pewno mnie tam
zabierze. Opowiedział mi również o tym jak poszedł do X Factora,
o tym jak poznał chłopaków i o tym jak stworzyli zespół. Krótko
mówiąc streścił mi dość duży kawałek swojego życia. Ja
oczywiście nie pozostałam mu dłużna. Opowiedziałam mu o moim
nudnym życiu, pomijając niektóre fakty takie jak problemy i moje
przygody z alkoholem, narkotykami i żyletką. Jednocześnie
odważyłam się opowiedzieć mu o mojej pierwszej miłości Tomku.
To było między moim szesnastym, a osiemnastym rokiem życia. Niby
szczeniacka miłość, a jednak prawdziwa. To z nim przeżyłam mój
pierwszy raz. To on był moją podporą w trudnych chwilach. Niestety
na tydzień przed moimi osiemnastymi urodzinami opuścił mnie, a
dokładniej wyjechał ze swoimi rodzicami właśnie do Anglii. Po
kilku miesiącach kontakt się urwał i już na zawsze z mojego życia
zniknął Tomek. Teraz już nie czuję do niego nic. Ani gniewu, ani
złości. Jedynie czasami tęsknię za nim i za tym co było.
Skończyłam opowiadać i właśnie w tym samym czasie skończyliśmy
zakupy. Z pełnym wózkiem jedzenia i alkoholu ruszyliśmy do kasy.
Zapłaciłam za zakupy i wyszliśmy ze sklepu. Włożyliśmy wszystko
do bagażnika i odjechaliśmy. Po kilku minutach byliśmy z powrotem
w domu. Harry pomógł mi w wypakowaniu zakupów i ruszyliśmy na
taras zobaczyć jak to wszystko wygląda.
-Klimatycznie.-stwierdziłam.
-Mhmmm.-wymruczał tylko Harry rozglądając się.
Muszę przyznać, że wyglądało świetnie. Ognisko, które powoli
się rozpalało było głównym punktem. Na około stały krzesła
wiklinowe. Na każdym leżał koc. Wyglądało miło i przytulnie, a
basen w tle z połyskującą wodą dodawał uroku. W tle słychać
było muzykę.
-Jak widać my tu chyba nie jesteśmy potrzebni. To może się
zmyjemy?-zaproponowałam.
-Razem?-zapytał Harry ze swoim cudownym uśmiechem.
-Osobno Styles! Osobno!-krzyknęłam rozbawiona na co mój towarzysz
zrobił smutną minkę. -Dobra ty rób co chcesz, a ja idę pod
prysznic i ubrać jakąś sukienkę jak one.-wskazałam na moje
przyjaciółki. Każda miała na sobie zwiewną sukienkę. Wyglądały
naprawdę uroczo, więc nie chciałam się odróżniać.
-Już się nie mogę doczekać.-wymruczał pod nosem Harry.
-Słyszałam!-krzyknęłam wchodząc po schodach.
Weszłam do mojej sypialni i od razu udałam się do łazienki.
Własna łazienka to jest to-pomyślałam wchodząc pod prysznic.
Pod prysznicem zawsze mi się najlepiej myślało. W mojej głowie
była tylko jedna myśl, że właśnie dzisiaj w supermarkecie
poznałam prawdziwego Harry'ego Stylesa. Nie chłopaka z pierwszych
stron gazet, tylko dziewiętnastolatka, który spełnia swoje
marzenia. I musiałam stwierdzić, że bardzo cieszę się, że go
poznałam. Szybko się umyłam i owinięta w ręcznik wyszłam z
łazienki. Teraz pozostawało tylko się jakoś ubrać,umalować i
zrobić włosy. Po krótkich namysłach wybrałam taki strój.
Włosy pokręciłam i zostawiłam rozpuszczone. Przeszłam jeszcze
szybko po gościnnych pokojach sprawdzając ich czystość. Wszystko
było w porządku, więc w spokoju mogłam udać się do reszty.
Już od progu salonu można było usłyszeć głośne śmiechy.
Wyszłam na taras i od razu przyłączyłam się do reszty
towarzystwa. Zaczęliśmy rozmawiać i śmiać się. W końcu Lou
wpadł na pomysł abyśmy rozegrali mecz w nogę.
-Dziewczyny na chłopaków?-zaproponowałam opierając ręce na
biodrach.
-Nie no, musi być sprawiedliwie.-zaśmiał się Louis.
-Jesteście zbyt pewni siebie.-stwierdziłam.
-Nie, no coś ty. Możecie sobie dobrać jednego z nas.-odpowiedział
rozbawiony.
-Dobrze, więc bierzemy Harriet.-powiedziałam klepiąc po kolanie
siedzącego obok mnie Harry'ego.
-Spoko.-odpowiedział Liam i już po chwili rozpoczynaliśmy nasz
krótki mecz.
Pierwszego gola strzeliła Weronika. Następnego ja. Później gola
strzelił nam Liam. Ostatnie minuty i decydujący strzał. Harry
biegnie, strzela, ale Niall wykopuje piłkę. W ostatniej chwili
wskakuje Stylesowi na plecy i odbijam piłkę z główki. Niall nie
zdążył jej złapać i gol. Wygraliśmy! Miny chłopaków były
bezcenne.
-Haha i co?- wytknęłam język w stronę Louisa.
-O nie Marchewo! Tak nie będziemy się bawić.- powiedział i zaczął
mnie gonić po całym ogrodzie.
Po drodze zgubiłam moje baleriny. Okazało się jednak, że Lou był
szybszy. Już po chwili trzymał mnie na rękach i niósł w stronę
basenu.
-Nie Louis, tylko nie to. Błagam, proszę Cię.- zero reakcji z jego
strony jedynie śmiech.
Po chwili wypuścił mnie z rąk i z wielkim pluskiem wpadłam do
basenu. Cała mokra wyszłam z basenu i od razu udałam się do
marchewkowego. Zbliżyłam się do niego i mocno przytuliłam. Jego
minę zapamiętam do końca życia. Później szybko udałam się do
mojej sypialni a by się przebrać. Wybrałam taki prosty strój.
Ubrałam się i wróciłam na imprezę. Jak się okazało Weronika
robiła kolorowe drinki. Były pyszne.
Po wypiciu jednego zostałam przytulona przez wszystkich ze względu
na moją bluzę. Naprawdę przyjemnie było się z nimi przytulać.
Gdy wszyscy byli już lekko wstawieni zaczęła się gra w butelkę.
Na początku pytania i zadania były w miarę normalne, ale gdy
usłyszałam pytanie Louisa kompletnie mnie zamurowało.
-Podoba Ci się nasz Harold?-i co ja miałam odpowiedzieć? Od kilku
godzin sama nie wiedziałam, a teraz jeszcze byłam pijana...
=================================================================
Mamy siódmy rozdział! Jak się Wam podoba? Mi niezbyt przypadł do gustu. Dla mnie jest do dupy. Nie powinnam go chyba w ogóle dodawać. Zapraszam do komentowania! Każdy komentarz daje porządnego kopa. Nie ważne czy jest on pozytywny czy negatywny. Jeśli jest to miły komentarz to bardzo mnie to cieszy, a jeśli jest to krytyka to postaram się pisać lepiej. Pozdrawiam, trzymajcie się! xoxoxoxox